Szybko strzelone gole w dwóch sobotnich meczach 10. kolejki Primiera Division zadecydowały o ostatecznym wyniku obu spotkań. Kibice obejrzeli skromne zwycięstwa Realu Sociedad i Espanyolu.
Real Sociedad 1:0 Racing Santander
Kibice, którzy przyszli na stadion Anoeta nie zdążyli jeszcze dobrze wygrzać sobie swoich miejsc gdy po jednej z pierwszych akcji meczu ujrzeli bramkę. Ku ich radości gola strzelił Llorrente. Zawodnik z Sociedad dostał idealne podanie od Prieto, który przerzucił futbolówkę nad głowami obrońców gości. Napastnik gospodarzy, według sędziego nie był na pozycji spalonej. Doskonale opanował piłkę przed polem karnym i z zimną krwią, przez nikogo nie atakowany umieścił piłkę w siatce obok bezradnie interweniującego bramkarza. Jak się później okazała ta bramka ustawiła całe spotkanie. W pierwszej połowie piłkarze z San Sebastian atakowali bramkę gości co kilka minut, jednak ich skuteczność wołała o pomstę do nieba. Fani mogli być rozczarowani postawą Griezmanna, który dwurotnie mógł wpisać się na listę strzelców. Jednak futbolówka po jego uderzeniach ani razu nie minęła linii bramkowej. Na wyrównanie w 26 minucie miał okazję Nahuelpan ale i po jego strzale piłka nie zatrzepotała w siatce. W pierwszej połowie wynik mógł jeszcze podwyższyć Zurutuza ale i on miał tego wieczoru rozregulowany celownik. W kolejnej odsłonie spotkania wynik nie uległ już zmianie. Obie drużyny miały swoje szansę na strzelenie gola, jednak skuteczność zawodników pozostawiała wiele do życzenia. Wyśmienite sytuacje marnowali Prieto oraz Griezmann dla Sociedad, oraz Kennedy i Rosenberg dla Racingu. Spotkanie zakończyło się minimalnym zwycięstwem gospodarzy po szybko strzelonej bramce przez Llorrente.
Espanyol 1:0 Malaga
Mecz Espanyolu z Malagą również rozpoczął się od atomowego uderzenia gospodarzy. Kibice zgromadzeni na stadionie w Barcelonie zapewne nie spodziewali się, że już w pierwszej minucie spotkania zobaczą bramkę strzeloną przez swoich ulubieńców. Na listę strzelców wpisał się Javi Marquez, który otrzymał piłkę na środku boiska, minął dwóch rywali i huknął nie do obrony z ponad 25 metrów. Piłkarze z Malagi nie mogli otrząsnąć się z powodu tak szybko straconej bramki, a w ich szergach dużo było niedokładności i nerwowości. Pierwszą groźną sytuację pod bramką Kameniego zawodnicy gości stworzyli dopiero przed końcem pierwszej połowy. Z kolei gracze Espanyolu raz po raz atakowali bramkę Malagi strzeżoną przez Arnau. Jednak swoje sytuację marnowali Callejon i Osvaldo. Dobrze grał również bramkarz gości, który uratował swój zespół od utraty kolejnych bramek. W drugiej połowie wynik nie uległ już zmianie. Piłkarze obu drużyn zwolnili, tempo nie było już tak szybkie, a akcji bramkowych było jak na lekarstwo. Zawodnicy Espanyolu kontrolowali spotkanie i nie mieli zamiaru marnować swoich sił na zdobycie kolejnej bramki. W drugiej odsłonie meczu stworzyli zaledwie dwie groźne sytuacje, ale piłka ani razu nie znalazła drogi do siatki. Malaga nie mogła złapać odpowiedniego rytmu gry. Ich akcje szybko były rozbijane przez przeciwników, a żaden z zawodników nie potrafił pociągnąć swojego zespołu do ataku. Gościom nie udało się odrobić strat, a mecz podobnie jest pierwsze sobotnie spotkanie zakończył się minimalnym zwycięstwem gospodarzy.