Od lat wiadomo, że Lech Poznań jest najlepszy w szkoleniu piłkarzy. Oczywiście, nie wszyscy wychowankowie „Kolejorza” radzą sobie za granicą. Na razie to samo można powiedzieć o Filipie Marchwińskim. 22-latek został kupiony przez US Lecce ponad cztery miesiące temu, a dalej nie łapie praktycznie żadnych minut. Jeszcze nie tak dawno temu, polski środkowy pomocnik debiutował w kadrze i imponował wysoką formą w Ekstraklasie. Na ten moment wszystko wskazuje na to, że Filip Marchwiński zawiesił sobie za wysoką poprzeczkę.
Duże nadzieje
Nazwisko Filipa Marchwińskiego przewijało się w polskiej piłce już od 2018 roku. Kibice Lecha Poznań długo czekali, aż ofensywny pomocnik ustabilizuje swoją formę i zacznie wykorzystywać swój potencjał. To właśnie poprzedni sezon był tym przełomowym dla 22-latka. Filip Marchwiński nie tylko imponował swoją grą i liczbami, ale również został jednym z liderów „Kolejorza”. Jego wysoką dyspozycję docenił również Michał Probierz, który powołał zawodnika na dwa zgrupowania.
Mimo, że Filip Marchwiński wykazywał się dużym potencjałem, mało kto oczekiwał od niego cudów. Nawet w swoim najlepszym sezonie miewał dużo przeciętnych lub słabych spotkań. Tym bardziej zaskakujący był kierunek, który został wybrany przez byłego zawodnika Lecha Poznań. Oczywiście, Lecce to jeden z kandydatów do spadku w Serie A. Natomiast pewne jest to, że najwyższa liga włoska to ogromne wyzwanie, któremu nie podołało wielu piłkarzy.
Pięć goli, asysta, świetna forma – Filip Marchwiński w pełni zasłużył na powołanie od Michała Probierza ⚽
Jak piłkarz Lecha spisze się w Reprezentacji? 👀 pic.twitter.com/XLrzSoNe07
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 10, 2023
Sama cena jaką zapłacił włoski klub również nie powalała. Filip Marchwiński odszedł z Lecha Poznań za 3 mln euro, czyli dwa razy mniej niż Club Brugge dał za Michała Skórasia. To wskazuje na to, że wychowanek „Kolejorza” nie był wcale ogromnym talentem. Natomiast wiadome jest, że zawsze trzymamy kciuki za polskich piłkarzy za granicą.
Filip Marchwiński przyspawany do ławki
Początek Marchwińskiego we Włoszech był bardzo dobry. W sezonie przygotowawczym grał bardzo dużo, a do tego dołożył dwie bramki. Po dobrych występach w meczach towarzyskich mogło się wydawać, iż Polak przekonał trenera do otrzymania szansy. Niestety, już na początku sezonu właściwego okazało się, że Marco Giampaolo ma co do Marchwińskiego inne plany.
Dwa gole Filipa Marchwińskiego w sparingowym debiucie w Lecce. Bramki pewnie nie najtrudniejsze w życiu, ale raczej mu nie zaszkodzą w wejściu w drużynę.
Źródło: YT OGC Nice. pic.twitter.com/rdPDSF6SnL
— Przemek Langier (@plangier) August 4, 2024
Filip Marchwiński zagrał w Serie A jedynie w pierwszym meczu sezonu. US Lecce mierzyło się u siebie z Atalantą BC, a mecz zakończył się wynikiem 0:4 dla gości. Polski pomocnik wszedł na ostatnie 14 minut, gdy los jego zespołu został już przesądzony. Ciężko ocenić ten krótki występ Polaka, gdyż wszedł na boisku bardzo późno i w momencie, w którym jego drużyna nie miała już nadziei na korzystny rezultat. Niestety, są to obecnie jedyne minuty jakie Filip Marchwiński dostał w najwyższej lidze włoskiej.
Od spotkania przeciwko Atalancie, drużyna Marco Giampaolo rozegrała już trzynaście spotkań w Serie A. Przez osiem z nich, Filip Marchwiński siedział przez 90 minut na ławce. Pięć meczów ominęło go ze względu na uraz stawu skokowego, co jest kolejnym powodem dla trenera US Lecce, by nie stawiać na Polaka. Marchwiński wrócił ostatnio do kadry włoskiej drużyny, jednak został przyspawany do ławki.
Wychowanek „Kolejorza” otrzymał jednak szanse w Pucharze Włoch. Filip Marchwiński wszedł na 30 minut w meczu przeciwko drugoligowej Mantovie. US Lecce wygrało to spotkanie 2:1, jednak Polak nie uczestniczył przy żadnej z bramek. Występ Marchwińskiego był raczej przeciętny, z kilkoma przebłyskami. Marco Giampaolo postanowił wystawić Polaka w wyjściowej jedenastce na kolejne spotkanie w Pucharze Włoch, przeciwko Sassuolo. Niestety, drużyna byłego zawodnika Lecha Poznań przegrała ten mecz 0:2, a Marchwiński zaliczył naprawdę słaby występ. Reprezentant Polski został ściągnięty z boiska w 62 minucie. Oprócz zmarnowania szansy na pokazanie się trenerowi z dobrej strony, ten mecz skutkował również odpadnięciem US Lecce z Pucharu Włoch.
Skąd brak gry?
Skoro Filip Marchwiński pokazał się dobrze w sezonie przygotowawczym to dlaczego w ogóle nie dostaje minut w Serie A? Ktoś mógłby powiedzieć, że w US Lecce jest zbyt wymagająca konkurencja. Natomiast ja uważam, że Ylber Ramadani i Hamza Rafia to nie są piłkarze bardzo dużej klasy. Obaj piłkarze mieli w poprzednim sezonie beznadziejne statystki i tą samą formę podtrzymują w obecnym. Jest jeszcze francuski zawodnik Rémi Oudin, który w tym sezonie zagrał nieco ponad 200 minut w Serie A.
Najbardziej prawdopodobne wydaje się to, iż Filip Marchwiński po prostu nie odnalazł się jeszcze we Włoszech. Trenerzy oceniają zawodnikach też po tym co pokazują na treningach i co prezentują na tle swoich kolegów z drużyny. Najwidoczniej wychowanek „Kolejorza” nie zdołał przekonać do siebie Marco Giampaolo.
Tak jak już wspominałem, włoski trener dał dwie prawdziwe szanse reprezentantowi Polski. W obu spotkaniach Filip Marchwińskiego zagrał poniżej oczekiwań, szczególnie w tym przeciwko Sassuolo. Nie ma więc prostszego wyjaśnienia obecnej sytuacji polskiego pomocnika – prezentuje się za słabo.
Pytanie czy to tylko słaby początek, czy to są po prostu za głębokie wody dla Filipa Marchwińskiego. W ostatnich latach co raz więcej polskich piłkarzy decyduje się na mniej wymagające ligi, dzięki czemu mogą powoli się rozwijać. Serie A może być dla Polaka po prostu zbyt wymagająca. Możliwe też, że Filip Marchwiński potrzebuje więcej czasu by się odnaleźć w nowym otoczeniu i niedługo nas zaskoczy.