Z VAR-em w Polsce wciąż mamy różne problemy. Niekiedy chodzi o popełniane błędy, niekiedy niektórzy dopatrują się w tej technologii spisku i uznają, że jest przeciwko ich zespołom. Innym razem zaś mimo możliwości skorzystania z VAR-u sędziowie się na to nie decydują.
Sporym minusem VAR-u jest też fakt, że jest w Polsce stosunkowo mało specjalnych wozów i sędziów mogących weryfikować sytuacje w systemie VAR. Takie sytuacje więc jak multiliga w 30. kolejce i rozegranie wszystkich spotkań w jednym czasie wzbudzać mogą problemy. Sposób w jaki rozegrano sprawę VAR-u w tej kolejce wzbudza jednak spore kontrowersje. Jest tak ze względu na dobór spotkań, na których pojawi się ta technologia. A właściwie ze względu na spotkania, na których się nie pojawi.
Jak było rok temu
Z podobnym problemem mieliśmy już do czynienia przed rokiem. Wówczas za jego rozwiązanie wziął się sam prezes PZPN Zbigniew Boniek, który zdecydował, że VAR nie pojawi się na żadnym ze spotkań rozgrywanych w 30 kolejce. I trzeba przyznać, że takie rozwiązanie byłoby najlepszym z możliwych i najsprawiedliwszym również i w tym roku. Wówczas wszyscy byli równi i każdy mógł na równi mieć pretensje do sędziów jak i potem stwierdzać, że nie był brakiem VAR-u potraktowany niesprawiedliwie, bo nigdzie go nie było.
Gdyby takie rozwiązanie wykorzystano również w tym roku byłby to bardzo dobry i słuszny wybór. Jest to bowiem sprawiedliwe i nie wzbudza raczej kontrowersji. Zamiast tego zdecydowano się zaś na rozwiązanie ze wszech miar złe i niesprawiedliwe dla niektórych drużyn.
Jak jest w tym roku
Tym razem VAR będzie gościł na czterech spotkaniach. Trzeba przyznać, że nie jest to rozwiązanie sprawiedliwe. Wystarczy, że w którymś z pozostałych spotkań dojdzie do kontrowersyjnej sytuacji, takiej jak: niepodyktowanie rzutu karnego, podyktowanie go niesprawiedliwe, nieprawidłowo zdobyta bramka, prawidłowa nieuznana bramka, kontrowersyjna czerwona kartka, lub brak takowej kartki. Strona pokrzywdzona od razu podniesie larum, że została „skręcona” przez sędziego i winę za taki stan rzeczy ponosi nie pojawienie się technologii VAR na danym spotkaniu. Coś czujemy, że niejedna drużyna może tak się poczuć. Szczególnie, że dobór spotkań też jest kontrowersyjny.
O ile ustanowienie VAR-u na spotkaniu Legii z Pogonią da się jeszcze wytłumaczyć, bo zespół z Warszawy walczy zmniejszenie straty do Lechii na koniec rundy zasadniczej, a Pogoń o ósemkę, to z pozostałymi spotkaniami może być problem. Da się jeszcze uznać, że sens miało oddelegowanie technologii VAR na mecz Cracovii z Lechią, bo Cracovia walczy o utrzymanie 4. miejsca na koniec rundy. Ale pozostałe dwa spotkania budzą spore kontrowersje.
Arka Gdynia – Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec – Wisła Płock. Spotkania o nic. Wszystkie te 4 drużyny mają zapewnioną grupę spadkową i walczą jedynie co najwyżej o odpowiednie pozycje na koniec fazy zasadniczej. Należy sobie postawić pytanie, jaki sens był wysyłać VAR na te nic nieznaczące w gruncie rzeczy spotkania. Szczególnie, że jednocześnie na dwóch innych stadionach toczyć się będzie walka o ósemkę.
Chodzi rzecz jasna o stadiony w Lubinie, gdzie Zagłębie podejmie wciąż walczącą o znalezienie się na koniec sezonu w TOP8 Wisłę Kraków i Poznaniu, gdzie Lech zagra z Jagiellonią. To dwa najważniejsze spotkania w tej kolejce. Decydujące o losie drużyn z Poznania, Białegostoku i Krakowa. W przypadku bowiem zwycięstwa Wisły, przegrany z Poznania spada do dolnej ósemki. W przypadku zwycięstwa Wisły i remisu w Poznaniu spada Lech. W przypadku remisu w Lubinie i porażki Lecha również Lech spada do dolnej ósemki. Teraz wyobraźmy sobie, co się będzie działo w tych klubach, jeśli któryś z nich trafi do dolnej ósemki przez błąd arbitra, którego można było uniknąć, gdyby na meczu była obecna technologia VAR.
W takiej sytuacji klub ponosi potężne straty chociażby finansowe, a w przypadku Lecha czy Jagiellonii także wizerunkowe. Jeszcze bardziej zaś może się oberwać PZPN-owi, który źle delegował VAR na mecze. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłoby powielenie tego co zrobiono w ubiegłym roku i zrezygnowanie całkowicie z VAR-u w 30. kolejce.
Rozwiązania na przyszłość
Oczywiście są inne sposoby, by uniknąć tego problemu, które można wykorzystać w przyszłości. Ten najprostszy to zwiększenie liczby wozów z VAR do ośmiu i większa ilość odpowiednio przeszkolonych sędziów, by mogli w tych wozach zasiadać. Innym jest wykorzystanie pomysłu rodem z Hiszpanii, czyli postawienie jednego stacjonarnego studia, w którym kontrolowanoby wszystkie mecze. Takie studio to jednak spora inwestycja, a do tego przy obecnie pojawiających się na meczach wozach VAR studio trzeba by było wprowadzać powoli.