Yannick Carrasco swoim transferem do Chin zaskoczył wszystkich. Dał się porwać finansowemu szaleństwu i będąc naprawdę dobrym zawodnikiem, zamienił Atletico na Państwo Środka. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że wróci do europejskiego futbolu na wysokim poziomie. Czy gracz z Belgii może być lekarstwem na brak skrzydeł w Arsenalu?
Były piłkarz Atletico Madryt ma tak naprawdę wszystko, żeby być topowym skrzydłowym na świecie. Szybkość, niesamowity drybling, dobre uderzenie, wielka fantazja. Nutka szaleństwa, która z niego wypływa, może porwać kibiców i sprawić, że będą chętniej oglądać mecze drużyny, w której gra. Zawodnika z tymi wszystkimi cechami brakuje w układance Unaia Emery’ego.
Pierwszy klub
Swoją seniorską karierę Carrasco rozpoczynał w Monaco i jakoś nas to nie dziwi. Klub z Księstwa specjalizuje się w wychowywaniu tego typu zawodników – z trochę większym rozmachem wyrwał się przecież stamtąd Kylian Mbappe, który porywał nas swoją grą już w wieku 18 lat. Belg od początku dał się poznać jako ktoś, kto ma ogromne papiery na poważne granie. W swoim pierwszym sezonie w dorosłej piłce rozegrał na zapleczu Ligue 1 27 spotkań i zdobył w nich sześć bramek, przyczyniając się do powrotu AS Monaco do najwyższej klasy rozgrywkowej we Francji.
Po awansie do Ligue 1 Carrasco wcale się nie zatrzymał. Jego styl gry nadal bazował na szybkości, kreatywności i niesamowicie efektownym dryblingu. Kiedy ma dużo miejsca? Świetnie wykorzysta swoją niesamowitą szybkość do obiegnięcia rywala. Kiedy miejsca jest mało? Jest w stanie przedryblować kilku zawodników na bardzo małej przestrzeni. W rozwoju niestety nieco przeszkodziły mu… wielkie pieniądze i kontuzja. Ówczesny właściciel Monaco wyłożył ogromne środki na Jamesa Rodrigueza, Falcao czy kilku innych świetnych piłkarzy, przez co szaleństwo Carrasco zeszło nieco na dalszy plan.
Najbardziej Belgowi pomógł włodarz jego klubu, który dość szybko wycofał się z inwestowania wielkich pieniędzy w drużynę. Inni gracze odeszli, a Belg z miejsca stał się gwiazdą swojego zespołu. W sezonie 2014/2015 był zawodnikiem absolutnie kluczowym. Nie zagrał jedynie w dwóch meczach i zgromadził we wszystkich rozgrywkach osiem bramek i aż 14 asyst. Jego potencjał mógł się w pełni objawić dzięki regularnej grze i temu szaleństwu, które stało się jego absolutną cechą kluczową.
https://www.youtube.com/watch?v=rIplRqKpOY4
Transfer do Atletico
Po niezwykle udanej przygodzie w Monaco Yannick Ferreira Carrasco dostał szansę pokazania się w naprawdę poważnej piłce. Z zespołem z Księstwa zdobył co prawda wicemistrzostwo Francji i grał w Lidze Mistrzów, ale jego kariera mogła nabrać rozpędu jedynie dzięki transferowi do któregoś z wielkich klubów… Atletico wyłożyło 20 milionów euro i Belg stał się elementem układanki Diego Simeone.
Trzeba przyznać, że początki Yannicka w Madrycie nie były aż tak spektakularne. Dobre mecze przeplatał tymi słabymi, czasami był bezproduktywny, ale zawsze potrafił czymś zaskoczyć. Argentyński szkoleniowiec madrytczyków miał na niego pomysł i od razu go nie skreślił. Piłkarz odwdzięczył mu się doskonałą grą w kolejnych spotkaniach. Bramki, asysty i oczywiście spektakularne dryblingi, zejścia do środka z uderzeniem stały się jego znakiem rozpoznawczym także w La Liga. Wielu ekspertów było zgodnych – ten piłkarz ma wszystko, żeby być doskonałym graczem.
Niestety do tej beczki miodu trzeba dodać sporą łyżkę dziegciu, biorąc na tapet podstawę, jeśli chodzi o formę zawodnika jakiegokolwiek sportu. Regularność, bo o niej mowa, nie była w Atletico najmocniejszą stroną Belga. W przerwie zimowej sezonu 2017/2018 dostał on zielone światło na zmianę klubu. Diego Simeone miał po prostu dość jego wahań formy i postanowił zastąpić go kimś innym. Piłkarzem interesowało się wiele europejskich zespołów, bo nadal był młodym graczem. Mający wówczas 24 lata Carrasco mógł przebierać w ofertach, ale wybrał… po prostu dziwnie.
Absurdalne przenosiny
Jak na boisku, tak i w życiu Ferreira Carrasco potrafił zaskoczyć cały świat. Drużyny z Premier League oraz Bayern Monachium nie potrafili skusić tego kreatywnego piłkarza. Ówczesny zawodnik Atletico Madryt wykazał się wielką kreatywnością podczas zmiany klubu. W wieku 24 lat zamiast kontynuować karierę na najwyższym poziomie – poszedł do Chin. Dał się porwać finansowemu szaleństwu, co w sumie też może być jakimś sposobem na karierę. Na pewno nie musi się martwić o swoją przyszłość po zakończeniu przygody z piłką.
Po przejściu do Chin Carrasco wykorzystywał słabość obrońców rywali do tworzenia kolejnych kompilacji ośmieszeń przeciwnika na YouTube. Oczywiście sam ich nie robił, ale zachwyceni kibice owszem. Mówiąc poważniej – Belg bawi się piłką. Robi to, co kocha, czyli drybluje, strzela i zarabia duże pieniądze. W swoim pierwszym niepełnym sezonie w Chinach zagrał w 25 meczach, zdobył siedem bramek i zaliczył dziewięć asyst. Już w zimowej przerwie zakończonych niedawno rozgrywek mówiło się o tym, że tęskno mu za Europą. Bardzo mocno chcieli mieć go u siebie Arsenal i AC Milan, ale nic z tego nie wyszło, sam Carrasco powiedział, że nie chce odchodzić.
Chcę wrócić do Europy. Jeden zespół jest mną szczególnie zainteresowany, ale nie mogę powiedzieć, o kim mowa czy w jakiej gra lidze. Mam jednak nadzieję, że Yifang pomoże mi w spełnieniu mojej woli o powrocie do Europy. Yannick Carrasco
W rozpoczętym niedawno sezonie Super League Belg radzi sobie całkiem nieźle – w dziesięciu meczach strzelił siedem goli i zanotował dwie asysty. Może gdyby został do końca rozgrywek, byłby w stanie zagrozić Eranovi Zahaviemu w walce o koronę króla strzelców? Króla YouTube’a dryblingów to na pewno. Jednak miłość do dużego futbolu wygrywa z wielkimi pieniędzmi i śladem Paulinho i jego przygody w Barcelonie Carrasco zapragnął powrotu do Europy. O jego względy zabiega ponownie Arsenal i wydaje się, że tym razem Unai Emery dostanie to, czego chce.
Skrzydłowy potrzebny od zaraz
Jeśli spojrzymy na braki kadrowe Arsenalu, to poza obroną brakuje w tym klubie zawodnika o charakterystyce… Carrasco. Nie ma piłkarskiego szaleńca, który potrafi przedryblować kilku rywali i podjąć po tym dryblingu dobrą decyzję. Zawodnikiem, który umie czasami kogoś „zakręcić”, jest Alex Iwobi, ale pozostawimy bez komentarza jego umiejętność podejmowania decyzji i przydatność w pierwszym zespole „Kanonierów”. Jak można było zauważyć w ostatnich rozgrywkach, sami Lacazette i Aubameyang nie wystarczą.
Wypadałoby jeszcze mieć kogoś, kto rozszarpie i doprowadzi do szaleństwa defensywę rywali, nawet tylko po to, żeby innym graczom ofensywnym grało się łatwiej. Czasami można było zauważyć, że gra obronna przeciwko Arsenalowi jest niezwykle prosta – wyłączyć dwoma zawodnikami Lacazette’a i tym samym wyłączyć z gry Aubameyanga, który sam nic nie stworzy, i gra ofensywna przestawała istnieć. Ze dwa razy w sezonie trochę takiej swobody dawał Mesut Oezil, ale nie bez powodu Emery chce się go za wszelką cenę pozbyć, nawet kosztem płacenia mu do końca kontraktu.
Yannick Carrasco przy wejściu na poziom z początków w Atletico może być niesamowitym wzmocnieniem drużyny hiszpańskiego szkoleniowca. Tutaj naprawdę nie trzeba się znać na piłce, żeby to zauważyć. Wielką niewiadomą pozostaje podejście do futbolu Belga, ale może wystarczy dać mu prawdziwą szansę. Na przykładzie Paulinho widzieliśmy, że można skutecznie wrócić do Europy z Chin. O tym, czy Carrasco da nową jakość Arsenalowi, przekonamy się dopiero wtedy, jak transfer zostanie potwierdzony… Wiemy, jak to czasami z tym bywa. Zwłaszcza u „The Gunners”.