Wyróżnienia i nagany po ósmej kolejce Premier League


Kto zaimponował, a kto wręcz przeciwnie?

8 października 2018 Wyróżnienia i nagany po ósmej kolejce Premier League

Ósma seria zmagań na boiskach Premier League miała stać pod znakiem szlagierowego pojedynku Liverpoolu z Manchesterem City. Ci, którzy ostrzyli sobie zęby na bezpośredni bój Jürgena Kloppa z Pepem Guardiolą i liczyli na podobny przebieg wydarzeń co w starciach tych drużyn z poprzedniego sezonu, srogo się zawiedli. Znacznie ciekawsze wydarzenia miały miejsce chociażby na Old Trafford, gdzie byliśmy świadkami zwycięskiego come backu gospodarzy, bądź w małych derbach Londynu pomiędzy Fulham a Arsenalem, w których to podopieczni Unaia Emery’ego zaprezentowali futbol, jakiego fani „Kanonierów” dawno nie widzieli.


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz na szczycie minionej kolejki zakończył się bezbramkowym remisem. Mając w pamięci niezwykle interesujący dwumecz ekip Kloppa i Guardioli w ćwierćfinale Ligi Mistrzów bądź styczniowe szalone 4:3 na Anfield Road dla gospodarzy, nastawiano się na kolejną piłkarską gratkę w wykonaniu obu wielkich firm. Zamiast tego otrzymaliśmy asekurancką grę z obu stron, która przerodziła się w prawdziwe piłkarskie szachy zakończone bezbramkowym remisem. Wszelkie nagany przyznane za minioną kolejkę dotyczą właśnie hitu, który okazał się kiczem. Standardowo jednak zaczynamy od wyróżnień.

Wyróżnienia

Na największe wyróżnienie zasłużył cały zespół Arsenalu. Pierwsza połowa derbów na Craven Cottage standardowo już pod wodzą Unaia Emery’go niespecjalnie wyszła jego zawodnikom. Wydawało się wręcz, że po imponującej serii ośmiu zwycięstw z rzędu, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, Arsenalowi może powinąć się w końcu noga. Nic bardziej mylnego. Aubameyang, Lacazette i spółka dali popis pięknej gry, której zespół z Emirates Stadium nie powstydziły się w najlepszych czasach słynnego wengerballa. Zwieńczeniem tego, co działo się po zmianie stron, była majstersztykowa akcja zakończona kapitalnym golem Ramseya na 1:3. Kandydatura „Kanonierów” do walki o najwyższe cele jest oczywiście mocno wydumana i nie należy przesadzać z hurraoptymizmem, jednakże kontynuacja dobrej passy może dawać pewne znaki, iż drużyna hiszpańskiego menedżera może być w stanie przywrócić zakłócany od dwóch sezonów ład w północnym Londynie.

Czarne chmury nad głową Jose Mourinho wiszą od dłuższego czasu. Doniesienia brytyjskich mediów sugerowały rychłe zwolnienie Portugalczyka niezależnie od wyniku starcia z Newcastle. Nic takiego oczywiście nie mało miejsca, a po wyszarpanym zwycięstwie 3:2 zaczerpnął odrobinę świeżego oddechu przed nadchodzącą pauzą na mecze reprezentacji. Kwestia szczęścia czy może jednak odpowiednie przeorganizowanie i wstrząśnięcie szatnią? Trudno stwierdzić, jednakże w momencie, gdy na Mourinho z każdej strony lecą gromy, należy docenić kapitalne odwrócenie losów meczu, choć po 10 minutach zespół znajdował się w fatalnej sytuacji.

Zostańmy jeszcze przy Manchesterze United. Może nieco na wyrost, ale plus należy się przy nazwisku strzelca zwycięskiej bramki dla „Czerwonych Diabłów”. Indolencja strzelecka Alexisa Sancheza, jeśli chodzi o rozgrywki Premier League, trwała od końca marca tego roku, a pokonał wówczas strzegącego bramki Swansea Łukasza Fabiańskiego. Ostatni gol z Newcastle był dopiero trzecim dla Chilijczyka w barwach United w lidze. Zatrważająca statystyka. Pomimo wszelkiej zasłużonej krytyki płynącej w stronę byłej gwiazdy Arsenalu Sanchez wciąż zostaje wielkim piłkarzem. Miejmy nadzieję, że nie jest to jego jednorazowy strzelecki wybryk.

Ostatnie wyróżnienie za ósmą kolejkę wędruje do Bournemouth. Oczywiście dwie żółte kartki dla zawodnika drużyny przeciwnej w znaczący sposób ustawiły dalszy przebieg spotkania. Cztery bramki zaaplikowane Watfordowi nie mogą być jednak dziełem przypadku. Po zaskakującej porażce 0:4 drużyna Eddiego Howe’a powróciła na właściwe tory, wygrywając dwa kolejne spotkania z rzędu. Największa niespodzianka początku sezonu ma się zatem wciąż dobrze.

Nagany

Mecz Liverpool – Manchester City miał jeden kluczowy moment, który mógł o wszystkim zadecydować. Mowa oczywiście o rzucie karnym dla gości podyktowanym w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Bohaterem spotkania mógł zostać Riyad Mahrez, który zmarnował doskonałą szansę i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Ten element piłkarskiego rzemiosła zdecydowanie nie należy do specjalności Algierczyka. Mahrez nie wykorzystał pięciu z ostatnich ośmiu „jedenastek”. Następnym razem dobrze powinien się zastanowić, nim znów spróbuje swojego szczęścia z rzutu karnego.

Po drugiej stronie barykady bardzo przeciętne spotkanie rozegrał Jordan Henderson. Od kapitana wymaga się znacznie więcej w tego typu spotkaniach. Gra Anglika w znaczniej mierze opierała się na bezproduktywnych podaniach do tyłu. Główny hamulcowy „The Reds” w rywalizacji z mistrzem Anglii. Występ do zapomnienia.

Kolejny mecz zagrany przez Jürgena Kloppa na remis to również kolejna mała rysa na dotychczasowym pięknym wizerunku Liverpoolu. Owszem, Chelsea i Manchester City rozpoczęli sezon równie imponująco. Jednak to drużyna Niemca zebrała najwięcej superlatyw na starcie kampanii 2018/2019. Ostatnie dwa ligowe remisy, a także porażki w Lidze Mistrzów i Pucharze Ligi pokazują, że maszyna Kloppa ma swoje mankamenty. Teraz wszystko w jego rękach, aby po chwilowych zawirowaniach wróciła ona na właściwe tory.

Podsumowanie

Wyróżnienia:

  • Arsenal
  • Jose Mourinho
  • Alexis Sanchez
  • Bournemouth

Nagany:

  • Riyad Mahrez
  • Jürgen Klopp
  • Jordan Henderson
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze