W rozgrywanym w Bełchatowie spotkaniu 7. kolejki Ekstraklasy miejscowy PGE GKS zremisował z Wisłą Kraków 1:1. O podziale punktów zadecydowała bramka Rafała Boguskiego z 82. minuty. Po meczu wypowiadali się przedstawiciele obu drużyn
Zwycięstwo z Wisłą miało zapewnić bełchatowianom nowy rekord klubowy. Podopieczni Macieja Bartoszka w Ekstraklasie wygrali już po raz drugi sześć meczów z rzędu u siebie. Tym razem jednak nie udało się wygrać, a o podziale punktów zadecydowała bramka Boguskiego w 82. minucie.
– Nie obawialiśmy się Wisły, od początku zaatakowaliśmy, czym myślę, że zaskoczyliśmy Wisłę. Dopiero w drugiej połowie Wisła próbowała odpowiadać na nasze akcje i dzięki temu mecz zrobił się ciekawszy – mówił po meczu Bartoszek, który wcale nie cieszył się z punktu zdobytego w starciu z wicemistrzem Polski.
– Na gorąco, schodząc z szatni, czułem wielki niedosyt. Uważam, że ten mecz powinniśmy wygrać. Na chłodno ocenią to natomiast dziennikarze – dodał prowadzący od początku tego sezonu drużynę z Bełchatowa szkoleniowiec.
Niezadowolenia trenera nie podzielał natomiast Maciej Małkowski. – Nie dość, że straciliśmy bramkę z rzutu karnego, to jeszcze straciliśmy Grzegorza Barana na następny mecz. Gdybyśmy wygrali, to na pewno mówiłoby się o tym spotkaniu inaczej. Nasz poważny błąd zdecydował, że zremisowaliśmy. Ale co zrobić. Zremisowaliśmy z dobrą drużyną. Trzeba mieć głowę w górze i trzeba patrzeć w przyszłość w dobrych nastrojach – mówił zdobywca bramki dla PGE GKS-u.
Żalu nie ukrywał za to środkowy pomocnik „Białej Gwiazdy” – Cezary Wilk. – Drużyna Bełchatowa miała dzisiaj jedną dogodną sytuację bramkową i zamieniła ją na gola, dlatego mecz zakończył się remisem. Pierwszą połowę zagraliśmy słabo, co trzeba podkreślić. Końcówka meczu była w naszym wykonaniu już taka jaka powinna być i szkoda, że tylko zremisowaliśmy – mówił po spotkaniu Wilk, który po raz kolejny zaczął mecz w wyjściowym składzie krakowian.