Wymęczony triumf Hiszpanów. Zobacz!


16 sierpnia 2012 Wymęczony triumf Hiszpanów. Zobacz!

Mistrzowie świata i Europy wygrali z reprezentacją Puertoryko 2:1. Gole dla zwycięzców strzelali Cazorla i Cesc. Dla gospodarzy trafił Marc Cintron. Spotkanie stało na niskim poziomie i z pewnością nie zadowoliło żądnych dobrego futbolu fanów „La Seleccion”.


Udostępnij na Udostępnij na

To był zły mecz w złych okolicznościach. Przecież na drugim końcu świata za trzy dni startuje La Liga. To właśnie jest definicja nonsensu – tak mecz Hiszpanii z Portoryko skomentowała „Marca”. Pomysł rozgrywania sparingu na innym kontynencie w chwili, gdy do inauguracji sezonu Primera Division zostało raptem parę chwil, od początku wydawał się zły. Vicente del Bosque powołał pierwszy garnitur gwiazdorów „La Seleccion”, pomijając jedynie tych odpoczywających po igrzyskach oraz przemęczonego presezonem Xaviego.

Santi Cazorla
Santi Cazorla (fot. Skysports.com)

Starcie rozpoczęło się – co niespodzianką na pewno nie było – od ataków Hiszpanów. W 11. minucie po centrze Santiego Cazorli Pique trafił piłką w słupek. Parę minut później byliśmy świadkami dramatu Juanfrana. Prawy obrońca Atletico doznał kontuzji, która prawdopodobnie wyłączy go z gry na parę tygodni. Jego miejsce na murawie zajął oczywiście Alvaro Arbeloa. W 23. minucie po raz pierwszy dał o sobie znać Fernando Torres. Madrytczyk ekwilibrystycznym strzałem prawie pokonał Gaudette. Dosłownie minutę później golkiper Portoryko zaliczył kolejną spektakularną interwencję, tym razem po strzale Cazorli. Nowy piłkarz Arsenalu był w pierwszej połowie prawdopodobnie najlepszym zawodnikiem na boisku. Dobrze się stało, że na pięć minut przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę Asturyjczyk pokonał w końcu golkipera rywala. Chwilę później bramkę zdobył też Cesc Fabregas, ładnym strzałem wykańczając centrę Jesusa Navasa.

Przed startem drugiej połowy Vicente del Bosque zdecydował się na wprowadzenie trzech zmian. Na murawie zameldowali się Ramos, Busquets i Llorente. Baskijski kolos chwilę po pojawieniu się na boisku doszedł do znakomitej okazji, ale został zatrzymany przez Gaudette. Strzelał, rzecz jasna, głową. Bramkarz Portoryko wyrastał na narodowego bohatera. W 60. minucie wygrał pojedynek z Cazorlą. Cztery minuty później, chyba natchnieni popisami golkipera, gospodarze pokonali Pepe Reinę. Bramkę po błędzie hiszpańskiej obrony zdobył Marc Cintron. Po zmianie wyniku Vicente del Bosque wpuścił na murawę Ikera Casillasa, a Fernando Torres pokornie oddał „Świętemu” kapitańską opaskę. Przed końcem spotkania „La Seleccion” miała jeszcze dwie okazje na podwyższenie prowadzenia. Strzelali kolejno Llorente i Torres. Pierwszy głową, drugi nogą. Ostatecznie Hiszpania wygrała 2:1, ale zawodnicy do kraju wrócą w beznadziejnych nastrojach. Długa podróż, wyczerpujący fizycznie mecz zwieńczony kontuzją ważnego zawodnika na parę dni przed startem rozgrywek ligowych… 

Komentarze
~srhjs (gość) - 13 lat temu

czyżby powoli era Hiszpanii zbliżała się ku
końcowi?

~Jaro (gość) - 13 lat temu

Mecz oglądało się okropnie- z boiska wiało nudą.
Hiszpanie ciągle atakowali Portorykańczyków a ci
murowali bramkę przed własnym polem karnym. Przy
bramce dla Portoryko ogromny błąd Ramosa- powstaje
pytanie komu ten mecz był potrzebny???

~Rafik (gość) - 13 lat temu

Hiszpańskiej federacji bardziej zależy na
pieniądzach niż na własnych zawodnikach. Szczerze
powiedziawszy olałbym takie powołanie, gdyby kazano
mi przelecieć pół świata na jeden mecz i z
powrotem wrócić na mecz ligowy. Kompletna
ignorancja dla zdrowia i formy zawodników, którzy
wywalczyli dla Hiszpanii mistrzostwo świata.

Najnowsze