Wstrząsy nad Malagą. Al-Thani nielegalnie rozprzedaje klub?


14 lutego 2015 Wstrząsy nad Malagą. Al-Thani nielegalnie rozprzedaje klub?

To może być prawdziwa bomba, która wstrząśnie hiszpańską piłką. Firma hotelarska pozwała właśnie właściciela Malagi do sądu, domagając się uregulowania zaległości. Poza tym poinformowała wszystkich, że posiada sporą ilość akcji klubu. Problem polega na tym, że oficjalnie to szejk Al -Thani jest jedynym udziałowcem zespołu. Jaka jest więc prawda i co to może oznaczać dla wszystkich zainteresowanych?


Udostępnij na Udostępnij na

Samą Malagę trudno uznać za podmiot, który wydatnie zaznaczył swoją obecność na piłkarskim rynku w Hiszpanii. Klub został powołany do życia w 1948 roku. Przez kilkadziesiąt lat istniał w zasadzie poza świadomością szerszej grupy kibiców, nie odnosząc nie tylko żadnych znaczących sukcesów, ale przede wszystkim tułając się gdzieś tam po niższych ligach.

Prawdziwy kataklizm spadł na ekipę z Andaluzji w 1992 roku. Wówczas biorąc pod uwagę ogromne problemy finansowe, podjęto trudną, ale jedyną słuszną decyzję, która oznaczała rozwiązanie klubu. Taki stan rzeczy trwał jednak tylko przez rok, już po kilkunastu miesiącach postanowiono bowiem o reaktywacji i przede wszystkim o zmianie nazwy na Malaga Club de Futbol.

W sezonie 1998/1999 udało się dokonać historycznego, pierwszego awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Tam jednak nie udało się zbyt długo zagrzać miejsca i wszystko skończyło się ponownym lądowaniem w Segunda Division. Kolejne lata po ponownym awansie, który miał miejsce w 2008 roku, trudno było uznać za nazbyt udane. Zespół trzymał się z dala od strefy spadkowej, choć bywały także i od tego wyjątki, a poza tym w żaden sposób nie można było przyznać, aby ktokolwiek w Hiszpanii poważnie liczył się z „Boqueneros”.

Szejk sypie groszem

Wszystko zmieniło się jednak 11 czerwca 2010 roku, kiedy to za 35 milionów euro klub został kupiony przez Abdullaha Al-Thaniego. Szejk już na początku postawił sobie bardzo ambitne zadanie, którego celem było sprawienie, aby w ciągu trzech, a maksymalnie czterech lat Malaga stała się jedną z głównych sił w Primera Division.

I trzeba przyznać, że szybko rozpoczęło się wcielanie tych planów w życie. Na Estadio La Rosaleda trafili między innymi Isco, Santi Cazorla czy Ruud van Nistelrooy. To spowodowało, że sezon 2011/2012 udało się zakończyć na czwartym miejscu, które pozwoliło później na wyjątkową przygodę w Lidze Mistrzów. Przygodę, którą dopiero w ćwierćfinale zakończyła Borussia Dortmund.

Szejk bywa zmienny….

Al-Thani błyskawicznie wpompował w klub ponad 150 milionów euro i wszyscy zaczęli marzyć o kolejnych tłustych latach Malagi, a także o głośnych nazwiskach, które niebawem miałyby trafić do zespołu. I nikt nawet w najstraszniejszych snach nie spodziewał się tego, co nastąpiło później.

Pierwszym znakiem ostrzeżenia było to, co działo się po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Szejk nie potrafił się pogodzić z pożegnaniem z tymi prestiżowymi rozgrywkami i skrytykował w zasadzie każdą możliwą instytucję, a co zrozumiałe – najbardziej dostało się europejskiej federacji piłkarskiej.

Bardzo szybko okazało się, że on sam także ma sobie wiele do zarzucenia. Zaczęło wychodzić na jaw, że przestał płacić nie tylko swoim pracownikom i piłkarzom, ale także zapomniał o uregulowaniu kolejnych transz za Monreala i Cazorlę, co sprowadziło na klub kolejne nieprzyjemności. Ostatecznie klub został wykluczony z europejskich pucharów na trzy kolejne sezony, a ponadto został wezwany do uregulowania wysokiej kary finansowej.

…i mówi do widzenia

Szejk sprawiał wrażenie, że coś takiego w ogóle go nie interesuje i aby zrozumieć takie zachowanie, potrzeba było bardzo wnikliwej analizy. Otóż miał on bardzo rozległe plany. Zamierzał wybudować centrum handlowe, port oraz hotel, a klub piłkarski miał być do tego tylko dodatkiem. W związku z tym, gdy tylko okazało się, że władze regionu będą mu utrudniały plany, postanowił, że natychmiast zakręci kurek.

Oczywiście prawdziwego powodu nigdy nie podał, a na każdym kroku powtarzał, że jedyną przyczyną takiej decyzji jest niezrozumienie, jakiego doświadcza na każdym kroku. – Jedyne, czego  w tym momencie oczekujemy, to szacunek, uznanie, równość i wiarygodność. Nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla fanów. Przykro mi to mówić, ale odchodzimy. Moja decyzja jest nieodwołalna – poinformował wtedy na jednym z portali społecznościowych.

Bez szejka też istnieje życie

Mimo to bardzo szybko okazało się, że bez szejka także istnieje życie. Co prawda znacznie uboższe, bo z zespołem musieli pożegnać się zawodnicy, których utrzymanie kosztowało zbyt wiele, ale przynajmniej nie trzeba być zależnym od humorów czy kaprysów bogacza.

Zaczęto odważniej stawiać na wychowanków, co jednak nie przełożyło się jakoś diametralnie na jakość drużyny. Udało się nawet na koniec poprzedniego sezonu zająć bardzo wysokie siódme miejsce w tabeli, a więc niewiele brakowało do zajęcia miejsca, które gwarantowałoby udział w europejskich pucharach.

Obecne rozgrywki także należy uznać za udane, siódma lokata i 35 punktów na koncie to bowiem bardzo dobry dorobek, jeśli weźmiemy pod uwagę możliwości finansowe, a przede wszystkim kadrowe zespołu z Estadio La Rosaleda.Warto zwrócić uwagę na to, że bardzo dużą stratę punktową mają do niego znacznie bogatsze i silniejsze ekipy, chociażby Real Sociedad San Sebastian czy Athletic.

BlueBay odpala bombę

To wszystko spowodowało, że przez dłuższy czas bardzo cicho zrobiło się o poczynaniach Al- Thaniego. Co prawda pod koniec 2013 roku pojawiła się informacja, że magnat rodem z Kataru zamierza usilnie sprzedać klub i raz na zawsze pożegnać się z drogą i niepotrzebną zabawką. Tym spekulacjom zaprzeczył jednak sam zainteresowany, zapewniając przy tym, że nie zamierza się nigdzie wybierać.

Spokój zmąciły jednak ostatnie rewelacje związane z firmą BlueBay. Potentat hotelowy złożył doniesienie do sądu, w którym domaga się zwrotu 150 tysięcy euro kosztem prowizji za transfer Marcosa Angeleriego. Nie to jednak jest w tej sprawie najciekawsze i najistotniejsze. Otóż firma utrzymuje, że w 2013 roku nabyła pakiet 49% udziałów i teraz domaga się, aby oficjalnie została uznana jako współwłaściciel. Jakby tego było mało, Al -Thani został oskarżony przez swoich domniemanych wspólników o działanie na szkodę klubu. Zastanawiać może jeszcze jedna rzecz. Firma BlueBay była przecież w sezonie 2013/2014 jednym ze sponsorów klubu i w kuluarach dużo się mówiło o dużym wpływie, jaki miała na zespół Malagi.

Co teraz?

Cała sprawa jest o tyle szokująca, że na ostatnim walnym zgromadzeniu właściciel klubu zapełnił wszystkich zainteresowanych, że jest jedynym udziałowcem klubu.

Dlatego możemy się spodziewać, że sprawa zostanie teraz dogłębnie zbadana przez wymiar sprawiedliwości, bo jeśli potwierdzą się zapewniania firmy hotelarskiej, a także wcześniej informacje dziennika „El Mundo”, to będziemy mieli do czynienia z nielegalną sprzedażą klubu i działaniem na jego niekorzyść.

Co na to sam zainteresowany? Al-Thani wyśmiał niemal od razu wszystkie te rewelacje na swoim profilu na Twitterze, na którym jest bardzo aktywny. Zapewnił ponadto, że jest głównym udziałowcem klubu i nie ma absolutnie żadnej podstawy, aby mieć ku tego jakiekolwiek wątpliwości. To jednak pokrywa się z tym, co mówią przedstawiciele BlueBay, którzy twierdzą, że posiadają tylko 49% akcji. Do tego jednak, a także do innych informacji nie doczekaliśmy się już odniesienia.

Później pojawiła się jeszcze informacja, że Al-Thani zamierza oskarżyć firmę hotelarską o zniesławienie. Dlatego bardzo szybko możemy spodziewać dogłębnego śledztwa i odpowiedzi na pytanie, kto ma rację w tym całym zamieszaniu. A zapobiegliwi już zapowiadają, że natychmiast złożą wniosek do sądu, aby uniemożliwić szejkowi jakiekolwiek działania związane z klubem, w tym także sprzedaż kolejnych udziałów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze