„Wilki” na tropie Ligi Europy – Wolverhampton spróbuje złapać zwierzynę


Wolverhampton ma za sobą trudny, ale udany sezon w Premier League. Kampania jednak jeszcze się dla niego nie skończyła

11 sierpnia 2020 „Wilki” na tropie Ligi Europy – Wolverhampton spróbuje złapać zwierzynę
clubcall.com

Wolverhampton rok temu jako beniaminek był największą niespodzianką Premier League. Pod każdym względem robił furorę w angielskiej ekstraklasie. Siódme miejsce pozwoliło mu na występy w Lidze Europy. „Wilki” cały czas są w grze o to trofeum, a od pucharu dzielą je tylko trzy mecze. Sprawdzamy, czy drużyna Nuno Espirito Santo ma szansę na podniesienie Ligi Europy 21 sierpnia.


Udostępnij na Udostępnij na

Turniej finałowy lub – jak kto woli – Final Eight odbywa się w Niemczech z wiadomych przyczyn. W grze pozostało jeszcze osiem drużyn, z czego dwie angielskie. Gdy spojrzymy na stawkę zespołów, to właśnie obok Interu Mediolan angielskie kluby wydają się faworytami do zdobycia Ligi Europy. Drugim angielskim zespołem jest Manchester United.

Wolverhampton – miasto „Wilków”

W mieście Wolverhampton położonym w centralnej Anglii od kilku lat tworzy się ciekawy projekt futbolowy pod egidą Nuno Espirito Santo jako trenera. W 2017 roku zaczęła się piękna przygoda „Wilków” z portugalskim szkoleniowcem. Cel był jasny – awans do Premier League. Misja powrotu na najwyższy szczebel rozgrywkowy została wykonana w bardzo dobrym stylu. Na zakończenie sezonu „The Wanderers” w tabeli punktowej mieli 99 punktów. Dla porównania Leeds United w tym sezonie zanotowało 93 punkty.

Awans „Wilków” był w stu procentach zasłużony, a za ojca sukcesu trzeba uznać Nuno Espirito Santo. Menedżer urodzony na Wyspach Św. Tomasza przed przyjściem do Wolverhampton nie miał CV długiego i obfitego w niewiarygodne sukcesy, lecz solidne z ciekawymi osiągnięciami. Karierę trenerską rozpoczął jako trener bramkarzy w Panathinaikosie Ateny. W Valencii wiedział, że osiągnął szczyt z ówczesną drużyną, dlatego postanowił odejść, a przecież z „Nietoperzami” zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. W tych prestiżowych rozgrywkach prowadził też FC Porto.

Przyjście Portugalczyka spowodowało falę dobrych wydarzeń dla kibiców Wolverhampton. Najpierw awans, później niespodziewana dobra gra beniaminka w Premier League, ale sceptycy projektu na Molineux stwierdzili, że najgorszy będzie drugi sezon dla beniaminka. Jak się okazało, „Wilki” powtórzyły sukces sprzed roku. Co ważne, grając przy tym w rozgrywkach Ligi Europy, a często zdarza się, że drużyna po zakwalifikowaniu do europejskich pucharów traci swój dawny blask. Wolverhampton ma aspiracje, aby na dłużej zadomowić się w czołówce Premier League. Jak na razie to się udaje, ale kluczową postacią w całym projekcie jest Nuno Espirito Santo. To on poprowadził watahę zagubionych „Wilków” na salony najpierw angielskiej piłki, a teraz także europejskiej. „Wilki” zaczęły wyć i atakować.

Nowa krew

Przed przyjściem Nuno Espirito Santo „Wolves” byli drużyną trochę nijaką. Gdy już znaleźli się w Premier League, to walczyli o utrzymanie i kwestią czasu pozostawał spadek. Teraz wygląda na to, że w Wolverhampton kreuje się ciekawy projekt oparty na obcokrajowcach. Trzeba zaznaczyć, że „The Wanderers” zainwestowali niemałe pieniądze w transfery. Najlepszym tego przykładem jest przyjście Rubena Nevesa za 15 milionów. W tamtym okresie był to rekord transferowy „Wilków”. Teraz możemy przyznać, że był to transfer bardzo dobry.

Wpuszczenie nowej krwi do wilczej szatni spowodowało mieszankę wybuchową, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Transfery choćby Barrego Douglasa (dobrze znanego poznańskim kibicom), Ryanna Bennetta czy po awansie Adamy Traore, Rui Patricio, Diogo Joty, Joao Moutinho wprowadziły powiew świeżości, a ten jest potrzebny w każdym zdrowo funkcjonującym klubie. Tutaj po raz kolejny trzeba wspomnieć o portugalskim trenerze, który wprost idealnie wprowadza nowych zawodników do składu.

Młode, gniewne i głodne

Przy transferach dużą rolę odgrywa też agent piłkarski, Jorge Mendes, który bardzo blisko współpracuje z klubem z Wolverhampton. Właśnie taka działalność komplementarna pomiędzy „Wilkami” a agentem doprowadziła do tego, że na poziomie Championship grali tacy zawodnicy jak Ruben Neves czy Diogo Jota.

Akurat przy Nevesie warto zatrzymać się na chwilę. Pomocnik przychodził do „Wolves” jako złote dziecko portugalskiego futbolu. W wieku 17 lat zadebiutował w barwach FC Porto, a już rok później został najmłodszym kapitanem w historii „Smoków”. Tylko znajomości mogły sprawić, że Neves trafił na Molineux. Warto wspomnieć, że o obiecującego pomocnika biły się najlepsze europejskie kluby jak Liverpool czy PSG.

Kadra „Wilków” jest bardzo urozmaicona, lecz górują w niej przede wszystkim Portugalczycy. Jest ich aż dziewięciu. Na ten moment chyba największym „skarbem” Wolverhampton pozostaje Adama Traore. Zawodnik, który kiedyś wyróżniał się przede wszystkim muskularną sylwetką, lecz teraz dołożył do tego dobrą grę. Ze względu na swój wygląd dostawał nawet propozycję od klubów futbolu amerykańskiego. Fakty są jednak takie, że wychowanek FC Barcelona podbija Premier League. Traore pomimo swojej sylwetki jest bardzo szybki i oczywiście silny, dlatego bywa przekleństwem obrońców. Skrzydłowy miał udział w 25 % bramek „Wilków”, zdobywając cztery gole i notując dziewięć asyst (najlepszy wynik w zespole).

A propos silnej ofensywy i głośnych transferów, to Raul Jimenez jest najdroższym zawodnikiem kupionym przez Wolverhampton. Za Meksykanina było trzeba zapłacić aż 38 milionów, ale chyba nikt nie żałuje wydanych pieniędzy. 29-latek zdobył w poprzednim sezonie 17 bramek. To nie jest wynik, który może przejść niezauważony. Tym bardziej że napastnik bierze udział w niemal połowie bramek Wolverhampton. Gdy Jimenez przychodził do „Wilków” dwa lata temu, wielu uważało, że Meksykanin nie ma szans, aby zawojować Premier League. Jak się okazało, w ciągu dwóch sezonów strzelił 30 bramek w angielskiej ekstraklasie.

Na szlaku po puchar

Sezon Premier League „Wędrowcy” zakończyli na siódmym miejscu. Podobnie jak rok temu. Niestety w tym roku nie dało to miejsca w europejskich pucharach, dlatego jedynym sposobem, aby zagrać w następnym sezonie na europejskich boiskach, jest wygranie Ligi Europy. Zadanie wydaje się bardzo trudne, ale nie niewykonalne. W zasadzie to pozostały trzy kroki, ale każdy trzeba przejść bezbłędnie.

Wolverhampton sezon zaczął już ponad rok temu, a mecz z Sevillą będzie jego 59. w obecnej kampanii. Sezon rozpoczynał od kwalifikacji do Ligi Europy, które przeszedł bezproblemowo. Najpoważniejszym przeciwnikiem było włoskie Torino, które udało się pokonać dwukrotnie. Później przyszedł czas na fazę grupową. W grupie K mierzył się z: Bragą, Slovanem Bratysława i Besiktasem Stambuł. Jedyną przeszkodą nie do przejścia okazali się Portugalczycy, którzy wygrali grupę.

Faza pucharowa okazała się łaskawa dla „Wilków”. Najpierw trafiły na tragiczny w tym sezonie Espanyol, który spadł z La Liga. Sprawę awansu Wolverhampton rozstrzygnął już w pierwszym meczu, wygrywając 4:0. W następnej rundzie los sprawił, że zmierzył się z Olympiakosem. Warto przypomnieć, że Grecy wyeliminowali wcześniej Arsenal po niesamowitej dogrywce. Choć nie bez kłopotów, to jednak „Wilki” zapewniły sobie przepustkę na turniej finałowy organizowany w Niemczech.

W ćwierćfinale przeciwnikiem będzie Sevilla. Drużyna, która już trzykrotnie podnosiła trofeum za zdobycie Ligi Europy. Można ją nazywać niejako królem tych rozgrywek. Faworyta wyraźnego nie ma, jednak eksperci uważają, że Hiszpanie będą w lekko uprzywilejowanej pozycji. Podkreślić trzeba dobrą, a nawet bardzo dobrą formę drużyny z Andaluzji. Po powrocie spowodowanej pandemią Sevilla jeszcze nie przegrała spotkania.

W przypadku wygranej i awansu droga do finału będzie wieść przez Manchester United, czyli faworyta całej Ligi Europy. Najpierw jednak trzeba pokonać rozpędzoną Sevillę. Z pewnością „Wolves” czeka trudne zadanie, aby podnieść pierwsze trofeum od 1980 roku, lecz Nuno Espirito Santo spróbuje jeszcze raz zmotywować zespół. Za to Adama Traore i spółka zrobią wszystko, aby zagrać sceptykom na nosie i podnieść puchar po tym niesamowicie długim i męczącym sezonie, w którym mogą zagrać powyżej 60 spotkań.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze