Gola na wagę cennego punktu w meczu z Cracovią strzelił Krzysztoł Wołkowicz. Po meczu zawodnik GieKSy przyznał, że mecz był ciężki i on, jak i cała drużyna, musiał to spotkanie przede wszystkim wybiegać.
Poziom zadowolenia z osiągniętego rezultatu jest chyba duży, zważywszy na fakt, w jakich okolicznościach wywalczyliście ten remis.
Tak jest. To był na pewno ciężki mecz, biegaliśmy za piłką. Dlatego satysfakcja z osiągniętego wyniku jest większa. Jest przynajmniej ten jeden punkt.
Musisz przyznać, że uratowany, bo patrząc z przebiegu całego spotkania, to Cracovii te trzy punkty się należały.
No tak, należały się. Wiadomo, że Cracovia to jeden z głównych pretendentów do awansu. My robiliśmy, co mogliśmy i cieszymy się tego punktu.
Szkoda, że nie rozegraliście przynajmniej całej drugiej połowy tak jak ostatnich minut, bo dopiero w końcówce się tak zerwaliście do ataku.
Gdybyśmy wcześniej tak zagrali, to moglibyśmy więcej bramek stracić. Tak mieliśmy grać, bo takie były założenia i tego się trzymaliśmy.
Jak zrelacjonujesz sytuację, po której padł gol?
Pamiętam, jak „Kowal” składał się do przewrotki i uderzył to naprawdę super. Później bramkarz odbił piłkę praktycznie pod moje nogi, a ja na wślizgu pojechałem i zobaczyłem futbolówkę w siatce.
Jak oceniasz przebieg spotkania w Waszym wykonaniu. Ta gra się Wam układała, czy w końcówce czuliście, że bijecie głową w mur?
Przede wszystkim biegaliśmy za piłką. Cracovia grała super. My natomiast mieliśmy czekać, aż w końcu coś wpadnie z przodu, musiało wpaść.
Z Katowic – Łukasz Pawlik/iGol.pl