Po niespodziewanym remisie z Podbeskidziem, zawodnicy „Kolejorza” w niezbyt dobrych nastrojach opuszczali stadion przy ulicy Bułgarskiej. W rozmowie z dziennikarzami Grzegorz Wojtkowiak i Siergiej Kriwiec zgodnie przyznali, że o niekorzystnym wyniku zadecydowały ostatnie minuty spotkania.
Grzegorz Wojtkowiak: Przed meczem zakładaliśmy, że mamy rozstrzygnąć go u siebie, niestety nie udało się. W ostatnich minutach cofnęliśmy się za głęboko. Przy rzucie wolnym Podbeskidzia doszło do wrzutki, po której padła bramka w ostatniej akcji meczu. Na pewno fakt stracenia w taki sposób gola mocno boli. To dopiero pierwsze spotkanie, dlatego bądźmy spokojni. Wiemy, że musimy strzelić bramkę, ale potrafimy grać w piłkę i na pewno nie składamy broni. Zapowiada się ciekawy mecz, w którym walczyć będziemy do ostatniej sekundy. Jedziemy do Bielska po to, żeby awansować do finału.
Siergiej Kriwiec: Naszym celem było wygranie tego spotkania, niestety się nie udało. Sami jesteśmy sobie winni, gdyż trzeba grać do końca. Ostatnie 10 minut to dramat w naszym wykonaniu. Szansę na awans oceniam 50 na 50. Mieliśmy już trudniejsze zadanie, kiedy to przegraliśmy z Polonią Warszawa 1:0, a potem udało się wygrać w stolicy i awansować dalej. Taki klub jak Lech musi walczyć na wszystkich frontach, dlatego liga i Puchar Polski są dla nas równie ważne.