Widzew Łódź odniósł wczoraj przekonujące zwycięstwo ze Śląskiem Wrocław. Obrońca łodzian, Wojciech Szymanek, po spotkaniu nie ukrywał radości z kompletu punktów i powrotu do drużyny Marcina Robaka.
Widzew po raz pierwszy w tym sezonie zdobył trzy punkty na własnym stadionie. Jak Pan oceni przebieg spotkania?
W pierwszej połowie dominowaliśmy, drużyna Śląska raz zaatakowała i strzeliła bramkę. We wcześniejszych meczach było tak, że nasza gra po stracie bramki momentami siadała, ale dzisiaj w szatni w przerwie powiedzieliśmy sobie kilka mocnych słów i to poskutkowało. Musimy konsekwentnie bronić się przy wysokim wyniku, nie możemy tracić bramek.
Dziś Widzew był tak mocny czy Śląsk tak słaby?
Dziś Widzew był mocny. Słyszałem opinie, że Śląsk dobrze grał w piłkę. Mentalnie pomógł nam z pewnością powrót Marcina Robaka, zespół poczuł się silniejszy. Teraz będzie taka mała rywalizacja między Darvydasem a Marcinem o zdobywanie bramek.
Wreszcie udało się rozwiązać worek z bramkami chyba na dobre, wcześniej stawiano Wam zarzuty o słabą skuteczność.
Do dziś strzeliliśmy cztery bramki we wszystkich meczach, a dzisiaj zdobyliśmy pięć goli. Nie popadajmy jednak w euforię. Musimy podchodzić spokojnie, to dopiero jeden taki mecz. Teraz czeka nas spotkanie pucharowe, potem trudny mecz w Chorzowie, więc tonujmy trochę emocje. Dziś jest czas na radość, ale od jutra myślimy już o kolejnych pojedynkach.
Odczuwaliście przed meczem dużą presję ze strony kibiców, że nie udało się Wam jeszcze wygrać na własnym stadionie w tym sezonie?
To nie była presja ze strony kibiców, to była nasza wewnętrzna lekka presja. Chcieliśmy się wreszcie pokazać z dobrej strony na własnym boisku w Ekstraklasie. Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz i udało się, cel został osiągnięty.
Jak wytłumaczyć końcową fazę spotkania? Śląsk stwarzał sobie sytuacje, strzelił nawet bramkę.
Zabrakło koncentracji. Troszeczkę się rozluźniliśmy, prowadziliśmy wysoko. Widoczna była nonszalancja całej drużyny, jeśli chodzi o grę obronną. Musimy o tym porozmawiać w szatni i uświadomić sobie, że zawsze gramy do końca. Dużo lepiej wyglądałby wynik 5:0 czy 5:1 niż 5:2.
Gra w obronie nie wygląda najlepiej, straciliście już w tym sezonie sześć bramek, a w poprzednich rozgrywkach defensywa była Waszą mocną stroną.
Jest duża różnica w poziomie między I ligą a Ekstraklasą. Błędy zdarzają się każdemu. Przed tą kolejka byliśmy jedną z drużyn, która straciła najmniej goli w całej lidze. Trzeba trenować i cały czas się doskonalić, musimy być skupieni. A błędy popełnia się na każdym szczeblu – czy to jest piąta liga, trzecia, czy Ekstraklasa.
Dziś graliście bardzo ofensywnie. Czujecie się lepiej w roli drużyny, która kontroluje to, co się dzieje boisku?
Każdy zespół czuje się lepiej, gdy dominuje, gra swoją piłkę, a przeciwnik musi się dostosować. Lubimy grać z kontry, dziś to było widoczne kilka razy. Atak pozycyjny, tak jak w każdej polskiej drużynie, trochę szwankuje. Ciężko jednak pracujemy i efekty są widoczne.