Ta informacja jest tak szokująca, że naprawdę trudno w nią uwierzyć. Jan Kocian został zwolniony z Ruchu Chorzów. Czy władzom klubu ze Śląska naprawdę odebrało rozum?
Żyjemy w Polsce, więc teoretycznie nic nie powinno nas już dziwić. Tym bardziej że nie jest to pierwsza taka sytuacja. Równie trudna do zrozumienia była decyzja o pożegnaniu się z Leszkiem Ojrzyńskim, którą podjęto w Koronie Kielce. Gdzie w tej chwili znajduje się ten klub? Poprawia wyniki tego trenera?
Sprawa ze zwolnieniem słowackiego trenera z chorzowskiego klubu to jednak zdecydowanie większy poziom futbolowej abstrakcji. I naprawdę trudny do pobicia. Prześledźmy najpierw, jak wyglądałaby tabela T-Mobile Ekstraklasy, gdyby wziąć pod uwagę tylko okres pracy Kociana w Chorzowie.
Widać czarno na białym, jak wielką pracę wykonał on w tym klubie, mając naprawdę niezbyt imponujący materiał ludzki oraz ograniczone możliwości finansowe. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, aby któryś polski trener mógł osiągnąć z tym klubem takie wyniki. Przecież uwielbiany w Chorzowie Waldemar Fornalik również miał wzloty i upadki, pracując w tym klubie. Zresztą to on jest teraz wymieniany jako główny faworyt do przejęcia tego wakatu.
Patologia z Kocianem. Patologia też z Fornalikiem. Wydawało się, że powinien nieco wyżej mierzyć. Premierzy nie wracają na stołek sołtysa.
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) October 5, 2014
Świetne statystyki Słowaka nie dotyczą jednak tylko krajowych rozgrywek. Nie można przecież zapominać, że pod jego wodzą Ruch o mały włos nie awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Co z piłkarzami pokroju Kuświka czy Malinowskiego jest rzeczą niewyobrażalną. Tym bardziej że latem z klubu odeszli chociażby Michał Buchalik, Maciej Sadlok czy Maciej Jankowski.
Dlaczego więc prezes Smagorowicz zdecydował się na taki nieprzemyślany krok? Najbardziej prawdopodobną opcją jest błędna wiara w to, że rządzi tak dobrym klubem, że w każdych rozgrywkach odnosić może takie sukcesy, jakich byliśmy świadkami rok temu. To nieprawda. To trener Kocian zrobił coś ponad stan. A teraz klub gra po prostu na miarę swoich możliwości. Zresztą postawmy sprawę jasno. Sytuacja nie była aż tak tragiczna, aby decydować się na tak dramatyczny krok.
https://twitter.com/cwiakala/status/518716564523483137
Dlaczego więc tak doświadczony działacz piłkarski podjął decyzję tylko pod wpływem chwili? Szkoda, że nie wziął pod uwagę możliwości swojego zespołu i tego, że nic więcej nie da się z niego wycisnąć. Nie rozważył przykładu Korony Kielce, która po odejściu Ojrzyńskiego nigdy nie prezentowała już takiego poziomu, a teraz jest na dnie tabeli z nieciekawą przyszłością. Zresztą to niejedyny tego rodzaju przykład. Zawisza Bydgoszcz również znacząco obniżył loty po zmianie trenera, a Tarasiewicz również został pożegnany bez żalu.
Jak tak szukamy trenerów, którzy w Polsce padli ofiarą własnego sukcesu – Tarasiewicz po sezonie odszedł przez słabszą wiosnę.
— Artur Dylewski (@ArturDylewski) October 5, 2014
Oczywiście tego samego nie życzymy zespołowi z Chorzowa, ale taka decyzja znacznie może przybliżyć najczarniejszy scenariusz. A sam Kocian nie powinien mieć najmniejszych problemów ze znalezieniem nowego pracodawcy. Kto wie, może to właśnie jemu zostanie powierzona misja posprzątania bałaganu, jaki powstał w ostatnim czasie w Lechii Gdańsk.