Wisła zatopiła Zagłębie


15 kolejka Orange Ekstraklasy zapowiadała się niezwykle atrakcyjnie dla przeciętnego kibica. Kilka piłkarskich hitów jak : Korona Kielce - KGHM Zagłębie Lubin, Górnik Zabrze - Widzew Łódź, czy też historyczny powrót na Stadion Śląski ligowej piłki za sprawą pojedynku Polonii Bytom z Legią Warszawa. To wszystko odbywało się podczas obecnego weekendu...


Udostępnij na Udostępnij na

Górnik Zabrze – Widzew Łódź 1:1

Ligowy weekend rozpoczął się w piątek za sprawą zawodników Górnika Zabrze, którzy przy Roosvelta podejmowali łódzki Widzew. Faworyt tego pojedynku był jeden – Górnik Zabrze. Łodzianie zjawili się w Zabrzu bez kilku podstawowych zawodników w tym m.in. Napoleoniego i Grzegorza Piechny.  Początek spotkania był bardzo wyrównany. Akcje toczyły się w szybkim i ciekawym tempie. Z biegiem czasu Górnik przejął inicjatywę, ale nie potrafił udokumentować jej strzeleniem bramki. W 34 min. gry trybuny w Zabrzu zamilkły. Fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego (blisko 26 metrów) popisał się Joseph Oshadogan i Widzew wyszedł na sensacyjne prowadzenie. Gdy wydawało się, że wynik do przerwy nie ulegnie już zmianie w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Piotra Madejskiego piłka trafiła na głowę Smirnovsa i wpadła do bramki strzeżonej przez Fabiniaka. Druga część meczu także przebiegała w dobrym tempie. Swoje bardzo dobre okazje zmarnował i Widzew (Mierzejewski minimalnie uderzył  obok słupka), oraz Górnik za sprawą wprowadzonego w 2 połowie Moskala (przegrał pojedynek sam na sam z Fabiniakiem). Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i 14 tys. widzów zgromadzonych przy Roosvelta musiało pogodzić się z zaskakującym remisem.

  Groclin Grodzisk Wlkp. – Odra Wodzisław 0:0

Bramkarz Górnika - Boris Pesković był bez szans przy kapitalnym strzale Josepha Oshadogana.
Bramkarz Górnika – Boris Pesković był bez szans przy kapitalnym strzale Josepha Oshadogana. (fot. www.gornik.v.i.p.pl )

Odra, która przyjechała do Grodziska na pożarcie wyszła z tego spotkania obronną ręką. Mimo iż Grodziszczanie mieli zdecydowaną przewagę w tym spotkaniu nie potrafili znaleźć sposobu na świetnie spisującego się w bramce Odry – Krzysztofa Pilarza. Swoje dogodne sytuacje marnowali kolejno Sikora, Piechniak oraz Ivanowski. Odra nastawiła się wyłącznie na grę z kontry, która nie przynosiła żadnych efektów. Wszystkie akcje ofensywne Wodzisławian były rozbijane przez defensywę zawodników Groclinu. Mecz, który nie był porywającym widowiskiem zakończył się remisem 0:0, remisem dodajmy ze zdecydowanym wskazaniem na Groclin.

Cracovia Kraków – PGE GKS Bełchatów 0:2

Cracovia, która jest bez wątpienia największym rozczarowaniem obecnego sezonu znowu zawiodła swoich kibiców, kibiców którzy coraz bardziej domagają się dymisji Stefana Majewskiego ze stanowiska trenera piłkarzy „Pasów”. Pierwsza część spotkania obfitowała w kilka ładnych ofensywnych akcji jednego jak i drugiego zespołu. Pierwszy zaatakował GKS, a konkretnie Tomasz Jarzębowski, który strzałem z 23 metrów był bliski pokonania Marcina Cabaja. Cracovia także nie ograniczała się tylko do defensywy. Kilka groźnych akcji zakończonych dobrymi strzałami m.in. Tomasza Moskały mogły budzić podziw na trybunach. Gdy wydawało się, że Cracovia uspokoiła grę i ma nad nią kontrolę, przypomniał o sobie reprezentant Polski – Łukasz Garguła, który po wymianie podań z Carlo Costly’m dał gościom prowadzenie. W drugiej połowie obraz meczu się nie zmieniał. Nadal atakowali i jedni i drudzy, ale to znowu Bełchatowianie strzelili bramkę. Bardzo ładnym uderzeniem z 20 metrów w 63 min. popisał się Tomasz Wróbel i goście mogli cieszyć się z kolejnego zwycięstwa, a kibice Cracovii nadal mają prawo być rozczarowani, a dodatkowo doszedł im już kolejny argument, który przemawia za tym, że Stefan Majewski trenerem ich klubu być nie powinien.

 Jagiellonia Białystok – Ruch Chorzów 1:1

Blisko 8 tys. kibiców, którzy przybyli na mecz Jagiellonia – Ruch opuszczało stadion w mizernych humorach. Nie dość, że ich ukochany kub nie wygrał spotkania, to sam mecz był bardzo przeciętny. Gospodarze objęli prowadzenie po bramce Remigiusza Sobocińskiego. Nie cieszyli się jednak z prowadzenia zbyt długo, bo w 38 minucie po uderzeniu także Remigiusza tylko, że Jezierskiego piłka odbiła się od słupka. Najszybciej do niej dopadł Wojciech Grzyb i „Niebiescy” mogli cieszyć się z gola wyrównującego. Druga połowa także nie dostarczyła spodziewanych emocji i mecz beniaminków zakończył się remisem, z którego bardziej zadowoleni są z pewnością zawodnicy Ruchu.

 Polonia Bytom – Legia Warszawa 1:2

Mecz, o którym dużo się mówiło i to nie za sprawą zespołów, które miały w nim wystąpić tylko ze względu gdzie miało się to stać. Stadion Śląski , bo o nim tutaj mowa nie gościł ligowej piłki od blisko 20 lat. Frekwencja nie była zbyt imponująca. 4 tys kibiców zgromadzonych na tym meczu oglądało dobry i emocjonujący pojedynek. W pierwszej części spotkania Legia praktycznie zdominowała mecz. Gdyby Piotr Giza wrócił do formy jaką prezentował grając w Cracovii strzelił by do przerwy pewnie z 3 bramki, a tak przez nieskuteczność byłego zawodnika „Pasów” Legia prowadziła z Polonią „tylko” 1:0. Kapitalnym strzałem popisał się Roger. piłka poszła po rykoszecie i znalazła się w samym okienku bramki strzeżonej przez Marcina Suchańskiego. Bramka ta bez wątpienia kandydować będzie do bramki kolejki. Druga połowa to dalsza dominacja Warszawiaków uwieńczona bramką w 73. min., a jej strzelcem był Chinyama. Bytomian stać było tylko na honorową bramkę. Zaraz po wznowieniu piłki ze środka boiska piłkę do pustej bramki skierował Wolański. Polonistów nie było już stać na strzelenie jeszcze jednej bramki i mecz zakończył się skromnym, ale zasłużonym zwycięstwem gości.

 ŁKS Łódź – Lech Poznań 1:2

Faworytem tego spotkania był Lech, ale w 36 min. po faulu w polu karnym Djurdevicia sędzia podyktował „11” dla ŁKS- u. Skutecznym egzekutorem okazał się Łukasz Madej i ŁKS wyszedł na zaskakujące prowadzenie. Kibice nie cieszyli się z prowadzenia zbyt długo, bo raptem 3 min. później do remisu doprowadził Rengifo, który tym samym strzelił swoją 8 bramkę w tym sezonie. W drugiej połowie inicjatywę przejął Lech. Efektem tego była bramka Marcina Zająca w 72 min. spotkania. Poznaniacy nie dali sobie już do końca wydrzeć zwycięstwa i wygrali zasłużenie 2:1.

 Korona Kielce – KGHM Zagłębie Lubin 1:4

W hicie 15 kolejki Orange Ekstraklasy Kolporter Korona Kielce podejmował na swoim boisku mistrza Polski KGHM Zagłębie Lubin. Faworytem spotkania byli zawodnicy Korony, którzy po 14 kolejkach zajmowali pozycję vice lidera w naszej ligowej tabeli. Korona od początku meczu przejęła inicjatywę czego efektem była bramka Ediego w 13 minucie gry. Z biegiem czasu Zagłębie coraz to groźniej kontratakowało. Jeden z takich „wypadów” zakończył się bramką dla gości. Swojego 2 gola w sezonie strzelił Szymon Pawłowski, który udowodnił, że słusznie uważany jest za jeden z większych talentów w Polsce. Pierwsza część meczu zakończyła sie wynikiem 1:1. Druga odsłona rozpoczęła się kapitalnie dla gości. Już w 46 minucie po efektownym strzale z rzutu wolnego na prowadzenie Zagłębie wyprowadził Maciej Iwański. W 76 min.  po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją na boisku pojawił się Dawid Plizga, by zaledwie 4 minuty później strzelić bramkę na 3:1 dla Zagłębia. W 84. min Hermes obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. Zagłębie stać było na jeszcze jeden zryw i w 88 min. znów Plizga dokończył dzieła zniszczenia i Zagłębie sensacyjnie wysoko pokonało Koronę 4:1.

 Zagłębie Sosnowiec – Wisła Kraków 1:3

Sosnowiczanie po raz pierwszy w tym sezonie mogli rozegrać spotkanie ligowe na własnym stadionie. Blisko 8 tys. widzów było świadkami meczu „na wodzie” przypominającego niemal identyczną sytuację kiedy to Polacy podczas Mistrzostw Świata w 1974 roku podejmowali RFN. W 33 minucie spotkania na prowadzenie wyprowadził Wisłę Rafał Boguski. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa spotkania. W drugiej części zawodnicy Zagłębia postraszyli pretendentów do mistrzowskiego tytułu. Po błędzie Clebera, napastnik Sosnowiczan Vladimir Bednar skierował futbolówkę nad interweniującym Pawełkiem. W Sosnowcu zapachniało sensacją. Na szczęście dla „Wiślaków” dał o sobie przypomnieć Paweł Brożek, który w 85 i 89 minucie strzałami głową dał zwycięstwo „Białej Gwieździe” strzelając tym samym swoją 10 i 11 bramkę w sezonie i zostając samodzielnym liderem strzelców Orange Ekstraklasy.

Podsumowując całą kolejkę trzeba przyznać, że nie brakowało w niej emocji, a sam pojedynek Korony z Zagłębiem stał na bardzo wysokim poziomie. Wisła po zwycięstwie nad Zagłębiem Sosnowiec została Mistrzem Jesieni i na wiosnę staje się głównym kandydatem do Mistrzostwa Polski. Na wiosnę… wiosnę, która zaczyna się już za tydzień… 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze