Wisła Płock znowu punktuje. Tym razem remis


W meczu kończącym 24. kolejkę PKO Ekstraklasy Wisła Płock zremisowała 1:1 z Widzewem Łódź

14 marca 2023 Wisła Płock znowu punktuje. Tym razem remis
Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A.

Remis, ale co to za remis... Dwie minuty dzieliły płocczan od zdobycia kompletu punktów z faworyzowanym przed meczem Widzewem Łódź. Na otuchę można by rzec o fajnym poziomie widowiska, ale to też nie miało miejsca. Mecz był dość słaby. Wolne tempo, sporo niedokładności, mało ciekawych akcji, zagrań, przebłysków. A jeśli już się jakieś pojawiały, to za sprawą jednego zawodnika, którym oczywiście był Rafał Wolski. Mecz dla postronnych kibiców był bardzo nudny, taki na miarę poniedziałku.


Udostępnij na Udostępnij na

Można się było jednak tego spodziewać. Obu drużynom daleko jest do ich optymalnej formy. Widzew Łódź podczas rundy wiosennej zremisował aż pięć na siedem spotkań, czyli dokładnie tyle, ile Wisła Płock przegrała. Widać, że zarówno jednym, jak i drugim bardzo trudno jest nawiązać do dyspozycji z jesieni, kiedy to przedstawiali nam się ze Stalą Mielec jako największe objawienia ligi. Teraz wszystkie trzy drużyny znajdują się w lekkim dołku, a przed nami jeszcze 10 kolejek.

Wiśle i Widzewowi spadek raczej nie grozi, ale przy ich obecnej formie trudno liczyć na coś więcej niż miejsce w środku tabeli. Po tak znakomitym początku kampanii obu drużyn miały one prawo w ostatecznym rachunku liczyć na coś więcej, ale trudy sezonu mocno zweryfikowały obie ekipy. Nie ma co też jednak spisywać ich na straty. Zwłaszcza Widzewa, bo ten wciąż ma szansę na miejsce w top 4, co patrząc na formę jego głównego rywala – Pogoni Szczecin – jest jak najbardziej możliwe. Ale czy aktualną grą na to zasługuje? Nie do końca.

Wisła Płock 1:1 Widzew Łódź

Spotkanie to miało być pewnego rodzaju weryfikacją dla zespołu „Nafciarzy”, którzy po pięciu porażkach z rzędu przełamali się i pokonali u siebie Wartę Poznań 1:0. Wczorajszy mecz miał zweryfikować, czy był to jedynie wypadek przy pracy czy początek drogi powrotnej ku górnym rejonom tabeli. Czy to zrobił? Nie. Trudno traktować to starcie jako poważniejszy sprawdzian, gdyż rywal okazał się słabszy, niż się spodziewano. Wisła Płock nie potrafiła jednak tego wykorzystać i zamknąć meczu, strzelając gola na 2:0, a miała ku temu okazje.

„Nafciarze” zrobili za mało, by wygrać to spotkanie. Do braku skuteczności, tak charakterystycznej dla tej rundy, dołożyli jeszcze niemożność kreowania sobie dogodnych sytuacji. Poza golem Rafała Wolskiego bramkarz Widzewa Henrich Ravas miał do obrony tylko jeden strzał. Uderzenie Kristiana Vallo, które szło prosto w niego. Po drugiej stronie boiska też nie działo się za dużo. Widzew także miał problemy ze stwarzaniem okazji. A gdy już jakieś wykreował, to zazwyczaj kończyły się one albo niecelnym dośrodkowaniem, albo niecelnym dośrodkowaniem, a czasem dla odmiany celnym dośrodkowaniem, z którego nic nie wynikło.

Hanousek i Shehu oddali co prawda celne, nawet niezłe strzały na bramkę, ale Krzysztof Kamiński nie miał z nimi większych problemów. Po przerwie Wisła Płock skupiała się głównie na obronie wyniku i nie chciała zbytnio się otworzyć. Widzew starał się to wykorzystać i przejmować inicjatywę w spotkaniu, ale jego ataki zwykle na nic się zdawały. Z każdą minutą Wisła była coraz bliżej drugiego zwycięstwa z rzędu, a widzewiacy nie mogli przebić się przez obronę gospodarzy. W międzyczasie na trybunach zostały odpalone race, wobec czego sędzia przedłużył spotkanie o dziewięć minut.

Wydawało się, że wynik już nie ulegnie zmianie. Widzew pokazał jednak charakter i zdobył już dość charakterystyczną dla siebie bramkę, w ostatnich minutach spotkania. Było to już jego 13. trafienie w ostatnim kwadransie – najlepszy wynik w lidze. Zdobywcą tego gola był Jordi Sanchez, który ostatni raz na listę strzelców wpisywał się na początku listopada. W ostatecznym rozrachunku podział punktów należy uznać za sprawiedliwy.

Co czeka dalej Wisłę Płock?

Przed podopiecznymi trenera Pavola Stano dosyć prosty terminarz. Najbliższe pięć spotkań grają oni kolejno z: Górnikiem Zabrze, Radomiakiem Radom, Zagłębiem Lubin, Piastem Gliwice oraz Jagiellonią Białystok. Są to w głównej mierze rywale, którzy muszą walczyć o pozostanie w lidze. Wiśle Płock do spokojnego uniknięcia walki o utrzymanie brakuje mniej więcej sześciu punktów, które w wymienionych wyżej spotkaniach powinna bez większych problemów zdobyć.

Jeśli chodzi o walkę o puchary, to podobnie jak w przypadku spadku szanse na to są raczej niewielkie. „Nafciarzy” dzieli dokładnie tyle samo „oczek” od miejsca gwarantującego udział w pucharach co do miejsca spadkowego – 7. Wisła powinna się teraz skupić na spokojnym dograniu ostatnich 10 kolejek i postarać się wyrównać, a może nawet przebić swój wynik z poprzedniego sezonu (6. miejsce). Może także powoli koncentrować się na budowaniu fundamentów pod przyszłe rozgrywki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze