Za trzy dni minie czwarty miesiąc od ostatniego zwycięstwa „Nafciarzy” w meczu o punkty. Wydaje się nie tak długo? Na wygranie meczu wyjazdowego Wisła Płock czeka już ponad rok. Ostatni raz udało się tego dokonać w lipcu 2022 roku w spotkaniu z Lechem Poznań, gdy w Płocku grał jeszcze Damian Michalski, a Lechia Gdańsk była świeżo po dwumeczu z Rapidem Wiedeń. Było to tak dawno temu. Teraz znowu się nie udało. Wisła Płock musi zadowolić się jedynie punktem, choć perspektywa na trzy oczka jak najbardziej była.
Trzeci mecz, trzeci remis i trzeci raz jeden do jednego. Jeśli można coś powiedzieć o drużynie Marka Saganowskiego, to z pewnością to, że jest powtarzalna. Nie o taką powtarzalność w futbolu jednak chodzi. W miarę regularne zdobywanie kompletu punktów jest kluczowe, jeśli Wisła Płock myśli o awansie, a to do tej pory pod wodzą Marka Saganowskiego ta sztuka jej się jeszcze nie udała. Trzeba jednak przyznać, że nie było to złe spotkanie. Możliwe nawet, że był to najlepszy mecz „Nafciarzy” pod wodzą nowego szkoleniowca.
⚽ W 3. kolejce @_1liga_ zremisowaliśmy z @LechiaGdanskSA 1:1. Decydującą bramkę tuż po przerwie zdobył Krzysztof Janus. ⤵
➡ https://t.co/Ifk8CWHXcg pic.twitter.com/STHoUY0gWD— Wisła Płock (@WislaPlockSA) August 4, 2023
Wisła Płock 1:1 Lechia Gdańsk
Już od początku spotkania dostrzegalna była dominacja gospodarzy. Wisła Płock prowadziła grę i potrafiła stwarzać sobie sytuacje. Już w 2. minucie spotkania kapitan „Nafciarzy” Łukasz Sekulski obił poprzeczkę bramki strzeżonej tego dnia przez Bogdana Sarnavsky’ego. Było widać, że podopieczni Marka Saganowskiego mieli pomysł na to spotkanie, który sukcesywnie realizowali. Wisła grała wysokim pressingiem, wobec czego obrońcy Lechii mieli spore problemy z rozgrywaniem piłki. Raz za razem oddawali futbolówkę, a gospodarze wiedzieli, jak z niej skorzystać.
Najwięcej działo się po lewej stronie boiska, gdzie Nikolę Sreckovicia wspierał wysoko grający tego dnia boczny obrońca Milan Spremo. Do rozegrania schodził także jeden z pomocników, dzięki czemu Wisła potrafiła stwarzać przewagę w tym sektorze boiska. Trudności nie sprawiało jej także przyśpieszenie tempa i przenoszenie ciężaru gry na drugą stronę boiska. Tak skuteczna gra pozwoliła „Nafciarzom” na stworzenie sobie kilku dogodnych sytuacji, z których jednak żadna nie została wykorzystana.
Wychodzimy na PR⚽WADZENIE
Strzelcem gola Luis Fernández#WPŁLGD
____
36’ Wisła 0:1 Lechia pic.twitter.com/dTjzFHOJuC— Lechia Gdańsk (@LechiaGdanskSA) August 4, 2023
Wykorzystany został natomiast błąd Beniamina Czajki i Krzysztofa Kamińskiego, który na bramkę zamienił nowy zawodnik „Biało-zielonych” Luis Fernandez. Gol, który padł w 36. minucie spotkania, podciął skrzydła Wiśle, która znacznie obniżyła swoje loty. Do końca pierwszej połowy udało się jednak przetrwać i „Nafciarze” schodzili do szatni z jednobramkową stratą. Po przerwie Fabiana Hiszpańskiego zamienił Krzysztof Janus, który niemal od razu po wejściu na murawę wpisał się na listę strzelców. Warto dodać, że został on najstarszym strzelcem w historii klubu (37 lat i 132 dni).
Wymarzony początek drugiej połowy. Kilka minut później gola zdobył także Łukasz Sekulski, jednak sędzia odgwizdał spalonego. Po zmianie stron ponownie to Wisła Płock była drużyną dominującą. Zawsze jednak czegoś brakowało. A to wykończenia, a to ostatniego podania, a to lepszego przyjęcia piłki. Z minuty na minutę przewaga gospodarzy stopniowa malała, a do głosu coraz bardziej dochodzić zaczynała Lechia Gdańsk. Po 80. minucie spotkania mogliśmy już zauważyć totalną przewagą drużyny z Pomorza. Po strzale Zjawińskiego Wisłę Płock uratował Kamiński, a chwilę później Jan Biegański obił poprzeczkę. Ostatecznie więcej goli już nie padło i mecz zakończył się wynikiem 1:1.
💬 – Tak, jak powiedziałem na konferencji przedmeczowej, ten zespół coraz lepiej wygląda i dzisiaj to był najlepszy nasz mecz w rundzie – powiedział po #WPŁLGD trener Marek Saganowski. ⤵️
➡ https://t.co/3hpgMwbtIh pic.twitter.com/k12gLviUJ4— Wisła Płock (@WislaPlockSA) August 4, 2023
Perspektywa na przyszłość
Było to zdecydowanie najlepsze spotkanie w wykonaniu „Nafciarzy”, mimo że zakończyło się takim samym wynikiem jak dwa poprzednie. Gołym okiem widać ogromną różnicę między grą Wisły na wyjazdach i na własnym stadionie. „Niebiesko-biało-niebiescy” mogli się podobać, ale nie zmienia to tego, że mecze trzeba wygrywać. Wydaje się jednak, że to tylko kwestia czasu. W grze podopiecznych trenera Saganowskiego widać progres. Zauważalne jest także krystalizowanie się wyjściowej jedenastki, która z meczu na mecz wygląda coraz solidniej.
Występy takich zawodników, jak: Gerbowski, Sekulski czy Szwoch napawają optymizmem, a i cała drużyna wydaje się coraz bardziej zgrana. Jedyne, czego obecnie brakuje Wiśle Płock, to przełamanie. Dziesięć spotkań z rzędu bez zwycięstwa i ponad rok bez wygranej na wyjeździe nie brzmi najlepiej, tym bardziej gdy mówimy o drużynie z aspiracjami na awans. Najbliższa okazja do tego będzie w piątek 11 sierpnia o godzinie 20:30 na boisku w Katowicach. Wisła Płock otwarcie swojego stadionu zaplanowała natomiast dopiero na 7. kolejkę i wrześniowe starcie z Polonią Warszawa.