Wisła Płock nabiera charakteru. Charakteru godnego drużyn Ojrzyńskiego


Płocczanie mimo porażki w Legnicy i tak zasłużyli na pochwały...

3 maja 2019 Wisła Płock nabiera charakteru. Charakteru godnego drużyn Ojrzyńskiego
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Wszyscy doskonale wiedzą  jak grają drużyny Leszka Ojrzyńskiego. Ładna gra, wysoki procent posiadania piłki i ogólnie widowiskowa gra, to nie jest remedium na pozostanie w elicie. Zamiast tego trzeba ostro harować, dużo biegać i przede wszystkim grać pragmatycznie, czyli tak jak przystało w polskiej lidze. Odkąd Wisłę objął Leszek Ojrzyński, to nie sposób nie odnieść wrażenia, że szkoleniowiec wie, co robi.


Udostępnij na Udostępnij na

Spotkanie w Legnicy było piątym dla płocczan pod wodzą nowego szkoleniowca. Od tego czasu „Nafciarze” zdobyli łącznie dwanaście punktów, czyli połowę tego, co zgromadziła Wisła od początku sezonu do zwolnienia poprzednika – Kibu Vicuny. Jest to dowód na to, że efekt nowej miotły w Płocku podziałał niezwykle mobilizująco na poczynania piłkarzy. Co więcej, mimo wyjazdowej porażki w zeszłej kolejce z Miedzią, podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nadal są chwaleni i wydaje się, iż wspomniany wyżej efekt nowej miotły nadal działa.

Już na początku spotkania w Legnicy wiślacy w głupi sposób stracili dwa gole. I kiedy bramkę kontaktową zdobył Grzegorz Kuświk, wydawało się, że ten niezwykle emocjonujący mecz niedługo zacznie się od nowa. Jednakże na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy wynik podwyższył Petteri Forsell. Po przerwie płocczanie mocno ruszyli do ataku. Natomiast razili nieskutecznością.

Największe pochwały piłkarze Wisły zbierali właśnie za ogromne zaangażowanie. Niestety do zdobycia choć jednego punktu zabrakło im szczęścia. To sprzyjało tamtego dnia podopiecznym Dominika Nowaka. „Nafciarzom” zabrakło szczęścia przede wszystkim w końcówce. – W tym meczu oddaliśmy 27 strzałów, w tym 8 celnych. Na wyjeździe oddać tyle strzałów, to niezła sztuka. Ale co z tego, jak gospodarze oddali w pierwszej połowie 3 celne i zamienili je na bramki. Tak to wyglądało. Mieliśmy jeszcze sytuacje, jak poprzeczka. Ale taka jest piłka. – mówił po spotkaniu Leszek Ojrzyński.

Strażak pełną gębą

Jak już pisaliśmy, w walce o utrzymanie, tak samo zresztą jak w całej ekstraklasie, należy przede wszystkim dużo biegać. Styl nie gra tutaj roli pod warunkiem, że zdobywa się punkty. Drużyna Ojrzyńskiego jest tego najlepszym przykładem. Nikogo nie interesuje po meczu w jakim stylu zagrali jego podopieczni. Liczy się rezultat. A ten póki co jest na korzyść nowego szkoleniowca.

Kiedy Leszek Ojrzyński przejmował stery w Płocku, to sytuacja Wisły była tragiczna. Płocczanie byli jedno oczko nad ostatnim Zagłębiem Sosnowiec i co najważniejsze – mieli wówczas tyle samo punktów. Dzisiaj odjechali od strefy spadkowej na cztery punkty, w tym na osiem punktów od ostatniej ekipy z Sosnowca. Sytuacja wiślaków co prawda wciąż jest nieciekawa, ale cztery zwycięstwa w ostatnich pięciu spotkaniach dają nieco optymizmu, jeśli chodzi o ostatnie cztery kolejki.

Sam zainteresowany doskonale zdawał sobie sprawę w co się pakuje, kiedy przyjął propozycje ratowania płockiego klubu. – Moją misję w Płocku traktuję jako mega wyzwanie. Jestem fighterem. Jak zobaczyłem, że władze klubu są tak bardzo zdeterminowane, żeby ze mną pracować, to trudno było mi odmówić. Jak już mówiłem taka sytuacja, że przychodzę ratować drużynę przed spadkiem nie zdarza mi się pierwszy raz. Poza tym nie należę do ludzi czających się na jakąś okazję. Biorę, co daje los, bo następna oferta może szybko nie nadejść. – mówił niedługo po przenosinach do Płocka dla „Przeglądu Sportowego”.

Cztery kolejki prawdy

Do zakończenia rozgrywek pozostały cztery kolejki. Niewykluczone, że Wisła będzie się biła o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej do samego końca. Jednak aby się utrzymała powinna zdobyć przynajmniej osiem punktów.

Patrząc na sytuacje w dole tabeli nie sposób odnieść wrażenia, że walka o pozostanie w elicie będzie niezwykle ciekawa. Najbardziej zagrożone spadkiem jest Zagłębie Sosnowiec, które do bezpiecznego miejsca w tabeli traci siedem punktów. Ponadto widmo spadku wisi również nad Śląskiem Wrocław, który po ostatniej porażce z Górnikiem Zabrze i remisem z Wisłą Kraków znajduje się w strefie „premiowanej” spadkiem do I ligi.

13. miejsce Wisły Płock i czteropunktowa przewaga nad przedostatnią ekipą, to w większości zasługa nowego szkoleniowca. Gdyby nie doszło do zwolnienia Kibu Vicuny i zatrudnienia Leszka Ojrzyńskiego, niewykluczone, że „Nafciarze” na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek walczyliby o pozostanie w elicie, znajdując się na przedostatnim miejscu.

Co ciekawe – podopieczni Ojrzyńskiego zmierzą się dzisiaj z jego byłym klubem, w którym również dwa lata temu sam zainteresowany miał okazję gasić pożar. Wówczas mu się udało. Jak będzie teraz w nowym klubie? Na ten moment trzeba przyznać, że sytuacja jego podopiecznych jest znacznie lepsza, niż niegdyś w Gdyni…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze