Wisła Kraków – Wisła Płock. Ważne zwycięstwo „Białej Gwiazdy”!


Przy Reymonta zmierzyły się dwie Wisły. Wisła z Krakowa potrzebowała punktów jak ryba wody, i Wisła z Płocka, która chciała wygrać i mieć święty spokój

23 czerwca 2020 Wisła Kraków – Wisła Płock. Ważne zwycięstwo „Białej Gwiazdy”!
Łukasz Sobala / Press Focus

Kolejny ważny mecz dla przyszłości Wisły Kraków przyszedł we wtorkowy wieczór. Przed własną publicznością „Biała Gwiazda” podejmowała imienniczkę z Płocka. Obie drużyny potrzebowały punktów, bo obie są niepewne swojego ligowego bytu. Faworytem teoretycznie byli gospodarze. To ich miał nieść jak zwykle fanatyczny doping  kibiców. Wisła z Płocka nie chciała być gorsza. Gospodarzom mieli przeciwstawić się walecznością, którą wpaja im dobrze znany przy Reymonta Radosław Sobolewski. Miało być ciekawie i było, bo gra toczyła się o wszystko.


Udostępnij na Udostępnij na

W Krakowie wszyscy są świadomi miejsca, w którym znalazła się Wisła. Klub walczy o przetrwanie, a takie będzie możliwe tylko w przypadku pozostanie w ekstraklasie. Każdy wszystko wie, ale dobrej gry piłkarzy jakoś nie było widać. Wisła zawodziła. Nawet gdy sięgnęła po komplet punktów w meczu z Rakowem Częstochowa, wszyscy kręcili nosem, że to nie to. W meczu z Wisłą Płock miało być inaczej. „Biała Gwiazda” miała być dobra w ofensywie i defensywie, tak przynajmniej zapowiadał trener Skowronek.

Trener Artur Skowronek przed meczem z Wisłą Płock

Tradycyjnie w ekipie z Reymonta mnóstwo problemów kadrowych. Trener Artur Skowronek w dalszym ciągu ma poważny ból głowy przy ustalaniu wyjściowej jedenastki. Z powodu kontuzji Wisła radzić sobie musi bez takich zawodników, jak: Lubomir Tupta, Michał Mak, Kamil Wojtkowski, Paweł Brożek, Łukasza Burliga czy Krzysztof Drzazga. W kadrze zabrakło również kontuzjowanego Vukana Savicevicia.

W Płocku pod tym względem też kolorowo nie jest. Trener Sobolewski ma swoje problemy. Z powodu nadmiernej liczby żółtych kartek szkoleniowiec „Nafciarzy” nie mógł skorzystać z dwóch podstawowych zawodników – Angela Garcii i Mateusza Szwocha. W związku z kłopotami kadrowymi zespół z Płocka przyjechał do Krakowa z zaledwie pięcioma zawodnikami na ławce rezerwowych.

Sytuacja kadrowa Wisły Płock przed meczem z Wisłą Kraków

Oddajcie nam naszą Wisełkę!

Na stadion przy ul. Reymonta wrócili kibicie. Oczywiście z przyczyn wiadomych w ograniczonej liczbie.

Nikt z fanów „Białej Gwiazdy” nie dopuszcza do siebie złych myśli, choć te coraz częściej gdzieś latają po głowach krakowskich kibiców. Na forach internetowych i stronach związanych z ich ukochaną drużyną zamieścili nawet apel do piłkarzy. Chcą oglądać swoją Wisełkę. Wisełkę, która gra i walczy do upadłego. Tak, jak to było przed nastaniem pandemii.

Oddajcie nam naszą drużynę!

W drużynę wiary nie traci również jeden z jej właścicieli. Jarosław Królewski zaraz po porażce w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa zamieścił na swoim prywatnym koncie emocjonalny wpis.

Wisła Kraków musiała i chciała wygrać. W bramce gospodarzy stanął Mateusz Lis. Trener Skowronek zdecydował, że Michałowi Buchalikowi potrzebny jest odpoczynek. Od pierwszych minut zobaczyliśmy w ataku „Białej Gwiazdy” Alona Turgemana, a za jego plecami miał rządzić i dzielić Hiszpan Chuca. Na ławce usiadł jak dotąd podstawowy gracz – Żukow, a do składu wrócił Maciej Sadlok. Zmian dużo, ale coś zmieniać trzeba, skoro ostatnie mecze nie przyniosły spodziewanych rezultatów, a gra pozostawiała wiele do życzenia.

Trener gości w przedmeczowych wypowiedziach podkreślał, że Wisła (ta z Krakowa) wyjdzie niesamowicie zmobilizowana. Nie zapomniał dodać, że jego Wiśle (tej z Płocka) motywacji i woli walki też nie zabraknie i choć serce ma rozdarte, to jest profesjonalistą i chce wygrać w Grodzie Kraka.

Walczymy o zwycięstwo. Jest nas szesnastu i mamy wygrać w szesnastu – powiedział przed tym meczem, w rozmowie z Canal+ Sport, trener „Nafciarzy” – Radosław Sobolewski.

Kto wygra? Wisła!

O pierwszym kwadransie meczu można napisać tylko tyle, że się odbył. Zabawa zaczęła się od 16. minuty. Strzał Turgemana w światło bramki ręką zablokował Marcjanik. Sędzia Frankowski skorzystał z systemu VAR i podyktował rzut karny dla gospodarzy. Błaszczykowski huknął i było 1:0 dla „Białej Gwiazdy”.

Niesiona dopingiem krakowska Wisła szła po drugiego gola. Bardzo aktywny w przodzie był Alon Turgeman, a dla jego kolegów z drużyny nie było straconych piłek. Zawodnicy z Płocka próbowali odgryzać się kontratakami. Jeden z nich mógł skończyć się golem, ale Angielski nie trafił w bramkę.

Gospodarze chcieli zdobyć drugiego gola jeszcze przed przerwą. Doskonałe dośrodkowanie Niepsuja zmarnował jednak Turgeman, który z bliskiej odległości posłał piłkę obok bramki. Pierwsza połowa, choć przedłużona o cztery minuty, minęła szybko. Nie było dużo sytuacji podbramkowych, ale gra i zaangażowanie obu drużyn mogły się podobać.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się od bomby Bashy zza pola karnego. Kamiński jakimś cudem obronił. Chwilę potem Lis niefortunnie wybijał piłkę. Trafił w nadbiegającego Sahitiego. Futbolówka jednak nie wpadła do bramki gospodarzy. Mecz wyglądał podobnie jak w pierwszej połowie. Gospodarze grali atakiem pozycyjnym, wymieniali dużo podań i byli bardzo ruchliwi. Goście nastawili się na kontry.

W 77. minucie „Nafciarze” byli blisko wyrównania. Na nieszczęście kibiców z Płocka i szczęście fanów z Krakowa z bliskiej odległości pomylił się Merebaszwili. „Biała Gwiazda” do ostatnich minut spotkania kontrolowała wydarzenia na boisku. Gospodarze grali mądrze. Choć sami nie stworzyli jakiejś groźnej sytuacji pod bramką imienniczki z Płocka, to nie pozwolili przyjezdnym praktycznie na nic. W doliczonym czasie gry było podobnie. Wisła nie dała sobie wyrwać kompletu punktów do ostatniego gwizdka arbitra.

Nigdy nie zginie

„Biała Gwiazda” walczyła dzisiaj na każdym skrawku boiska. Akcjami nie porywała, ale walki i zaangażowania odmówić jej dzisiaj nie było można. Wisła Kraków odniosła ważne zwycięstwo. Spoglądając na wynik meczu w Kielcach, była to wygrana, która praktycznie przekreśla szanse na utrzymanie w lidze Koronie.

Kiedy sędzia Frankowski zagwizdał po raz ostatni, kibice Wisły ryknęli, że ich klub nigdy nie zginie. „Biała Gwiazda” nie zagrała dzisiaj wielkiego meczu, ale w sytuacji, w jakiej znajdują się piłkarze z ulicy Reymonta, nie ma to żadnego znaczenia. Liczy się komplet punktów, który pozwoli z podniesioną głową pojechać do Zabrza. Jeśli Wisła zapunktuje na boisku Górnika i w następnej kolejce pomyli się Arka, to w Krakowie odetchną. Głęboko i mocno.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze