Wilczek nie gryzie. Koniec przygody z Carpi?


4 stycznia 2016 Wilczek nie gryzie. Koniec przygody z Carpi?
Grzegorz Rutkowski

Kamil Wilczek z ekstraklasy odchodził w glorii najlepszego strzelca ligi. Po świetnym sezonie w Piaście Gliwice 27-latek przeniósł się do Carpi FC, jednak po pół roku możemy stwierdzić, że jest kolejnym Polakiem, który nie poradził sobie w Serie A. 


Udostępnij na Udostępnij na

Początki Wilczka mogły napawać optymizmem, który jednak szybko ucichł. W dwóch pierwszych ligowych kolejkach na murawie przebywał odpowiednio przez 34 i 66 minut. Nie przekonał do siebie trenera, który w trzeciej kolejce posadził go na ławce rezerwowych. Później 27-latkowi przytrafiła się kontuzja, która wykluczyła go z gry na dłuższy okres. Do kadry meczowej powrócił na kilka dni przed pierwszym dniem listopada, później zanotował kwadrans w starciu z Hellas Verona i do końca roku albo nie wstawał z ławki rezerwowych, albo w ogóle nie otrzymywał powołań.

Bilans pierwszej rundy spędzonej w Italii jest dla Wilczka miażdżący. Jego fatalnych statystyk nie można tłumaczyć kontuzją, ponieważ po tym, jak doszedł do pełnej sprawności, ominęło go siedem ligowych spotkań. W oczach Fabrizio Castoriego więcej uznania otrzymywali Jerry Mbakogu, Kevin Lasagna, Marco Boriello czy wypożyczony z Fiorentiny Ryder Matos. Warto dodać, że beniaminek najczęściej wybiera taktykę z jednym nominalnym napastnikiem.

Debiut w Serie A to dla Carpi zderzenie z rzeczywistością. Zespół świetnie radzący sobie na zapleczu po awansie zdobył zaledwie dziesięć punktów i plasuje się na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli. Dobrej recenzji Wilczkowi nie wystawia fakt, że szkoleniowiec nie zdecydował się na danie mu szansy pomimo kulejącej gry ofensywnej zespołu. Drużyna zdobyła tylko piętnaście goli i pod tym względem zajmuje drugie miejsce wśród najmniej skutecznych zespołów.

Chociaż umowa aktualnego króla strzelców T-Mobile Ekstraklasy obowiązuje do czerwca 2018 roku, to włoskie media sugerują, że ten może pożegnać się z Półwyspem Apenińskim już tej zimy. Od miejsca gwarantującego utrzymanie Carpi dzieli zaledwie sześć punktów, a więc liczba jak najbardziej do odrobienia. Klub nie zamierza rezygnować z walki o przetrwanie i w tym celu zamierza pozbyć się piłkarzy, którzy nie sprawdzili się w pierwszej części sezonu, a za pieniądze zarobione na ich sprzedaży ma zamiar zakontraktować nowych.

Zdaniem „Tutto Mercato” pierwsi w kolejce do odejścia są Wallace, Nicolas Spolli i właśnie Wilczek, którym podobnie jak latem interesuje się Broendby IF. Polak może uratować miejsce w kadrze do końca sezonu, jeżeli z klubem pożegna się Marco Boriello, o którego usługi pyta Bologna. Jeżeli jednak 33-latek nie zdecyduje się na transfer, to dni wychowanka WSP Wodzisław Śląski w Italii są prawdopodobnie policzone. W przypadku odejścia Boriello Castori być może będzie zmuszony do spojrzenia na Polaka bardziej przychylnym wzrokiem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze