Wiktor Długosz, wahadłowy Rakowa Częstochowa, jest postrzegany jako zawodnik, który pewnego poziomu zwyczajnie nie przeskoczy. Od samej zamiany rodzimej Korony Kielce na zespół trenera Marka Papszuna był uznawany za typowe uprzywilejowane dziecko przepisu o obowiązkowym młodzieżowcu, które odstaje piłkarską jakością od całej reszty. Rzeczywiście, jego rokowania długo pozostawały i pewnie jeszcze wciąż pozostają słabe, ale w drużynie „Medalików” konsekwentnie realizują tę inwestycję.
Młodzieżowy reprezentant Polski przed tym sezonem utracił status gracza U-21 na boiskach ekstraklasy. Boczny pomocnik, mimo skomplikowanej pozycji w kadrze „Czerwono-niebieskich” nie został skreślony. W przeciwieństwie na przykład do Daniela Mikołajewskiego czy Jakuba Apolinarskiego, którzy po przekroczeniu bariery wieku stawali się w składzie RKS-u bezużyteczni. Wiktor Długosz dał argumenty, walczy do samego końca i wcale nie jest powiedziane, że ta walka będzie przez niego przegrana.
Wieczny zadaniowiec
Wśród zalet kielczanina wybija się ta jedna – szybkość. Osiągane przez 23-letniego piłkarza prędkości sprawiają, że jest on wykorzystywany w różnych fazach spotkań, najczęściej bronienia wyniku i nakładania intensywnego pressingu, czyli w końcówkach. Pod względem fizycznym trzecioplanowy element układanki częstochowskiego Rakowa także powoli się rozwija. Od filigranowego chłopaczka, który dawał się każdemu przestawiać przy pierwszym kontakcie, staje się cwanym lisem, wygrywającym coraz większą liczbę pojedynków lub przynajmniej potrafiącym wywalczyć jakąś korzyść dla zespołu.
Wiktor Długosz piłkarzem @Rakow1921. Powodzenia Długi i do zobaczenia w Ekstraklasie 💪
Więcej: https://t.co/tPvx3dyzMv pic.twitter.com/UlsU5MCAnj— Korona Kielce (@Korona_Kielce) February 4, 2021
Ale… umiejętności Wiktora Długosza z piłką prezentują się już dużo gorzej. Nawet jeśli jest w stanie oszukać rywala dryblingiem, to nie zdoła wypracowanej przewagi później wykorzystać. W jego zagraniach jest mało wyrachowania, ma również problemy z decyzyjnością i odwagą. Być może objęcie funkcji pierwszego trenera i jeszcze bliższa współpraca z Dawidem Szwargą pomogą „Długiemu” poczynić progres w aspektach technicznych z jednoczesną analizą sytuacji boiskowej. 32-letni szkoleniowiec jest bowiem jednym z największych specjalistów w kraju w tak zwanym czytaniu gry.
Pojedyńcze przebłyski
Na razie licznik Długosza w Rakowie zatrzymuje się na 53 spotkaniach, w których uzbierał nieco ponad 1500 minut, jednym golu i czterech asystach. Jedyną zdobycz bramkową zapisał w pamiętnym meczu otwierającym zeszły sezon ekstraklasy w Gliwicach, gdzie wywalczył także rzut karny. Nie można zapominać, że jest autorem ostatniego podania przy historycznym, pierwszym golu klubu w europejskich pucharach, podczas dogrywki w meczu rewanżowym z Rubinem Kazań. W tym sezonie były zawodnik Warty Poznań może się pochwalić dograniem przy trafieniu Bartosza Nowaka z Wisłą Płock oraz świetnie wykonanym kontratakiem i piękną asystą zewnętrzną częścią buta do Vladislavsa Gutkovskisa przy okazji ostatniej kolejki w starciu z Lechią Gdańsk.
Olalalalala, cette beauté 😍 Le centre magnifique et la reprise du bout du pied bababa ✨ 9e but de la saison pour Gutkovskis.#RCZLGD 4:0 pic.twitter.com/eFX58hN1dP
— Ekstra Manu 🇵🇱🇨🇵 (@EkstraManu) April 28, 2023
Przy stosunkowo zmniejszonej konkurencji na pozycjach defensywnych skrzydłowych, po odejściu na wypożyczenie Deiana Sorescu i kwietniowym powrocie po urazie, który trapił Wiktora Długosza ponad dwa miesiące, zadaniowiec ekipy trenera Marka Papszuna daje sygnały, że chce zacząć odgrywać ważniejszą rolę. Chcieć to nie zawsze znaczy móc – kielczanin daje dobre zmiany, tak jak we
wtorkowym przegranym spotkaniu finałowym Pucharu Polski, mimo drobnych, naiwnych zachowań, ale potrzebna jest regularność i ta na razie nie przychodzi. Jeśli w ostatnich meczach sezonu 23-letni pomocnik dostanie szanse i udowodni swoją przydatność także w podstawowej jedenastce – będzie to stanowić bazę pod przyszły sezon, który zapowiada się dla częstochowian bardzo ciężko.
Powrót na stare śmieci
Już dzisiaj Raków Częstochowa zagra na wyjeździe ze wspomnianą Koroną Kielce. Minimum remis zapewni „Czerwono-niebieskim” premierowe mistrzostwo Polski. Ten pojedynek będzie wyjątkowy dla Wiktora Długosza, który jest wychowankiem klubu ze stolicy województwa świętokrzyskiego. Długosz to poniekąd ofiara dawnych niemieckich rządów zabijania potencjału „Scyzorów” – w ekstraklasie dostał cztery ogony, nieźle pograł dopiero po spadku do pierwszej ligi i zimą dołączył do drużyny spod Jasnej Góry, wliczając się tym samym do tercetu młodych adeptów tej akademii obierających przez tamto półrocze ten kierunek.
Czuję, że stałem się ważną częścią zespołu na finiszu rozgrywek. Nie myślę, czy chcę zmian, czy nie. Jeśli przyjdzie taki czas, usiądę do rozmów o mojej przyszłości.Wiktor Długosz w wywiadzie dla CKsport.pl przed meczem Korona – Raków
I chyba mało kto spodziewał się, że na dzień dzisiejszy, jakby nie było, w największym stopniu spełni pokładane w nim nadzieje. Iwo Kaczmarski ekspresowo wyruszył na podbój włoskich młodzieżówek, a wypożyczany Daniel Szelągowski próbuje się odnaleźć w słabszych zespołach. To Wiktor Długosz, który jako jedyny był zwerbowany z Kielc jako piłkarz do odbudowy, zaadaptował się najlepiej. I jest szlifowany aż do skutku. Jeżeli jego dyspozycja pozostanie zwyżkowa, to sukces osiągnięty w takich okolicznościach powinien stanowić dodatkowe paliwo i wiatr w żagle do dalszej ciężkiej pracy.