Wielkie emocje w 2. lidze. Derby Rzeszowa w finale baraży o grę w Fortuna 1. Lidze


Wczoraj poznaliśmy dwie drużyny, które w piątek zagrają o awans do pierwszej ligi

29 lipca 2020 Wielkie emocje w 2. lidze. Derby Rzeszowa w finale baraży o grę w Fortuna 1. Lidze
Krzysztof Porębski / PressFocus

To już pewne. W przyszłym sezonie Fortuna 1. Ligi zobaczymy ekipę z Rzeszowa. Jednak dopiero w piątek jasne okaże się, czy będzie to zespół Resovii czy Stali Rzeszów. Finał z pewnością zagwarantuje nam ogromne emocje – w końcu jest on także spotkaniem derbowym. My natomiast wracamy na moment do wczorajszych (czyli wtorkowych) wydarzeń. Czas podsumować oba mecze półfinałowe o awans na zaplecze ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

A działo się naprawdę sporo. Szanse na awans ostatecznie straciła ekipa Bytovii Bytów po niezwykle emocjonującym meczu okraszonym dogrywką i serią „jedenastek”. Kolejny sezon w drugiej lidze czeka także zespół GKS-u Katowice, który w fatalny sposób zakończył kolejny już sezon niekoniecznie obfitujący w sukcesy.

Wielki pech Bytovii

Spotkanie Bytovii Bytów z Resovią było niezwykle emocjonujące. Obie ekipy starały się jak mogły, aby zdobyć bramkę, jednakże mecz zakończył się rezultatem 0:0. W pierwszej połowie rzut karny zmarnowali gospodarze. Remis oznaczał kolejne pół godziny gry. Zapowiadały się ogromne nerwy, a my dostaliśmy dokładnie to, czego się spodziewaliśmy.

Kilka minut gry i rzut karny tym razem na gola zamienił Kamil Radulj. Zaledwie parę minut później na boisku zameldował się Daniel Feruga. Rezerwowy szybko otrzymał żółtą kartkę i z początku nie odmienił gry Bytovii. Show skradł jednak po krótkiej przerwie, w drugiej połowie dogrywki. W 107. minucie fenomenalnie przymierzył z rzutu wolnego i mógł stać się bohaterem tego wieczoru.

Niestety, oprócz strzelonej bramki nie zaprezentował nic bardziej spektakularnego, a po jednej z jego strat w środku pola tuż przed zakończeniem dogrywki rzeszowianie mieli właściwie piłkę meczową. Jeden z napastników skierował futbolówkę wprost w ręce bramkarza Bytovii. Czekały nas rzuty karne. Feruga swoją „jedenastkę” wykorzystał, więc reszta roboty należała do kolegów z zespołu.

Strzelec bramki dla Resovii, Kamil Radulj, skiksował – wszystko ułożyło się idealnie dla Bytovii. Bohaterem tego spotkania okazał się jednak Marceli Zapytowski. 19-letni wychowanek Wisły Płock bronił w ostatnim czasie bramki Resovii. Najpierw obronił rzut karny w pierwszej połowie, a później stanął między słupkami w konkursie „jedenastek”. Młody golkiper obronił jednak rzut karny Michaela Ameyawa – także 19-letniego zawodnika – i to dwukrotnie! Za pierwszym razem arbiter dopatrzył się przewinienia bramkarza, który miał przekroczyć linię bramkową przed strzałem.

Przy stanie 7:6 dla Resovii Zapytowski obronił kolejne uderzenie i to właśnie dzięki jego świetnej dyspozycji Resovia mogła cieszyć się z awansu do spotkania finałowego. Bramkarz Resovii z pewnością zwrócił na siebie uwagę wielu większych klubów. Jeżeli rzeszowianie awansują już w piątek do Fortuna. 1 Ligi, wówczas warto będzie obserwować rozwój zawodnika na zapleczu. Jeszcze przez trzy lata będzie on przecież spełniał wymagania dotyczące młodzieżowca.

Fatalna passa „GieKSy”

GKS Katowice w ostatnich sezonach przyzwyczaił nas do tego, że na finiszu zawodnicy dostają swoistego paraliżu. Wpierw kompromitacja z MKS-em Kluczbork i zaprzepaszczona szansa na awans do ekstraklasy, później po raz kolejny brak awansu w sytuacji, w której wydawało się, że katowiczanie awansować muszą. Następnie okropny sezon i spadek do 2. ligi po bramce golkipera, a teraz… No cóż, kompromitacja i frajerstwo. GKS nie wykorzystał potknięć Widzewa, a w spotkaniu barażowym zagrał bardzo słabo.

Zawodników „GieKSy” zjadła presja. Byli i tacy, którzy spodziewali się wygranej Stali Rzeszów. Katowiczanie, choć grali na własnym stadionie i byli faworytem, nie poradzili sobie z rzeszowskim zespołem. Coś, co teoretycznie powinno dawać im przewagę, zadziałało zupełnie na odwrót. GKS nie poradził sobie przed własnymi fanami, a po meczu katowiczanie oddali kibicom swoje koszulki.

Jeszcze w pierwszej połowie spotkania rozgrywanego w ogromnej ulewie na listę strzelców wpisał się Damian Michalik. Burzowa atmosfera nad stadionem przy Bukowej zwiastowała ziszczenie się czarnego scenariusza. Po przerwie wynik podwyższył Radosław Sylwestrzak i było praktycznie po meczu. Stal spokojnie zwyciężyła i zameldowała się w finale barażów.

Chwilę po zdobyciu bramki Sylwestrzak, kontuzjowany, był zmuszony opuścić boisko. Zderzył się głową z jednym z rywali. 27-letni środkowy obrońca w tym sezonie 2. ligi musiał bić się o miejsce w składzie. Pojawił się jednak w wyjściowej jedenastce na mecz z GKS-em, a jego bramka – jak się później okazało, zamykająca wynik spotkania – była jego pierwszym trafieniem w tym sezonie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze