Już w najbliższy czwartek, 17 lutego, Lech Poznań rozegra z Bragą pierwszy mecz w ramach 1/16 Ligi Europejskiej. Według bukmacherów minimalnie większe szanse na zwycięstwo mają poznaniacy, dla których będzie to jednak pierwsze spotkanie w nowym roku. Atutem „Kolejorza” z całą pewnością jest własne boisko. Czy Lech zdoła to wykorzystać?
Lechici są po dwóch zgrupowaniach. Pierwszą część przygotowań do rundy wiosennej spędzili w Hiszpanii, drugą natomiast w Turcji. Zawodnicy podkreślali, że szczególnie dał im się we znaki początek zgrupowania w kraju mistrzów świata. Z każdym dniem obciążenia były jednak coraz mniejsze, co ma przynieść świeżość na pierwsze spotkanie z Bragą. Zdaniem Luisa Mili, trenera od przygotowania fizycznego, poznaniacy mają być gotowi na rozegranie około 26 spotkań na wiosnę.
Większość kibiców była sceptycznie nastawiona co do tego okienka transferowego. Rozpoczęło się bowiem od sprzedaży Sławomira Peszki do Kolonii. Ostatecznie Lech uaktywnił się jednak po nowym roku, rozpoczynając transferową ofensywę. Sprowadzenie takich zawodników, jak Ślusarski, Wołąkiewicz, Ubiparip czy Murawski z całą pewnością jest dla „Kolejorza” olbrzymim wzmocnieniem. Niestety w meczu z Bragą nie zobaczymy tego ostatniego, ponieważ w tym sezonie grał on już w europejskich pucharach w barwach Rubina Kazań. Wszystko wskazuje na to, że przeciwko Portugalczykom nie wystąpią także Grzegorz Wojtkowiak i Dimitrije Injac. Wprawdzie Serb wznowił normalne treningi, ale nadal odczuwa lekki ból i jego występ stoi pod dużym znakiem zapytania.
Sporting to drużyna, która jesienią grała w Lidze Mistrzów. Mimo wysokiej porażki w Londynie, w rewanżu Portugalczycy potrafili pokonać Arsenal. Punkty zdobywali również w spotkaniach z Partizanem Belgrad. Najlepszym zawodnikiem był napastnik, Matheus, ale w przerwie zimowej opuścił on Bragę na rzecz Dnipra Dniepropietrowsk. Sporting wzmocnili jednak tacy zawodnicy, jak Ukra czy Kaka. Ten pierwszy nie będzie mógł zaprezentować się przed poznańską publicznością, ponieważ w Lidze Europejskiej reprezentował już barwy FC Porto. Trener Domingos Paciencia może mieć spory kłopot ze skompletowaniem linii ataku. Po odejściu Matheusa formację tą tworzyli zazwyczaj Alan, Lima oraz wspomniany Ukra. Pod znakiem zapytania stoi występ najlepszego strzelca Bragi, Limy. Szkoleniowiec Portugalczyków ma jednak w obwodzie kilku piłkarzy mogących wystąpić na tych pozycjach. Do Poznania przyleciało dziewiętnastu zawodników Bragi, co oznacza, że jeden z nich obejrzy mecz z wysokości trybun. Trener wierzy, że mimo przeciwności losu, jego drużyna zdoła odnieść w Poznaniu zwycięstwo. – Lech to bardzo dobry zespół, który w swoim składzie ma wielu piłkarzy z międzynarodowym doświadczeniem. Są aktualnymi mistrzami swojego kraju i z pewnością czeka nas ciężka przeprawa. W tym meczu trudno wskazać faworyta. My musimy przystąpić do tego spotkania maksymalnie skoncentrowani. Mamy problem z kontuzjami, ale każdy z zawodników, który wystąpi w jutrzejszym meczu, będzie w stanie godnie zastąpić swojego kolegę. Na pewno nie zadowolimy się jakimkolwiek remisem. Moja filozofia zawsze zakłada grę o zwycięstwo – mówi Domingos.
Jeśli zaś chodzi o trybuny, to z całą pewnością będą one atutem Lecha. Wprawdzie na stadionie mistrzów Polski zasiądzie tylko nieco ponad 29 tysięcy fanów, ale z całą pewnością będą oni przez cały mecz żywiołowo dopingować swoich pupili. Liczą na to zresztą sami zawodnicy, którzy żałują, że na trybunach nie będzie mógł zasiąść komplet widzów. – Być może w tym spotkaniu będę miał okazję przypomnieć się poznańskim kibicom i pokazać z jak najlepszej strony. Najważniejszy oczywiście jest wynik, ale jeśli zagram, to będę bardzo szczęśliwy. Grając pierwszy mecz u siebie, możemy wykorzystać atut własnego boiska i wypracować sobie zaliczkę przed spotkaniem rewanżowym w Bradze. Niektórzy twierdzą, że lepiej grać najpierw na wyjeździe, ale ja sądzę, że doping naszych kibiców poprowadzi nas do jak najlepszego wyniku – twierdzi Bartosz Ślusarski.
Wspomniana liczba kibiców mogących obejrzeć to spotkanie nie może być większa, ponieważ na klub z Poznania nałożona została kara za mecz z Juventusem, kiedy to UEFA dopatrzyła się błędów w organizacji spotkania (chodzi tu o zastawione lub za wąskie drogi ewakuacyjne itp.). Początkowo stadion miał być zapełniony tylko w połowie, ale władze europejskiej piłki przychyliły się do prośby Lecha i ostatecznie obiekt zostanie zapełniony w 75%.
Według bukmacherów minimalnym faworytem jest drużyna prowadzona przez Jose Bakero. Za poznaniakami przemawiają atut własnego boiska, świetna gra w fazie grupowej Ligi Europejskiej oraz spora aktywność w zimowym oknie transferowym. Ponadto Lech ma doświadczenie sprzed dwóch lat, kiedy to „Kolejorza” wyeliminowało włoskie Udinese. Większość z obecnych zawodników Lecha grała w tym dwumeczu i wydaje się, że powtórzenie błędów z tamtych spotkań jest mało realne. Jeśli chodzi o siłę poznańskiej drużyny, to Portugalczycy upatrują jej przede wszystkim w kolektywie. – Spodziewamy się bardzo trudnego meczu. Lech potrafił wyeliminować Juventus Turyn, więc na pewno nie będzie łatwo. Mocną stroną polskiej drużyny jest przede wszystkim zespół jako kolektyw. Nie będę wyróżniał konkretnego zawodnika, bo ich siła tkwi w drużynie – powiedział Hugo Viana.
Braga z kolei to zespół, który znacznie groźniejszy jest na własnym boisku. Jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, to w ostatnich pięciu spotkaniach na przemian wygrywała i przegrywała. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to w Poznaniu Sporting może liczyć na sukces. Za Portugalczykami przemawiać może również fakt, iż są oni w trakcie sezonu, cały czas będąc w rytmie meczowym. Lechowi tego brakuje, ale jak zapowiada Bakero, siłą mistrzów Polski mają być świeżość i głód gry. Zdaniem trenera, temperatura, która ma być podobna jak w trakcie meczu z Juventusem, nie będzie miała wpływu na grę żadnej z drużyn. Szkoleniowiec podczas konferencji prasowej powiedział również, że chce by „Kolejorz” zagrał bardzo agresywnie, co ograniczy możliwości ofensywne gości.
– Jesteśmy zadowoleni, że po dłuższej przerwie zagramy tak istotny dla nas mecz. Najważniejsze jest, abyśmy przystąpili do niego bardzo skoncentrowani i maksymalnie zmobilizowani. Mentalnie jednak do spotkania jesteśmy dobrze przygotowani. Musimy zagrać bardzo agresywnie, bo tylko w taki sposób możemy ograniczyć poczynania Bragi. Pogoda nie ma żadnego znaczenia. Jeśli podczas jutrzejszego meczu na boisku komukolwiek będzie zimno, to najprawdopodobniej będzie znaczyło, że jest chory. Mnie na ławce z pewnością będzie ciepło – mówi Bakero.
Jeśli chodzi o sędziów, to z ich strony możemy spodziewać się dobrej pracy. Głównym arbitrem będzie bowiem Rosjanin Władisław Biezborodow, który sędziował pamiętny dla poznaniaków mecz w Turynie zakończony remisem 3:3. Wtedy sędzia nie rzucał się zbytnio w oczy, co z pewnością było jego plusem. Nie bał się jednak podejmować trudnych, aczkolwiek uzasadnionych decyzji, jak choćby podyktowanie „jedenastki” dla Lecha.
Mimo niskiej temperatury, na zewnątrz zapowiada się wspaniałe widowisko. Piłkarze „Kolejorza” przed rewanżem w Bradze będą chcieli wypracować sobie sporą zaliczkę, co może zwiastować ofensywną i porywającą grę polskiej drużyny. Miejmy nadzieję, że balon, który powoli jest dmuchany przez media i kibiców, nie pęknie tak szybko i Sporting nie będzie ostatnim rywalem Lecha w tej edycji Ligi Europejskiej. W 1/8 czekać bowiem będzie zwycięzca dwumeczu Sparta Praga – FC Liverpool. Czy Lechowi dane będzie zmierzyć się z którymś z tych zespołów? Znacznie mądrzejsi będziemy po jutrzejszym spotkaniu. Więc w górę serca i niech zwycięża Lech! Powodzenia!
huhuhuhu 17 listopada.....to sobie jeszcze troche
poczekamy.