Wieczór pełen emocji w Lidze Mistrzów. Bayern i Barcelona w ćwierćfinale!


16 marca 2016 Wieczór pełen emocji w Lidze Mistrzów. Bayern i Barcelona w ćwierćfinale!
T-online.de

Znamy już komplet drużyn, które zagrają w ćwierćfinałach tej edycji Ligi Mistrzów. Do Realu Madryt, VfL Wolfsburg, Benfiki Lizbona, PSG, Manchesteru City i Atletico dołączyli dziś Bayern i Barcelona. "Duma Katalonii" pokonała 3:1 Arsenal, Bawarczycy potrzebowali dogrywki, by uporać się z mistrzem Włoch.


Udostępnij na Udostępnij na

Więcej niewiadomych było przed spotkaniem Bayernu z Juventusem. W pierwszym meczu obu drużyn padł remis 2:2, więc droga do ćwierćfinału była otwarta dla obu ekip. Mimo to faworytem była drużyna gospodarzy. Wpływ na to miał z pewnością fakt, że Massimiliano Allegri nie mógł dziś skorzystać z trzech bardzo ważnych graczy – Chielliniego, Marchisio i Dybali. Pep Guardiola, standardowo już, miał problemy z zestawieniem linii defensywnej, jednak w ofensywie Bayern miał kim straszyć. Lewandowski, Mueller, Costa i Ribery. Musicie przyznać, że robi wrażenie.

Juventus zaczął bardzo wysoko i agresywnie. Sprawiło to spore problemy Bawarczykom. Bayern miał problemy z rozegraniem piłki i szybko ją tracił. „Stara Dama” wykorzystała to już po pięciu minutach. W jednym z ataków gracze Juventusu wymusili błąd na Alabie i Neuerze. Piłka trafiła do Paula Pogby, któremu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do bramki, którą opuścił niemiecki golkiper.

https://vine.co/v/iw27XOFYO0H

Po golu Juventus cofnął się odrobinę i oddał inicjatywę Bayernowi. „Stara Dama” była jednak idealnie zorganizowana w defensywnie. Gospodarze mieli monstrualne problemy ze stworzeniem okazji bramkowej. „Juve” czekało na kontry. Taka okazja przydarzyła się w 29. minucie. Piłkę stracił Alaba, ta trafiła do Moraty, który przebiegł z futbolówką przy nodze prawie całe boisko, mijając po drodze kilku rywali, podał do pędzącego obok Cuadrado. Kolumbijczyk minął jeszcze Philipa Lahma i uderzył obok bezradnego Manuela Neuera. 0:2! Sensacja w Monachium.

Juventus rozgrywał w pierwszej połowie idealne spotkanie. Podopieczni Allegriego zminimalizowali wszystkie atuty Bayernu, który rozgrywał piłkę powoli i bez pomysłu. Juventus grał, jakby chciał przekonać Bayern, że Bawarczycy mają kontrolę nad tym, w jaki sposób rozgrywają piłkę. Prawda była jednak zgoła odmienna. To „Stara Dama” swoim mądrym ustawieniem w defensywie pokazywała Bayernowi, gdzie może grać, że musi tańczyć tak, jak „Juve” im zagra. I gdy tylko piłkarze z Monachium zaczynali wierzyć, że może być dobrze, Juventus odbierał piłkę i wyprowadzał kolejną kontrę. W ciągu całej pierwszej połowy Bawarczycy nie stworzyli praktycznie żadnej, poza jedną, przypadkową, groźnej sytuacji. Juventus był o krok od ćwierćfinału.

W drugiej połowie Bayern w dalszym ciągu bił głową w mur. Jednak nawet bicie w niego głową w końcu go skruszy. „Juve” było coraz mniej pewne w obronie. Zdarzały się podopiecznym Allegriego nieporozumienia. Bayern wyczuł to i zaatakował mocniej. Przyniosło to efekt w 74. minucie, kiedy to Douglas Costa dośrodkował idealnie na głowę Roberta Lewandowskiego, a ten pokonał Buffona. Bayern złapał kontakt!

Gol podziałał mobilizująco na graczy z Monachium. W kilka kolejnych minut Bawarczycy stworzyli sobie więcej sytuacji niż w poprzednich 70. Bayern był nieustępliwy, Bayern wściekle atakował. Bayern, a konkretnie Robert Lewandowski, uderzył nawet w słupek, jednak sędzia odgwizdał, słusznie, spalonego. Gdy wydawało się, że już nic złego „Starej Damie” się nie stanie, w 90. minucie Coman, który w międzyczasie pojawił się na boisku, posłał dośrodkowanie w pole karne. Tam zupełnie niepilnowany odnalazł się Thomas Mueller. 2:2! Dogrywka!

W dzisiejszym meczu mieliśmy sytuację analogiczną do tej sprzed trzech tygodni. Tam lepiej zaczął Bayern, tu Juventus. W obu spotkaniach jednak gospodarze potrafili odmienić losy meczu. Obraz gry w dogrywce nie zmienił się. To Bayern miał inicjatywę, a Juventus bronił się, czekając na jedną, jedyną sytuację. Zmęczenie dawało się jednak we znaki zarówno jednym, jak i drugim, dlatego też nie mieliśmy zbyt wielu groźnych okazji bramkowych. Na pierwszą takową musieliśmy czekać do drugiej minuty drugiej części dogrywki. Wtedy dwójkową akcję pary Thiago-Mueller dokładnym strzałem obok Buffona zakończył ten pierwszy. Bayern po raz pierwszy tego wieczoru wyszedł na prowadzenie. Po dwóch minutach było już 4:2. Coman dokonał dzieła zniszczenia strzałem w długi róg włoskiego weterana. Juventus kontrolował to spotkanie do 70. minuty. Bayern złapał jednak drugi oddech, udowodnił, że mecz trwa do ostatniego gwizdka sędziego, i to Bawarczycy zagrają w ćwierćfinale!

https://twitter.com/GregorySalazarN/status/710226370949943300

W drugim dwumeczu wszystko wydawało się jasne już po pierwszym spotkaniu. Barcelona wygrała na Emirates 2:0 i do rewanżu mogła podejść właściwie na luzie. Mimo to Luis Enrique nie oszczędzał swoich najlepszych graczy. Trener „Dumy Katalonii” posłał do boju swoją niemal najlepszą jedenastkę, oczywiście z trio MSN na czele. Arsene Wenger zaskoczył wszystkich, wystawiając w środku pola Alexa Iwobiego. Oprócz niego było jeszcze kilku innych zawodników, którzy tydzień temu nie wybiegli w pierwszym składzie, a dziś dostali swoje szanse od początku: Ospina, Gabriel, Flamini, Elneny i Welbeck. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu Wenger wywiesił białą flagę.

Jak pokazały pierwsze minuty spotkania, była to jednak tylko zasłona dymna, piłkarze Arsenalu rozpoczęli bowiem  spotkanie podobnie jak ci z Turynu. „Kanonierzy” podchodzili wysoko, starając się uniemożliwić rozgrywanie piłki „Dumie Katalonii”. Goście stwarzali sobie również sytuacje do zdobycia bramki. Bardzo groźnie uderzał Oezil, piłka jednak minęła bramkę „Barcy”. Podopieczni Luisa Enrique zorientowali się chyba, że Arsenal się jeszcze nie poddał i przycisnęli mocniej. Świetną okazję miał Messi, jednak Ospina wybronił strzał Argentyńczyka w sytuacji sam na sam. Kilka minut później Kolumbijczyk był już jednak bezradny, a gola na 1:0 zdobył Neymar.

Po golu całkowitą kontrolę nad wydarzeniami na boisku przejęła Barcelona, Arsenal wyglądał, jakby potrzebował chwili na przetrawienie informacji, że za kilkadziesiąt minut pożegna się z Ligą Mistrzów. Nie znaczy to jednak, że nie mieliśmy już w tym meczu emocji. „Kanonierzy” uznali, że jednak chcą się pożegnać z rozgrywkami z podniesionym czołem i pod koniec pierwszej częściej gry znów ruszyli do odważniejszych ataków. Żaden z nich jednak nie zamienił się w gola i do przerwy to „Duma Katalonii” prowadziła 1:0.

Przerwa nie zmieniła nic w nastawieniu „Kanonierów”. Piłkarze Wengera atakowali od samego początku drugiej części gry. Swoją szansę miał między innymi Iwobi. Chwilę później Arsenalowi udało się wyrównać. Alexis Sanchez wycofał piłkę do Elneny’ego, który pięknym, mierzonym strzałem pokonał Ter Stegena.

https://twitter.com/ArsenalTSN/status/710209203957309444

Strata bramki podziałała mobilizująco na piłkarzy z Katalonii. Piłkarze „Blaugrany” zaatakowali mocniej. Swoją szansę po raz kolejny miał Messi. Tym razem jednak Argentyńczyk posłał piłkę obok bramki. Co nie udało się Messiemu, udało się Luisowi Suarezowi, który FENOMENALNYM strzałem pokonał Davida Ospinę. Ale spójrzcie sami:

https://twitter.com/BetVictor/status/710214893861998592

Jako że wynik dwumeczu był już rozstrzygnięty, oba zespoły pokazały nam pod koniec tego spotkania ładny, otwarty futbol. Swoje szanse miał zarówno Arsenal (2x Walcott, Sanchez), jak i „Barca”. Ostanie 20 minut to prawdziwy spektakl ofensywnej gry z obu stron. Gdyby tak wyglądały wszystkie mecze, z pewnością wszyscy bylibyśmy szczęśliwsi. W samej końcówce swoją kolejną sytuację miał Leo Messi, tym razem jednak wpisał się na listę strzelców. 3:1. Po dobrym, otwartym spotkaniu to Barcelona melduje się w ćwierćfinale!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze