Widzew przegrywa z Lechem, oddając prowadzenie w końcówce


Gospodarze zostali bez punktów, choć to oni pierwsi objęli prowadzenie

20 marca 2023 Widzew przegrywa z Lechem, oddając prowadzenie w końcówce
Tomasz Kudala / PressFocus

Starcie Widzew Łódź – Lech Poznań bez dwóch zdań trzeba było określić jako największy hit obecnej kolejki PKO BP Ekstraklasy. Chociaż pierwsza połowa nie była najlepszym widowiskiem, to w drugiej działo się już dużo więcej. Lech odrobił straty i to właśnie mistrz Polski wyszedł z tego starcia zwycięsko.


Udostępnij na Udostępnij na

Widzew w tej rundzie niezłe mecze przeplata słabymi. Łodzianie w tym roku mieli na koncie jedno zwycięstwo, jedną porażkę i aż pięć remisów. Statystyka dość niespotykana, chociaż kibicom Widzewa remisy kojarzą się niezbyt dobrze. Konkretnie z rundą wiosenną sezonu 2018/2019, kiedy było ich aż 11 z rzędu. Kolejorz do Łodzi przyjechał po wywalczeniu awansu do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Przed meczem wielu sądziło, że to może być problemem Lecha, bo każdy doskonale wie, jak polskie drużyny (nie) radzą sobie z łączeniem gry w europejskich pucharach i rozgrywek na krajowym podwórku. Tym razem jednak ta reguła nie znalazła zastosowania, a Lech wywiózł z Łodzi komplet punktów.

Klątwa pierwszej połowy

Spotkanie z Lechem Poznań było dla łódzkiego Widzewa jedenastym z rzędu, w którym to podopieczni Janusza Niedźwiedzia nie byli w stanie strzelić rywalowi gola w pierwszej połowie. Ostatni raz ta sztuka udała im się 21 października w meczu z Miedzią Legnica. Od tamtej pory, jeśli Widzew trafia do siatki, to tylko w drugiej części meczu. Co jest przyczyną takiego zjawiska? Trudno to racjonalnie wytłumaczyć. Rzeczywiście łodzianie wyglądają zdecydowanie lepiej w drugich połowach. Podobnie było wczoraj.

Pierwsze 45 minut nie było zbyt emocjonujące. Po przerwie, do momentu straty pierwszego gola, Widzew mógł się podobać. Piłkarze RTS sporo biegali, walczyli i tworzyli sytuację, co zostało im wynagrodzone w 71. minucie, kiedy piłkę do siatki Bednarka wpakował Bartek Pawłowski. Dla „Pawłosia” był to 8. gol w tym sezonie ligowym. Oznacza to, że wyrównał on swój najlepszy ekstraklasowy wynik z sezonu 2018/2019. Po stracie pierwszego gola Widzew przygasł. Łodzianie oddali kontrolę Lechowi i nie mieli już żadnych argumentów w ofensywie.

Shehu nową opcją?

Mimo porażki sporego plusa możemy postawić przy nazwisku Juljana Shehu. Albański pomocnik, sprowadzony latem, miał być dla Widzewa realnym wzmocnieniem i piłkarzem, który z miejsca wskoczy do pierwszej jedenastki. Tak się jednak nie stało, jesienią Shehu albo walczył z urazami, a kiedy był zdrowy, nie dostawał od trenera Niedźwiedzia zbyt wielu minut. Szkoleniowiec łodzian twierdzi, że Juljan coraz lepiej rozumie jego taktykę, co będzie skutkowało częstszymi występami.

Albańczyk w meczu z Lechem Poznań pierwszy raz wystąpił od pierwszej minuty. Ta szansa została przez niego wykorzystana w najlepszy możliwy sposób. Pomocnik rządził i dzielił w środku pola, a przy odrobinie szczęścia jego nazwisko mogło widnieć na liście strzelców. Tak się jednak nie stało, ale Shehu tym występem dał trenerowi solidne argumenty, jeśli chodzi o wystawienie go w pierwszym składzie na kolejne mecze.

Zdemolowany sektor

Podczas gdy piłkarze obu drużyn walczyli na boisku, „kibice” z Poznania ze wsparciem „kibiców” Łódzkiego Klubu Sportowego prowadzili pojedynek z toaletami i krzesełkami w sektorze gości. Klatka dla przyjezdnych została całkowicie zdemolowana. Zniszczenia będą skutkowały zamknięciem sektora do końca sezonu, co na Twitterze potwierdził prezes Widzewa Mateusz Dróżdż. – Ta runda pokazuje, jak wiele jeszcze pracy przed nami. Meczu nie widziałem, więc nie będę go oceniał. Mimo wszystko musimy się wziąć w garść i wyciągnąć tyle, ile się da. Dobrze, że ten mecz mamy już za sobą i na boisku i poza nim. Sektor dla gości do końca rundy zamknięty.

Przypomnijmy, że to nie pierwsza sytuacja, kiedy kibice ŁKS, będąc przy Piłsudskiego w towarzystwie swoich zgód, demolują sektor gości. Podobnie było podczas meczu z GKS Tychy, niespełna rok temu, wtedy jeszcze na zapleczu ekstraklasy.

Wypowiedzi

Janusz Niedźwiedź: – Czujemy się tak samo, jak wszyscy na stadionie – rozczarowani, źli. Podzieliłbym ten mecz na dwie części – kapitalne zawody do 72. minuty, do momentu zdobycia bramki. Byłem dumny, patrząc na mój zespół, który pracuje, odcina Lecha od wszystkich sytuacji, wytrąca mu argumenty. Tak samo było przez całą pierwszą połowę. W drugiej, choć Lech miał więcej z posiadania, to było bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Nie możemy tego odbierać drużynie. Zapracowaliśmy i zasłużyliśmy na to, żeby zdobyć bramkę.

John van den Brom:W czwartek rozegraliśmy świetny mecz i awansowaliśmy do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Wiedzieliśmy jednak, że dzisiaj czeka nas bardzo ważne spotkanie z Widzewem. Ważne, ponieważ w tabeli jesteśmy blisko siebie, ale też dlatego, że do tej pory po starciach w europejskich pucharach w lidze nie szło nam zbyt dobrze. Musieliśmy być skoncentrowani na wyniku, wiedzieliśmy, jak to istotne. Widziałem duże emocje u każdego zawodnika, również u siebie. Wielu piłkarzy miało problemy fizyczne, natomiast byli w stanie wydobyć z siebie dodatkowe siły. Odwrócenie losów meczu dało im też dodatkowego kopa.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze