Podopieczni Andrzeja Kretka nie tak dawno zremisowali z mistrzem Polski. Tym razem w pojedynku z wicemistrzem musieli przełknąć gorycz porażki. Zawodnicy prowadzeni przez Tomasza Kulawika wygrali 1:0 po bramce Dragana Paljicia, dla którego było premierowe trafienie w barwach Wisły.
Świadkami przeciętnego widowiska byli w pierwszej połowie zgromadzeni na stadionie przy ul. Piłsudskiego kibice. Oba zespoły nie stwarzały sobie przez pierwsze pół godziny dogodnych sytuacji podbramkowym, często przerywając akcje faulami bądź blokując strzały rywala, co miało miejsce np. w 14. minucie. Obrońcy Widzewa zablokowali uderzenie Gordana Bunozy, a próbę wyprowadzenia kontry przerwali gracze wicemistrza Polski, którzy w porę odebrali piłkę Duriciowi. Blokowany był też Kuklis, którego uderzenie po podaniu od Sernasa zatrzymał Jirsak. Dwie minuty później kontrę ponownie wyprowadzili podopieczni Andrzeja Kretka, jednak nad bramką strzelał Durić. W 34. minucie dość niespodziewanie wiślacy wyszli na prowadzenie – Rios wślizgiem odebrał piłkę rywalowi i podał do Małeckiego. Ten dostrzegł ustawionego przed polem karnym Paljicia, który dość lekkim strzałem pokonał Mielcarza. Widzewiacy próbowali wyrównać przed zejściem na przerwę, jednak w drugiej minucie doliczonego czasu gry obok bramki strzelił Kuklis.
Beniaminek Ekstraklasy, który sprawił już dwie niespodzianki, remisując z Lechem i wygrywając w Kielcach, jako pierwszy stworzył sobie dobrą okazję do zdobycia bramki w drugiej odsłonie. W 53. minucie w boczną siatkę uderzył Dudu. Łodzianie zaczęli dominować w tym spotkaniu – cztery minuty później w doskonałej sytuacji Sernas nie zdołał pokonać głową Jovanicia. Litwina chciał wyręczyć Grischok, jednak jego dobitka także nie wpadła do bramki. Na 25 minut przed końcem spotkania wiślaków osłabił Erik Cikos, który otrzymawszy drugą żółtą kartkę, musiał opuścić boisko. Gracze z Łodzi utrzymywali się na połowie „Białej Gwiazdy”, jednak niewiele z tego wychodziło. Podopieczni Tomasza Kulawika bronili się bardzo konsekwentnie. W 85. minucie o strzał pokusił się nawet stoper drużyny z grodu Kraka – Bunoza, jednak na raty uderzenie to wybronił Mielcarz. W końcówce groźnie strzelał z najbliższej odległości Grischok, jednak jego strzał minął słupek bramki Jovanicia.