Pierwsze zwycięstwo pod wodzą Czesława Michniewicza odniósł Widzew Łódź. Beniaminek Ekstraklasy pokonał w meczu 15. kolejki Górnika Zabrze 4:0 i opuścił strefę spadkową.
Trudno było wskazać faworyta starcia beniaminków. Łódzki Widzew miał przed tym spotkaniem gorszą sytuację w tabeli od Górnika Zabrze. Pierwsze zwycięstwo w nowym klubie chciał też odnieść Czesław Michniewicz. Z kolei wygrana dla zabrzan oznaczałaby szansę na ukończenie rundy jesiennej na podium!
Jako pierwszy poważne zagrożenie stworzył Grzelczak, którego uderzenie po dośrodkowaniu Dudu wybronił Stachowiak. Pomimo dość wyrównanego pojedynku, to gospodarze stworzyli sobie kolejną świetną sytuację. Tym razem w 14. minucie po dwójkowej akcji Sernasa i Robaka niecelnie strzelał ten pierwszy. W obozie podopiecznych Adama Nawałki dziewięć minut później, po dokładnym dośrodkowaniu Pazdana, Kanieckiego zaskoczyć próbował Zahorski, który jednak oddał lekki i niecelny strzał. Były gracz reprezentacji Polski nie popisał się także w 34. minucie – w doskonałej sytuacji poślizgnął się i nie zdołał skierować piłki do bramki. Chwilę później Kaniecki znów był w opałach – jednak tym razem z najwyższym trudem obronił dobry strzał Kwieka. Lekcję skuteczności gościom dali gospodarze trzy minuty później – Stachowiak sfaulował w polu karnym Kuklisa, a pewnym egzekutorem „jedenastki” okazał się Sernas.
Zapowiadająca się bardzo ciekawie druga osłona także zaczęła się od uderzenia Widzewa – w 48. minucie strzał Robaka pewnie obronił Stachowiak. Niemal kwadrans po wznowieniu gry kolejną dobrą okazję miał Zahorski, którego uderzenie zablokowali defensorzy zespołu Czesława Michniewicza. Zabrzanie uzyskali optyczną przewagę, jednak podobnie jak w pierwszej połowie, nie zdołali udokumentować niezłej gry bramką. Pod tym względem widzewiacy byli bezlitośni – Robak wykorzystał bierną postawę obrońców i po prostopadłym podaniu wyszedł sam na sam ze Stachowiakiem i minąwszy go, skierował piłkę do bramki. Futbolówkę jeszcze odbił próbujący naprawić swój błąd Adam Danch. Po utracie gola goście jeszcze bardziej próbowali poszukać szans na zdobycie bramki kontaktowej. Tym razem jednak najpierw Wodecki uderzył ponad bramką Widzewa, a w 77. minucie Pietrzak uderzył za lekko.
Końcówka należała jednak do gospodarzy. W 89. minucie wybicie piłki przez obrońców przerodziło się w piękne prostopadłe podanie, które wzorowo wykończył Marcin Robak. Zabrzanie nie zdołali ochłonąć po utracie gola, a stracili już czwartą bramkę. Tym razem fantastycznie zachował się Durić, którego pierwszy kontakt z piłką zakończył się bramką. Uderzona z ponad 20 metrów futbolówka wylądowała w okienku bramki Stachowiaka, który w tej sytuacji był bez szans.