Dwie bramki Jose Callejona, na które odpowiedzieli Freddy Guarin oraz Hernanes, wynagrodziły z nawiązką 80 minut sennego spotkania. Z wyniku mogą być zadowoleni tylko kibice, którzy zdecydowali się obejrzeć mecz do samego końca. Inter – Napoli 2:2.
Trenerzy Interu oraz Napoli początek obecnego sezonu Serie A nie mogą zaliczyć do najbardziej udanych. Drużyna prowadzona przez Rafę Beniteza odpadła z Ligi Mistrzów już na etapie eliminacji, a po sześciu kolejkach ligowych na swoim koncie miała tylko 10 punktów. Domniemany konflikt pomiędzy szkoleniowcem a kapitanem Markiem Hamsikiem również odzwierciedlał negatywne nastroje w zespole. Nie lepiej wyglądała sytuacja Waltera Mazzarriego. Przegrane w dwóch ostatnich meczach z Fiorentiną oraz Cagliari spowodowały, że posada trenera stawała się coraz mniej pewna. Zapewne dzisiejsze spotkanie nie decydowało o dalszych losach żadnego z panów (zwolnienie Mazzarriego, którego sytuacja wydawała się gorsza, byłoby bardzo kosztowne), lecz zwycięzca choć do następnej kolejki mógłby poczuć się odrobinę spokojniejszy. Wydawało się, że właśnie z tego powodu obie drużyny wyjdą na murawę odpowiednio zmotywowane. Niestety nic bardziej mylnego. Przez 80 minut na boisku nie działo się nic, a na twarzach trenerów było widać bezradność. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby jeszcze w trakcie spotkania obaj szkoleniowcy podali się do dymisji.
Trudno znaleźć wiele pozytywów w przebiegu pierwszych 45 minut spotkania, prowadzonych jakby w klinczu. Inter dominował, utrzymywał się przy piłce, jednakże nie potrafił stworzyć dogodnych sytuacji. Brakowało pomysłu na grę oraz wykończenia akcji. Poprawnie grająca dziś defensywa Napoli bardzo dobrze radziła sobie z akcjami gospodarzy. Inter swobodnie operował piłką w środkowej strefie boiska, jednakże gdy zbliżał się do pola karnego gości, albo ratował się dośrodkowaniami Dodo, albo – niczym w piłce ręcznej – grał po obwodzie, nieudolnie próbując rozerwać szyki obronne przeciwnika. Napoli rzadko zapędzało się na połowę Interu (stworzyło tylko dwie okazje), ograniczając się do destrukcji. Kibice zgromadzeni na stadionie Giuseppe Meazza ocknęli się w 39. minucie, gdy fantastycznym strzałem popisał się Hernanes, który w pierwszej połowie był wyróżniającym się zawodnikiem. Uderzona przez niego futbolówka zatrzymała się na słupku bronionej przez Rafaela bramki.
Po przerwie obraz gry nie uległ znaczącej zmianie, choć zawodnicy w niebieskich strojach przestali ograniczać się do roli statystów. Przygasł Hernanes, a Napoli coraz częściej utrzymywało się przy piłce. Więcej szybkości, a także jakości w grze gości wprowadził Dries Mertensm, który standardowo zmienił Lorenzo Insignie. Benitez ściągnął z boiska już w 62. minucie Marka Hamsika, który nie może dzisiejszego występu zaliczyć do udanych. Nie jest to ten sam zawodnik, który pod wodzą poprzedniego szkoleniowca Napoli, czyli Waltera Mazzarriego, stanowił o sile zespołu spod Wezuwiusza.
Około 80. minuty gry, gdy kibice zgromadzenia na stadionie powoli zaczynali zmierzać w stronę wyjścia, mecz wskrzesiła strzelona przez Callejona bramka. Warto wspomnieć, że w tej sytuacji fantastyczną asystą z główki popisał się obrońca Interu, Nemanja Vidić. I nagle spotkanie, które przez prawie półtorej godziny usypiało tempem, zaczęło być rozgrywane w trybie fast forward x 2. Zawody otworzyły się o i obie drużyny, zamiast chować się za gardą taktycznych rozwiązań, zdecydowały się na nieskrępowaną wymianę ciosów. Mazzarri (zanim jeszcze został odesłany przez sędziego na trybuny), reagując na wydarzenia boiskowe, wprowadził Guarina, który swój pierwszy kontakt z piłką zamienił na gola. Gdy na zegarze widniała 90. minuta, Callejon po fantastycznej akcji znów wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Jednakże ostatnie słowo należało do Interu, a na listę strzelców po atomowym strzale z główki wpisał się Hernanes.