Mało kto spodziewał się, że w meczu o "pietruszkę" będziemy świadkami tylu bramek. A jednak – Śląsk Wrocław oraz Górnik Zabrze dali niezłe widowisko. Ostatecznie, chociaż wrocławianie prowadzili 3:2, zwycięsko z tego starcia wychodzą przyjezdni, którzy losy spotkania odwrócili w drugiej części spotkania. Śląsk potrzebuje zmian, ponieważ taki sezon nie przystaje takiemu klubowi.
Wiadomo już, że dla kilku ważnych zawodników był to ostatni mecz w barwach Śląska. Po spotkaniu z Górnikiem pożegnani zostali Waldemar Sobota, Dino Stiglec, Robert Pich oraz Mark Tamas.
Górnik nadal z Podolskim, który na mecz wybrał się z kibicami
Najważniejszym wydarzeniem w ostatnich dniach dla kibiców Górnika było niewątpliwie poinformowanie, że Łukasz Podolski nie kończy swojej przygody z polską ligą i zostanie w Zabrzu na kolejny sezon. Mistrz świata z 2014 roku bez wątpienia spełnił swoje zadanie w kończącej się kampanii. Dziewięć bramek oraz cztery asysty w lidze to wynik, jaki przed sezonem byłby brany przez zabrzańskich sympatyków z entuzjazmem.
Missing today's game against Śląsk Wrocław due to suspension, Lukas Podolski has decided to travel to the game on the train along with Górnik Zabrze fans. pic.twitter.com/FZNOOEDLpa
— Ryan Hubbard 🇵🇱⚽ (@Ryan_Hubbard) May 21, 2022
Mecz z Górnikiem Łęczna był dla Podolskiego ostatnim w tym sezonie. W 84. minucie otrzymał żółtą kartkę, co oznaczało przymusową pauzę. We Wrocławiu więc zagrać nie mógł. Nie przeszkodziło mu to jednak w zyskaniu sympatii kibiców. Były zawodnik m.in. Bayernu Monachium udał się bowiem do stolicy Dolnego Śląska… pociągiem wraz z sympatykami z Zabrza. – Fajnie było wygrać w ostatnim meczu u siebie, zwłaszcza że przyszło 14 tysięcy kibiców. Nasze spotkania w tym sezonie są do siebie trochę podobne, tylko dziś odrobiliśmy wynik (było 0:2), a w innych meczach się nam to nie udało – mówił po spotkaniu z żegnającym się z ligą beniaminkiem.
Nerwowo na trybunach, strzelanina na boisku
Chociaż mecz ten nie zmieniał teoretycznie nic, to atmosfera na wrocławskich trybunach piknikowa nie była. Kibice Śląska wymownie dawali znać, co myślą o kończącym się sezonie. Za bramką Daniela Bielicy widoczny był transparent „To, na co zasługujecie, to obelgi i szydera, za ten sezon hańby wszyscy do widzenia”. Najwierniejsi sympatycy „Wojskowych” odnieśli się również bezpośrednio do Fabiana Piaseckiego. W wymowny sposób dali do zrozumienia, że ostatnie zachowanie napastnika nie jest według nich odpowiednie. Następnie w okolicach 30. minuty spotkania ostentacyjnie opuścili stadion, pozostawiając pustą trybunę. Wrócili dopiero po gwizdku kończącym pierwszą połowę.
Na boisku z kolei działo się równie dużo. Wynik spotkania otworzył się już w 14. minucie za sprawą Rafała Janickiego, który umieścił piłkę w siatce po precyzyjnym podaniu w pole karne od Bartosza Nowaka. Jedenaście minut później Śląsk doprowadził do wyrównania. Patryk Janasik wykorzystał wolną przestrzeń i nie dał większych szans Bielicy. Po wyrównaniu to wrocławianie doszli do głosu, konstruując kolejne sytuacje. Na listę strzelców wpisał się na moment Wojciech Golla, lecz sędzia Łukasz Kuźma odgwizdał pozycję spaloną.
Nie podcięło to skrzydeł „Wojskowym”, bowiem w 41. minucie Petr Schwarz głową z najbliższej odległości wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Obudziło to zawodników Górnika, którzy przeprowadzili składną akcję zakończoną bramką Alasana Manneha. Gdy wydawało się, że do przerwy we Wrocławiu będzie remis, przypomniał o sobie Dennis Jastrzembski. Zimowy nabytek z ostrego kąta nie dał większych szans Bielicy. Jest to tym samym dopiero pierwsza bramka w ekstraklasie byłego zawodnika Herthy Berlin.
Dennis Jastrzembski z golem. To cieszy. 😁
— Tomek Hatta (@Fyordung) May 21, 2022
Na uwagę zasługują również dwie sytuacje, jakie miały miejsce w polu karnym Górnika Zabrze. W obu przypadkach wydaje się, że zawodnicy Śląska byli faulowani przez graczy Jana Urbana. Z powodu multiligi jednak VAR-u we Wrocławiu nie było, a sędzia Kuźma nie zdecydował się na odgwizdanie „jedenastek”.
Fatalne błędy Putnocky’ego zadecydowały o tym, że Śląsk poległ
Druga część spotkania, już z pełnym dopingiem wrocławskich kibiców, mogła zacząć się dla Śląska idealnie. Piasecki jednakże w bardzo dobrej sytuacji obił słupek bramkarza gości. Zaledwie dwie minuty po tym zdarzeniu było już 3:3. W wydawało się niegroźnej sytuacji Matus Putnocky nie złapał piłki, do której ostatecznie dobiegł wprowadzony wcześniej przez trenera Urbana Higinio Marin. Pech nie opuszczał wrocławian, bowiem zaledwie minutę później jeden z zawodników gospodarzy obił poprzeczkę Daniela Bielicy.
Ostatnim ważnym wydarzeniem w tym spotkaniu była ostatnia bramka dla Górnika. Kolejny raz nie popisał się Putnocky. Strzał Higinio z dystansu wydawał się możliwy do obrony. Słowak podczas interwencji sięgnął piłkę, lecz ostatecznie wpadła ona do bramki, podsumowując niejako ten sezon w wykonaniu Śląska – pech oraz błędy.
Iskierką nadziei dla kibiców może okazać się Karol Borys. Urodzony w 2006 roku zawodnik otrzymał szansę na wykazanie się od trenera Piotra Tworka, gdy ten wpuścił go na boisko w 73. minucie spotkania. Borys stał się tym samym najmłodszym zawodnikiem w historii Śląska, a także pierwszym zawodnikiem z tego rocznika, który zagrał na boiskach ekstraklasy. W całej historii polskiej ligi tylko Kacper Urbański oraz Kacper Kozłowski byli młodszymi debiutantami od Borysa.
Historyczny moment – debiut w @_Ekstraklasa_ Karola Borysa, najmłodszego zawodnika w historii Śląska Wrocław (15 lat 235 dni) 🇮🇹
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) May 21, 2022
Przyszłość przed Tobą, powodzenia chłopaku! 👊 #ŚLĄGÓR pic.twitter.com/jA0mJE1SO4
Co dalej ze Śląskiem Wrocław?
Wiadomo już, że wspomniani Sobota, Pich, Tamas oraz Stiglec nie zagrają już we Wrocławiu w przyszłym sezonie. Nieznany jest z kolei los Putnocky’ego, któremu wygasa kontrakt w czerwcu 2022 roku. Trzeba sobie również zadać pytanie, czy na swoim stanowisku pozostanie Piotr Tworek. – Według mnie Śląskowi brakuje stabilizacji –powiedział na konferencji pomeczowej Jan Urban, który w przeszłości pracował we Wrocławiu.
Chociaż umowa klubu z trenerem mówiła, że w przypadku utrzymania ten pozostanie na stanowisku, to jego przyszłość nie jest znana. Fakty są jednak takie, że Śląsk podczas rundy wiosennej wygrał tylko jedno spotkanie. Na własnym stadionie z kolei jego bilans to 0-6-3. Jedno jest pewne – kolejnego tak słabego sezonu wrocławscy kibice nie zaakceptują.