Widowisko marzeń na Old Trafford


Wręcz kapitalne spotkanie, godne finału oglądaliśmy we wtorek w ½ LM pomiędzy Man Utd a Milanem. Wynik 3:2 można zawdzięczać albo geniuszowi Kaki, albo pladze kontuzji wśród defensorów „Czerwonych Diabłów”.


Udostępnij na Udostępnij na

Milan, po tym jak blamażem z Ligą Mistrzów pożegnała się Roma, miał pomścić włoską drużynę i pokazać, na czym polega słynne „catenaccio”. Ku zaskoczeniu wszystkich zobaczyliśmy jednak aż pięć bramek i niesamowicie wyrównane spotkanie. Zobaczyliśmy, albo i nie, bowiem dziękując panu Korzeniowskiemu ponownie Liga Mistrzów nie trafiła przed ekrany odbiorców publicznej stacji TVP.

Wracając do meczu już pierwszy rzut rożny przyniósł bramkę dla gospodarzy. Wraz z nią zabawna sytuacja: realizatorzy przez całą pierwszą połowę przypisywali bramkę na zmianie Ronaldo bądź Didzie. W końcu trafienie zostało zaliczone Portugalczykowi. Ten gol zadziałał jednak zbyt uspokajająco na podopiecznych sir Alexa Fergusona i z każdą minutą inicjatywę przejmowali „Rosso-neri”. Aż w końcu świetnym podaniem w tempo popisał się Clarence Seedorf, a Kaka po raz pierwszy błysnął geniuszem, gdy wymanewrował całą obronę Manchesteru i bez trudu pokonał van der Sara. Holenderski golkiper popełnił przy tym trafieniu spory błąd, nie interweniował w żaden sposób, a przecież wydawało się oczywistym, w który róg musiał strzelać rozpędzony Brazylijczyk. Od tego momentu mecz znowu się wyrównał, a „swoje” zaczynali grać gospodarze. Szczególnie groźne strzały oddali Carrick i Ronaldo, czyli Ci, którzy zaliczyli po dwa trafienia w meczu z Romą. Kwadrans później całe Old Trafford zostało uciszone w ułamku sekundy. Ponownie Kaka poradził sobie z trójką defensorów „Czerwonych Diabłów” i zdobył swoją 9 bramkę w tej edycji LM, zdecydowanie wysuwając się na prowadzenie w ogólnej klasyfikacji strzelców. Obrońcy Manchesteru zachowali się przy tym golu niczym juniorzy, a już szczególnie Evra, który wpadł niczym taran wprost w… swojego kolegę z zespołu – Gabriela Heinze. W pojedynku Man Utd – Milan, jak i Cristiano Ronaldo – Kaka widniał wynik 1:2 do przerwy.

Drugą odsłonę spotkania rozpoczęła nienaganna technicznie gra Seedorfa i opuszczenie boiska przez Paolo Maldiniego, symbolu klubu z Mediolanu. Jego miejsce zajął Danielle Bonera. Man Utd ruszył do odrabiania strat i w końcu im się to powiodła. Jak dotąd zupełnie niewidoczny, żeby nie powiedział słaby, Paul Scholes kapitalnym technicznie podaniem zagrał do Wayne’a Rooneya, a niesforny napastnik reprezentacji Albionu użądlił po raz pierwszy. Potem tempo spotkania trochę siadło, gospodarze jakby nie mieli pomysłu na akcję, a Ferguson nie kwapił się do przeprowadzenia jakichś zmian. Chyba czekał na cud, który się ziścił. Dosłownie bohaterem ostatniej akcji został Wayne Rooney, który na sekundy przed końcem spotkania wykończył kontratak kolegów w swoim stylu – mocnym strzałem zza pola karnego.

– Graliśmy swoje i zdominowaliśmy drugą połowę. Momentami nasza gra była na najwyższym światowym poziomie i to daje nam wielką szansę, by awansować do finału – powiedział po meczu Ferguson. Jednak ta szansa wcale nie jest taka wielka, bowiem przed rewanżem za faworyta do awansu uważany jest Milan. Jedno jest pewne: możemy liczyć na kolejne kapitalne widowisko. Czego można sobie jeszcze życzyć? Chyba lepszego sędziego, bowiem Kyros Vassaras nie popisał się w tym spotkaniu zupełnie, czasami nie panując nawet nad wydarzeniami na boisku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze