West Ham – Manchester: zbombardowany autokar i horror na Upton Park!


10 maja 2016 West Ham – Manchester: zbombardowany autokar i horror na Upton Park!
Footballfancast.com

To był szczególny wieczór w angielskiej Premier League. Mecz West Ham – Manchester United miał toczyć się o europejskie puchary, godne pożegnanie stadionu gospodarzy oraz... samopoczucie Pepa Guardioli. Można było spodziewać się walki na boisku i tu się nie zawiedliśmy. Gorzej działo się przed meczem – niektórzy kibice chyba zbyt wiele razy obejrzeli film „Hooligans”.


Udostępnij na Udostępnij na

Na pierwszą połowę spotkania Manchester w ogóle nie dojechał, dosłownie i w przenośni. Mecz miał rozpocząć się o godzinie 20:45 (coś a’la Liga Mistrzów?), ale uśmiechnięci od ucha do ucha kibice gospodarzy postanowili zbombardować autokar przyjezdnych butelkami i wszystkim innym, co akurat mieli pod ręką.

https://twitter.com/JackJBborthwick/status/730096053538689025

Nie mamy pojęcia, z czego cieszą się fani West Hamu na powyższym filmie. Ich chamskie i prostackie zachowanie będzie zbierało żniwa: FA zapewne odnajdzie kilku winnych po podobnych nagraniach, a i sam klub powinien zostać obarczony karą. To był ostatni mecz „Młotów” na Upton Park, stadionie, na którym drużyna rozgrywa swoje batalie już od 112 lat. W następnym sezonie goście londyńskiego zespołu będą przyjeżdżać na Stadion Olimpijski. Jeżeli tak ma wyglądać pożegnanie zasłużonych murów, to lepiej ostatniego meczu w ogóle nie rozgrywać.

Wracając do samego spotkania: Manchester nie dojechał i było to doskonale widoczne w pierwszych 45 minutach, po których mogli i powinni przegrywać nawet 0:4, gdyby tylko strzelby gospodarzy miały dobrze nastawione celowniki i nie starały się strzelać w trybuny (Payet) lub prosto w De Geę (Carroll). Do przerwy 0:1 po strzale Sakho i rykoszecie od Blinda.

Blind. To był bezsprzecznie najgorszy mecz Holendra w koszulce z diabełkiem na piersi. Bezpośrednio zawinił przy wszystkich trzech bramkach (przy dwóch spokojnie można by zapisać mu samobóje), przez pełne 90 minut był najbardziej niepewnym graczem na murawie, w dodatku przy pudle Carrolla złamał linię spalonego o dobre pięć metrów. A gdyby nie Blind…

… to United prawdopodobnie by to spotkanie wygrał. Za odrabianie strat wziął się Anthony Martial, któremu dzisiejsi gospodarze wyraźnie leżą: prócz dwóch bramek dzisiaj strzelił jeszcze w 1/4 finału Pucharu Anglii, czym walnie przyczynił się do pozostania „Czerwonych Diabłów” w rozgrywkach. Francuz obok Herrery i – co za nowość – De Gei był jedynym piłkarzem Manchesteru, który grał na poziomie. Reszta zespołu? Przeszła obok spotkania.

Po cegiełce dołożyli Antonio i Reid, mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla West Hamu, a Premier League udowodniła, że nieprzewidywalnością dorównuje (prawie) ekstraklasie. Sytuacja w tabeli? Przed meczem: United dzięki trzem punktom skorzystałby z prezentu od Arsenalu (remis z City) i wskoczył na 4. miejsce w tabeli z jednym spotkaniem do końca. West Ham miał powalczyć o 6. lokatę i przeskoczenie Southamptonu.

Pierwsi celu nie osiągnęli, pozostali na 5. miejscu i mogą tylko modlić się, aby „głośni sąsiedzi” nie wygrali za pięć dni ze Swansea. Drudzy, mimo zawirowań sprzed meczu, na boisku godnie pożegnali Upton Park. 1:0, 1:2 i w końcu 3:2 – gdyby stadion mógł samoistnie poruszać dachem, pewnie pokiwałby nim z aprobatą dla swoich chłopców.

Nastroje? Bilić zadowolony, Van Gaal niezadowolony (nieoficjalnie: dzięki 4. lokacie miał utrzymać posadę), Guardiola wniebowzięty. Hiszpan już latem obejmie Manchester City i raczej nie ucieszyłby się, gdyby miał bić się o Puchar Myszki Miki zamiast o Ligę Mistrzów.

Do końca sezonu została jedna kolejka (plus trzy zaległe mecze jutro), a znamy tylko mistrza kraju. Brak emocji? Na to fani Premier League narzekać nie mogą. Inna rzecz, że niektórzy jeszcze kilka lat temu patrzyli na inne cele. Cóż, football, bloody hell.

Komentarze
BUSOMAT PL (gość) - 9 lat temu

Szkoda słów na takich ludzi i szkoda autokaru

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze