Wtorek na mistrzostwach Europy przyniósł starcie sąsiadów – Austriaków z Węgrami. Nie było to spotkanie, które rozpalało Europę najbardziej, ale kibiców ekstraklasy już tak. Mecz przejdzie jednak w pewien sposób do historii, ponieważ dziś odnotowaliśmy chyba największą do tej pory niespodziankę. Niedoceniani Węgrzy pokonali Austrię 2:0!
1. Ekstraklasa godnie reprezentowana…
W pierwszym składzie Bernd Storck wystawił dwóch piłkarzy znanych z ekstraklasy: Richarda Guzmicsa i Tamasa Kadara. Trzeba powiedzieć, że były to wybory dobre. Zawodnik Wisły Kraków, prócz kilku momentów, kiedy mógł zachować się lepiej i niepotrzebnie faulował rywali, spisał się bardzo przyzwoicie na środku obrony, podobnie jak gracz Lecha Poznań.
2. … i początkowo wydawało się niedoceniana
W takich kategoriach można było rozpatrywać obecność w składzie Adama Szalaia, a nie Nemanji Nikolicia. Kibice, zwłaszcza w Warszawie, przed meczem zapewne zastanawiali się, jak to jest możliwe, że w wyjściowym składzie zamiast króla strzelców ekstraklasy jest zawodnik, który wiosną nie strzelił ani razu. Tym razem jednak wyszła racja trenera. Zawodnik Hannoveru, mimo że nie rozgrywał wybitnego meczu, strzelił jedną z bramek i w pewien sposób zamknął usta krytykom.
Rok, siedem miesięcy i dwa dni. Tyle na bramkę w lidze czeka Adam Szalai, napastnik Węgrów. Naprawdę Nikolić przegrywa rywalizację?
— Patryk Motyka (@motti92) June 14, 2016
3. Węgry zagrały bez kompleksów i otrzymały zasłużoną nagrodę
Przed pierwszym gwizdkiem mało kto spodziewał się, że „Madziarzy” będą w stanie jak równi z równymi walczyć z Austriakami. Jednak potwierdzili, jak piękną grą jest futbol. Zagrali bez kompleksów, kilka razy wyszli z agresywnym pressingiem, oddawali uderzenia z dystansu, a także wykorzystali błąd w obronie Austriaków i ostatecznie wygrali 2:0. Chapeau bas dla naszych bratanków, którzy na wielkim turnieju zagrali dziś po raz pierwszy od 30 lat.
4. Zamiast czarnego konia będzie największe rozczarowanie?
W typach przed mistrzostwami gros ekspertów, typując czarnego konia, bez tchu wymieniało Austrię. Były ku temu podstawy. Austriacy zagrali kapitalnie w eliminacjach, imponując zwłaszcza radosną i piękną ofensywną grą, a także mocną kadrą z wieloma piłkarzami z Bundesligi. Starcie z Węgrami, gdy mieć na uwadze te czynniki, było więc ogromnym zawodem i kto wie, być może swego rodzaju weryfikacją możliwości. Austriacy w niczym nie przypominali drużyny z kwalifikacji i zamiast pięknej dla oka gry, było piłkarskie „męczenie buły”.
5. Bierzcie przykład z Austriaków i Węgrów!
Taki apel należy skierować do kibiców. Ile już nasłuchaliśmy się o krewkich chuliganach, którzy chcą zepsuć to piłkarskie święto. Dziś postawa kibiców była wręcz wzorowa. Fani austriaccy i węgierscy do końca z całych sił dopingowali swoich ulubieńców.