Do niedawna był jedynym Madziarem w naszej ekstraklasie. Od czasów przeprowadzki Tamasa Kulcsara z Polonii Warszawa do Debreczyna żaden skaut nie ośmielił się wyruszyć w tamte rejony świata w celu poszukiwania nowych talentów. Dopiero pojawienie się w Lechu Węgra otworzyło wielu osobom oczy na tamtejszy rynek.
Liczba Węgrów grających w T-Mobile Ekstraklasie na przestrzeni wielu lat w porównaniu z Brazylijczykami, Słowakami czy nawet Serbami jest znikoma, żeby nie powiedzieć żadna. Do momentu przybycia Gergo Lovrenscicsa do Lecha Madziarów mieliśmy zaledwie czterech: Tibora Szabo, Gabora Vayera, Arpada Majorosa oraz wcześniej wspomnianego Tamasa Kulcsara. Te nikomu nic niemówiące nazwiska nie zawojowały polskich boisk. Łączna liczba występów graczy tej nacji wynosi 55 spotkań, czyli mniej niż liczba meczów samego Lovrencsicsa, a i jakość tych gier woła o pomstę do nieba.
Zmiana spojrzenia na węgierski rynek transferowy nastąpiła w momencie eksplozji talentu popularnego w Poznaniu „Gulasza”. Gracze z tamtejszych rejonów zaczęli być postrzegani nieco inaczej, dostali nową, drugą szansę, by móc się zrehabilitować i pokazać, że węgierski futbol nie stoi na beznadziejnym poziomie. Lovrencsics natomiast był, a w zasadzie jest, misjonarzem na polskiej ziemi. Dla węgierskich piłkarzy stał się doskonałym przykładem, że można się skutecznie wybić, grając nawet w anonimowych klubach. Zaraz po skautach „Kolejorza” na obserwację tamtejszych pereł udali się przedstawiciele między innymi Jagiellonii, Pogoni oraz Wisły. Ci ostatni swoją podróż zakończyli sukcesem, sprowadzając w swoje szeregi Richarda Guzmicsa, który wraz z Arkadiuszem Głowackim stanowi prawdopodobnie najlepszą parę stoperów w lidze.
Guzmics – Głowacki – takiego występu stoperów nie widziałem już dawno. Wielka klasa obu. Szkoda, że Główka ma już 35 lat
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) November 28, 2014
Talent czystej wody
W Poznaniu miał pojawić się już latem zeszłego roku, lecz jego transfer został zatrzymany przez groźną chorobę. David Holman, czyli nowy nabytek „Kolejorza”, zmagał się z odmą opłucną, która polega na dostaniu się do jamy opłucnej powietrza lub innych gazów. Niewątpliwie to ona przyczyniła się do zatrzymania prężnie rozwijającej się kariery młodego Węgra, który jest uznawany za jednego z pięciu największych talentów tamtejszej piłki.
Urodzony w Budapeszcie 21-letni Holman jest nominalnie ofensywnym pomocnikiem. Do Lecha został sprowadzony z myślą, aby rywalizować przede wszystkim z Darko Jevticiem, który czuje się jak ryba w wodzie, gdy jest ustawiony tuż za plecami napastnika, oraz z Kasprem Hamalainenem, który coraz częściej występuje na pozycji napastnika. Holman może być również ustawiony jako środkowy pomocnik, czyli na pozycji, na której „Kolejorz” odczuwa ogromny deficyt. W środkowej strefie boiska oprócz Łukasza Trałki w Poznaniu brakuje takich graczy. Linetty więcej czasu spędza w gabinecie rehabilitantów niż na boisku treningowym, natomiast Drewniak nie spełnia jakichkolwiek kryteriów, by móc pełną gębą stać się lechitą.
David Holman to gracz uzdolniony technicznie. Potrafi prowadzić piłkę blisko swojej prawej stopy, mijając przeciwników jak Alberto Tomba slalomowe tyczki. Jest szybki, a przede wszystkim piłkarsko inteligentny. Uwielbia zagrywać piłkę na jeden kontakt, dlatego gra w trójkącie nie stanowi dla niego problemu. Potrafi znaleźć lukę na zagranie prostopadłej piłki, a także lukę, by tam się znaleźć. Świetnie gra w powietrzu, co udowodnił nieraz w meczach Ferencvarosu. Oto próbka jego umiejętności.
Angielski defensor
Lech w tym okienku transferowym nie poprzestał na kupnie węgierskich piłkarzy. Z „Kolejorzem” związał się również inny Madziar – Tamas Kadar – doskonale znany wiernym fanom Newcastle United. Kadar był zawodnikiem „Srok” przez blisko pięć lat, lecz ani razu nie zagrał w Premier League. Co prawda wystąpił w 18 spotkaniach Newcastle, jednakże wtedy, gdy zespół ten występował w niższej klasie rozgrywkowej. W swojej skromnej, ale jakże bogatej w doświadczenia karierze miał okazję pracować z takimi tuzami, jak: Alan Pardew, Alan Shearer czy Kevin Keegan.
W Anglii nie znalazł uznania w oczach menedżerów, dlatego też w sezonie 2012/2013 postanowił spróbować swoich sił w Rodzie Kerkrade, gdzie miał okazję poznać graczy pokroju Mateusza Prusa, Filipa Kurto oraz Mikołaja Lebedyńskiego. Tam również nie poznano się na jego talencie. Wrócił do swojego kraju, w którym stał się gwiazdą. Od początku tego sezonu występuje w podstawowym składzie, rozgrywając wszystkie mecze w pełnym wymiarze czasowym. Co więcej, od czasu do czasu dzierży opaskę kapitana w swoim obecnym klubie (Diósgyöri VTK), a nawet zajął stałe miejsce w kadrze Węgier.
Sprowadzenie do Lecha środkowego obrońcy jest bardzo wymowne. Kiedy przyjrzymy się głębiej kadrze Macieja Skorży, zauważymy, że na tej pozycji jest już pięciu nominalnych stoperów. Po co więc kolejny rosły defensor? Czyżby szykowały się transfery w drugą stronę i „Kolejorza” miałby opuścić Kamiński tudzież Arajuuri?
Kadar w czwartek przeszedł testy medyczne w poznańskiej klinice Rehasport, które były jedynie formalnością przed złożeniem podpisu pod 3,5-letnim kontraktem.
Tamas Kadar podpisał kontrakt i jest już w drodze na zgrupowanie w Turcji. http://t.co/UE50AzcaAg
— Lech Poznań (@LechPoznan) January 30, 2015
Na Węgrach Lech się nie zawiódł. Nie miał prawa się zawieść. W jego barwach grał tylko Gergo, który w dużej mierze spełnia oczekiwania poznańskich fanów. Tym samym zawiesił wysoko poprzeczkę swoim bratnim kolegom. Czy będą również ogromną pociechą w Poznaniu i dadzą Lechowi powody do ogromnej, zbiorowej radości?