Wedle wszelkich rachunków prawdopodobieństwa, Irak nie miał prawa wygrać Pucharu Azji. A jednak wbrew wszystkiemu i wszystkim, podopieczni Jorvana Vieiry zwyciężyli, wprawiając tym samym miliony rodaków w nastrój euforii i umożliwiając im zapomnienie o ciężkiej i trudnej codzienności.
Sensacyjny triumf Lwów Mezopotamii sprawił, że w ramionach utonęli sobie szyici, sunnici i Kurdowie, co jeszcze do niedawna było rzeczą nie do pomyślenia, wszak rocznie w zamieszkach z udziałem tych nacji ginie 2 tys. osób. Socjologowie nie mają wątpliwości- wygrana Iraku w Pucharze Azji, to najlepsza rzecz jaka spotkała ten kraj obok obalenia rządów Saddama Husajna.
Strach o życie
Za czasów dyktatury Husajna, iraccy piłkarze robili co mogli, by tylko wymigać się z występów w reprezentacji. Bo przyjemności z tego nie było żadnej, za to strach o życie ogromny! Kadrą narodową „opiekował się” Udaj Husajn- syn Saddama, który miał swoje sposoby na dyscyplinę w zespole. Jeżeli reprezentacja przegrywała, jej piłkarze byli biczowani kablami elektrycznymi lub kąpali się w ściekach. Gdy wyniki dalej nie satysfakcjonowały młodego Husajna, groził graczom, że wkrótce…obetnie im nogi! Ci zawodnicy, którzy decydowali się przeciwstawić takim zachowaniom przełożonego, od razu trafiali do więzienia, z którego nie prędko się wydostawali.
Po obaleniu rządów Saddama H., kierownikiem kadry narodowej przestał być jego syn, ale nie oznaczało to wcale końca kłopotów irackich piłkarzy. Ci do Pucharu Azji musieli się przygotowywać zagranicą, bo w kraju, bardziej niż o piłce, myśleli o obronie życia. W dodatku przez dłuższy okres czasu musieli sobie radzić bez trenera, bo nikt nie chciał podjąć się trenowania Iraku. Na ten jakże ryzykowny krok zdecydował się dopiero Brazylijczyk Jorvan Vieira, który i tak podpisał jednak tylko dwumiesięczny kontrakt. Na tym jednak nie koniec nieszczęść Irakijczyków. Na kilka dni przed inauguracją Pucharu Azji, brata w zamachu bombowym stracił bramkarz Nur Sabri, zaś kapitan zespołu, Junes Mahmud 12 godzin spędził w Bangkoku, w przededniu inauguracyjnego meczu Iraku w mistrzostwach Azji, czekając na wizę. Nie obyło się również bez problemów organizacyjnych. Nim reprezentacja wyjechała do Tajlandii, kilka godzin spędziła w Kuala Lumpur, czekając na przesiadkę. Z kolei tuż przed spotkaniem półfinałowym z Koreą Płd., późniejsi zwycięzcy Pucharu Azji nie mogli zakwaterować się w hotelu, bo ten wcześniej zajęli…Irańczycy, w efekcie czego, pół nocy musieli spędzić w…hotelowym holu. Los jednak najlepiej jak mógł odpłacił Irakowi wszelkie nieszczęścia- historycznym zwycięstwem w najważniejszej piłkarskiej imprezie w Azji. Do tej pory największym sukcesem w tych rozgrywkach Lwów Mezopotamii był półfinał, osiągnięty w 1976 r.
Uśmiech na twarzy
W swoim pierwszym występie w Pucharze Azji, Irak zremisował z Tajlandią 1:1, co jednak u kibiców i fachowców nie spotkało się ze zdziwieniem. Wygrana z Australią 3:1, była już jednak mega-sensacją. Bagdad i okolice oszalały ze szczęścia. – Zwycięstwo z Australią to cudowna wiadomość, bo Irak potrzebuje dziś dobrych nowin – mówili zgodnie kibice. W ostatnim meczu fazy grupowej, piłkarze Vieiry zremisowali bezbramkowo z Omanem i niespodziewanie dla wszystkich, a przede wszystkim dla samych siebie wyszli z grupy A na pierwszym miejscu! W ¼ finału już czekał na nich Wietnam, który w fazie grupowej okazał się lepszy od Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru. Podopieczni Alfred`a Riedl`a w starciu z Irakiem nie mieli jednak żadnych szans i gładko przegrali ćwierćfinał 0:2. Po spotkaniu z Wietnamem, Jorvan Vieira oficjalnie ogłosił: – Moja misja właśnie dobiegła końca. Awans do ½ finału to wielki sukces, a przede wszystkim rzecz, której nikt się po mojej drużynie nie spodziewał. Dlatego też po Pucharze Azji przestanę trenować iracką reprezentację. Sam się jednak pewnie nie spodziewał, że ta piękna chwila trwać będzie dalej. Wielu było jednak takich, którzy uważali, że półfinał to szczyt możliwości Iraku, którego rywalem na tym etapie rywalizacji była Korea Płd. Ta sama Korea Płd., która tuż przed startem Pucharu Azji, w meczu towarzyskim rozbiła w pył Lwy Mezopotamii, wygrywając z nimi 3:0.
W ½ finału podopieczni Pima Verbeeka nie potrafili jednak powtórzyć tego wyniku i zmuszeni byli uznać wyższość Irakijczyków. Mecz Irak- Korea Płd. był chyba najbardziej dramatycznym w tej edycji Pucharu Azji. O jego losach decydowały rzuty karne, choć rewelacja imprezy awans do finału mogła sobie zapewnić w dogrywce, lecz Hawar Mull Mohammed w 104. minucie trafił w słupek. Jednak co się odwlecze to nieciecze, Irakijczycy pewnie wykonywali jedenastki no i mięli w swoim składzie fenomenalnego Nura Sabriego, który obronił uderzenie z wapna Ki-Hun Yeona. Kiedy kilka chwil później wojny nerwów nie wytrzymał również Jung-Woo-Kim, stało się jasnym, że w wielkim finale zagra Irak. W meczu o Puchar Azji, rywalem Junesa Mahmuda i spółki była Arabia Saudyjska, która trzykrotnie wygrywała te rozgrywki i nie wyobrażała sobie by nie zwyciężyć w nich po raz czwarty. Finał jednak znów był popisem Iraku, który wygrał 1:0. Gola, najważniejszego w 79- letniej historii irackiej reprezentacji, zdobył strzałem głową, właśnie Mahmud.
Po finale Irak oszalał. Miliony ludzi wyszło na ulice by świętować sensacyjny triumf swoich piłkarzy, którzy już teraz zostali narodowymi bohaterami. Premier Nuri al Maliki już obiecał ekstra premie po 10 tys. dolarów dla trenera i jego złotych podopiecznych. – Sprawiłem, że na twarzach Irakijczyków znów zagościł uśmiech – rzucił na pożegnanie z reprezentacją, Jorvan Vieira. Po zwycięstwie Iraku w Pucharze Azji, kraju nie przestaną atakować terroryści, bomby nie przestaną wybuchać, zaś ludzie nie przestaną być porywani. Ale dzięki temu triumfowi mieszkańcy tego kraju mogą choć na chwilę oderwać się od tragicznej rzeczywistości i uważać się, za najważniejsze państwo świata.