Walka o utrzymanie wchodzi w decydującą fazę. Grono potencjalnych kandydatów się zawęża


W walce o utrzymanie pozostały już tylko trzy zespoły

15 marca 2021 Walka o utrzymanie wchodzi w decydującą fazę. Grono potencjalnych kandydatów się zawęża
Krzysztof Porębski / PressFocus

Wchodzimy w ostatnią, decydującą tercję sezonu. Pora na najważniejsze rozstrzygnięcia. Kwestia mistrzostwa jest już prawie przesądzona. Także bardzo duża przewaga jest Pogoni i Rakowa nad innymi drużynami walczącymi o europejskie puchary. Najbardziej interesująca wydaje się walka na dole tabeli. Tym razem jednak w walkę o ligowy byt nie będzie zamieszane pół ligi, a przecież były takie sezony. Wykrystalizowały się pewne drużyny, które czeka niepewność do samego końca.


Udostępnij na Udostępnij na

Nauczyciele przed ważnymi egzaminami zawsze radzą, aby eliminować błędne odpowiedzi drogą dedukcji. Postępujemy więc według ich instrukcji. Nie bierzemy pod uwagę drużyn, które mają już 10 punktów przewagi nad strefą spadkową. Czy świetnie punktująca na wiosnę Warta może być jeszcze uwikłana w walkę o utrzymanie? Raczej wątpimy. Podobnie rzecz ma się z Wisłą Kraków, która gra naprawdę fajny futbol pod wodzą Petera Hyballi, a wyniki czasami tego nie pokazują.

Jagiellonia ma swoje ogromne problemy, choćby z trenerem, który nie nadaje się na to stanowisko. To jest jednak „Jaga”, tam nie można sobie pozwolić na taką sytuację. Nie z tym potencjałem kadrowym. Powinni w końcu odbić się od dna. Jeszcze niżej jest Wisła Płock. Tu mamy do czynienia z drużyną, którą obowiązuje zasada weak and strong. Prawo serii jest w jej przypadku nieodłączne. Płocczanie może nie są najsilniejsi, ale chyba nie aż tak słabi. Za chwilę pewnie wjadą z jakąś serią zwycięstwa. Tu by musiał stać się prawdziwy kataklizm. Wykluczamy więc ich z walki o utrzymanie, chociaż muszą trzymać się na baczności.

Trzy kluby, różne cele

Pozostają nam zaledwie trzy kluby. Trzy kluby, a jedno miejsce spadkowe. Podbeskidzie Bielsko Biała i Stal Mielec pewnie brały pod uwagę możliwość walki o utrzymanie. Obok Warty są kadrowo najgorsze w PKO Ekstraklasie. Nie ma w tym nic dziwnego. Za to Cracovia to niemiła niespodzianka, no bo nikt o zdrowych zmysłach nie myślał, że „Pasy” faktycznie mogą walczyć o ligowy byt.

To totalna abstrakcja, ale tak, piszemy to na poważnie. Cracovia z Michałem Probierzem będzie walczyć o utrzymanie. Zresztą dla szkoleniowca „Pasów” to nie będzie pierwszy raz, gdy musi sprawić, aby jego drużyna była nad kreską. Warto przypomnieć czasy Polonii Bytom czy Widzewa Łódź, z którymi znajdował się w podobnej sytuacji. Ale że z Cracovią będzie walczyć o utrzymanie, tobyśmy nie pomyśleli. Teraz jednak całkiem na serio trzeba o tym myśleć, gdyż ostatnia Stal Mielec traci do Cracovii cztery punkty, a po poniedziałkowym spotkaniu sytuacja może się zmienić na niekorzyść pasiaków.

Cracovia wciąż jest w dołku. Jeśli weźmiemy pod uwagę tabelę z dziesięciu ostatnich meczów, okaże się, że „Pasy” szorują dno. Zdobyły w nich zaledwie osiem punktów. Od ośmiu starć są bez zwycięstwa. Nie bez przyczyny są stawiani jako kandydat do spadku. I jeszcze ta beznadziejna gra. Już pomijając fakt, że obecność trzech Polaków w składzie to święto. Przed Cracovią bardzo trudne tygodnie.

Dla Stali to mecz za sześć punktów

Przejdźmy jednak już do głównych faworytów tego wyścigu, którzy zakończą 21. kolejkę PKO Ekstraklasy spotkaniem bezpośrednim, a zatem Stal i Podbeskidzie. Wcale nas nie dziwi obecność tych drużyn w tym elitarnym wyścigu. Od samego startu wymieniają się ostatnim niechlubnym miejscem. Tak zapewne będzie już do mety. Teraz jednak czas na mecz za sześć punktów. W przypadku zwycięstwa jedni złapią oddech i przewagę pięciu punktów. Za to drudzy mogą się wygmerać z ostatniego miejsca. Wyjdą w końcu na powierzchnię i poczują ulgę.

Nie ukrywajmy, ewentualna wygrana doda im skrzydeł. Po czterech tygodniach wypłyną na powierzchnię. W końcu ujrzą światło dzienne. Za to, gdy Stal przegra, to jej morale też drastycznie spadnie i nawet Leszek Ojrzyński na ławce może nie pomóc. Będzie to zatem bardzo ważny mecz dla obu ekip, ale dla „Biało-niebieskich” przede wszystkim. To oni mają nóż na gardle. Ich forma także nie napawa optymizmem. Ostatni tryumf to ten niespodziewany przy Łazienkowskiej. Akurat  ostatnie spotkanie Stali Mielec to gra lepsza niż wyniki, z czego zdaje sobie sprawę Leszek Ojrzyński.

– Myślę, że presja nie będzie miała wpływu na grę moich zawodników, musimy wierzyć w swoją siłę. Ostatnie mecze pokazały, że stwarzamy bardzo dużo sytuacji, bardzo klarownych. […] Poza tym jak zdobywamy jedną czy nawet dwie bramki, to się okazuje za mało, aby zdobyć trzy punkty – mówił na konferencji przed jednym z najważniejszych spotkań w sezonie opiekun Stali.

Wrócili z zaświatów

W nieco lepszej sytuacji znajduje się drugi beniaminek, Podbeskidzie Bielsko-Biała. To nie jest już ta sama drużyna co jeszcze na wiosnę. Robert Kasperczyk zmienił ją niemalże pod każdym względem. Przede wszystkim naprawił defensywę. Za czasów Krzysztofa Bredego strasznie przeciekała. Robert Kasperczyk załatał środek defensywy Robertem Janickim. Sprawił, że „Górale” w końcu zaczęli tworzyć monolit i wypłynęli nad kreskę. Zdecydowanie zwiększył ich szansę na utrzymanie, o czym mówi nasz redakcyjny kolega Jakub Fudali.

– Na pewno Podbeskidzie ma dzisiaj większe szanse na utrzymanie, niż miało jeszcze chociażby trzy miesiące temu. „Górale” przeszli zimą istną metamorfozę, która daje szansę wierzyć w pomyślne zakończenie tego sezonu dla bielszczan. Czy są w stanie się utrzymać? Tak, ale nie będzie to droga usłana różami. 

Nie bez przyczyny wspomnieliśmy o Rafale Janickim. Nikt się po nim nie spodziewał, że może zostać jeszcze liderem defensywy jakiejkolwiek drużyny. Raczej kojarzył się jako obrońca, który oznacza niepewność i błędy. W Bielsku nagle zaczął grać jak za najlepszych czasów. Zdobywa bramki, jest bardzo często ostatnią instancją w obronie i przede wszystkim od jego przyjścia Podbeskidzie zdobywa punkty i nie traci tyle bramek. Z Janickim w składzie „Górale” nie stracili jeszcze dwóch bramek w jednym meczu. Drużyna Roberta Kasperczyka mocno wjechała na początek rundy, teraz jednak już tak nie punktuje, bo już od czterech spotkań jest bez zwycięstwa, a zatem czas się przełamać.

Mecz na przełamanie

Bardzo możliwe, że będzie to najważniejsze spotkanie w kontekście utrzymania. Choć przecież do końca zostało jeszcze dziewięć kolejek. Wynik jednak bardzo dużo nam powie, w jakim kierunku podążą ta walka i rywalizacja. Oczywiście nawet przy przegranej Stali sytuacja będzie wciąż otwarta, ale wtedy Podbeskidzie będzie miało bezpieczny bufor bezpieczeństwa. Podobnego zdania jest nasz redakcyjny kolega, który o Podbeskidziu wie wszystko.

– Spotkanie ze Stalą to kluczowy mecz w kontekście utrzymania. To właśnie między Podbeskidziem a Stalą powinna rozegrać się ostateczna walka o utrzymanie. Niemniej jednak jeśli Podbeskidzie przegra, to nadal pozostanie mu dość duża liczba spotkań do końca sezonu, w których można powalczyć o punkty. W przeciwieństwie do Stali przed „Góralami” łatwiejszy terminarz, co może być ułatwieniem w końcówce sezonu – twierdzi Jakub Fudali.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze