W stronę wyjścia z piłkarskiego więzienia. Jaka przyszłość czeka Michała Kołbę?


Po dwuletniej dyskwalifikacji Michał Kołba chce wrócić do grania na wysokim poziomie

20 marca 2021 W stronę wyjścia z piłkarskiego więzienia. Jaka przyszłość czeka Michała Kołbę?
Artur Kraszewski/ŁKS Łódź

Michał Kołba wchodził z ŁKS-em do ekstraklasy, będąc symbolem odrodzenia klubu z Alei Unii 2, a także jego kapitanem. Sezon 2019/2020 miał być dla niego kolejnym krokiem w piłkarskiej karierze i następnym spełnionym marzeniem. Niestety, przez nieuwagę i zaufanie niewłaściwym ludziom stał się największym koszmarem. Z piłkarskiego nieba Michał Kołba został wtrącony w przepaść. Za parę miesięcy jednak, po odbyciu dwuletniej dyskwalifikacji, 28-latek będzie mógł piłkarsko narodzić się na nowo.


Udostępnij na Udostępnij na

Czas bez oficjalnych treningów minie, Kołba ponownie będzie mógł stawić się z drużyną w szatni i zacząć kolejny etap kariery. Ale to dalej perspektywa stosunkowo daleka. Dla człowieka od zawsze związanego z futbolem dwa lata bez treningów to wieczność. Czas niemal wyjęty z życia. Koszmar, którego kalibru nie zrozumie ktoś nieżyjący piłką na co dzień. A z nim, przez jedną stosunkową niewielką, acz opłakaną w skutkach decyzję, Michał Kołba musiał się mierzyć przez ostatnie dwa lata. I to wszystko po przebyciu z Łódzkim Klubem Sportowym drogi od 3. ligi do ekstraklasy.

Przewodnik do ekstraklasy

Michał Kołba trafił do ŁKS-u na początku 2015 roku, gdy dla klubu pojęcie „ekstraklasa” orbitowało w kategorii abstrakcyjnych marzeń. Zespół znajdował się 3. lidze, a na otwarcie części nowego stadionu (tylko jednej trybuny) czekać trzeba było jeszcze parę miesięcy. ŁKS dopiero stawiał fundamenty pod powrót do świadomości polskich kibiców. A przewodnikiem budowy z miesiąca na miesiąc stawał się Michał Kołba.

23-letni wówczas bramkarz nie mógł przypuszczać, że łodzianie wjadą na drogę ekspresową z 3. ligi do ekstraklasy. Wszystko zaczęło dziać się niesamowicie szybko. W sierpniu 2015 roku ŁKS zagrał swój pierwszy mecz na nowym stadionie, dwa lata później, kosztem Finishparkietu Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, który nie uzyskał licencji na grę w 2. lidze, awansował poziom rozgrywkowy wyżej, a stamtąd już „Rycerze Wiosny” zjechali na autostradę w stronę ekstraklasy. Cały czas z Kołbą w roli sternika.

Artur Kraszewski/ŁKS Łódź

Co było później, wiedział już każdy. ŁKS-u nie interesowały lata przejściowe. W pierwszym sezonie w 2. lidze od razu zapewnił sobie awans na zaplecze ekstraklasy, w tabeli ustępując jedynie GKS-owi Jastrzębie, a sezon później, także awansując z drugiego miejsca, ełkaesiacy spełnili swoje marzenia o grze na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Łodzianie, z Michałem Kołbą w roli kapitana, pewnie kroczyli utopijną drogą. Do czasu…

Wyrok na Michała Kołbę

Połowa lipca, pierwsza kolejka PKO Ekstraklasy sezonu 2019/2020, święto w Łodzi przy Alei Unii 2. Michał Kołba, który z ŁKS-em przeszedł drogę od 3. ligi, wyprowadza „Rycerzy Wiosny” na pierwsze spotkanie ligowe w najwyższej klasie rozgrywkowej. Łodzianie, grając ponad połowę spotkania w przewadze zawodnika po czerwonej kartce dla Żarko Udovicicia, nękają defensywę Lechii Gdańsk, ale ostatecznie, po oddaniu 20 strzałów na bramkę Dusana Kuciaka, muszą zadowolić się jedynie bezbramkowym remisem.

Tydzień później Łódzki Klub Sportowy odnosi pierwsze wyjazdowe zwycięstwo, pokonując Cracovię 2:1, i zajmuje bardzo wysokie piąte miejsce w tabeli. Nic nie zwiastuje nadchodzącego trzęsienia ziemi w łódzkim klubie, które bezpośrednio związane ma być z meczem w Krakowie. To po nim niczego nieświadomy Michał Kołba uda się na kontrolę dopingową, po której okaże się, że bramkarz ŁKS-u zażywał niedozwolone środki.

Zanim jednak do opinii publicznej trafi informacja o wyniku próbki A, Kołba rozegra w koszulce z przeplatanką na piersi jeszcze pięć spotkań w PKO Ekstraklasie. ŁKS już wtedy zaczyna wpadać w pierwszy kryzys od bardzo długiego czasu. Podopieczni Kazimierza Moskala, od zwycięstwa nad Cracovią, przegrywają pięć kolejnych meczów i znacznie obniżają się w ligowej tabeli. A na trzy dni przed starciem z Pogonią Szczecin spada na nich, ale przede wszystkim na Michała Kołbę, kolejne nieszczęście.

Szok przy Alei Unii 2

12 września 2019 roku kariera Michała Kołby przewraca się do góry nogami. Próbka A badania dopingowego bramkarza Łódzkiego Klubu Sportowego wykazuje wynik pozytywny. W klubie konsternacja i niedowierzanie, bo jak napisano w oficjalnym komunikacie, „Michał Kołba przez ostatnie lata wskazywany był za wzór profesjonalizmu”. Pozostało zatem jedynie czekać na wynik próbki B, która miała dać ostateczną odpowiedź co do zażywania przez 27-latka niedozwolonych środków. Ale do tego czasu kapitan ŁKS-u musiał zostać odsunięty od treningów z drużyną.

Ja o całej sytuacji dowiedziałem się w zasadzie z internetu – wspomina piłkarz ŁKS-u, Maciej Wolski. – Przeglądałem strony internetowe i nagle trafiłem na informację, że zawodnik ŁKS-u zostanie zawieszony za doping. To był dla mnie szok. Następnego dnia mieliśmy trening i Michała już wtedy nie było. Drużyna nie mogła w to uwierzyć. Mieliśmy nadzieję, że to wszystko szybko się wyjaśni i jest to jedynie pomyłka – dodaje.

Zaskoczenia nie krył także Dani Ramirez, który w wywiadzie dla naszego portalu mówił: – Dla mnie zawsze Michał był absolutnym profesjonalistą, znakomitym bramkarzem i nie mogę powiedzieć nic złego na jego temat. Po prostu się pomylił. To, co zażył, nie miało na celu zwiększenia jego umiejętności bramkarskich. Nikt nie chciał też go oszukać ani sprawić, żeby wpadł w pułapkę. Nieszczęśliwie doszło do pomyłki. Mam nadzieję, że po dyskwalifikacji wróci do piłki nożnej i będzie mógł dalej cieszyć się grą.

Już trzy dni później, mimo zaistniałej sytuacji, „Rycerze Wiosny” musieli stawić czoła Pogoni Szczecin. Zawieszonego Michała Kołbę zastąpił Dominik Budzyński, dla którego był to jedyny występ w zeszłym sezonie PKO Ekstraklasy. Mimo zaciętej walki łodzianie nie byli w stanie zabrać punktów gospodarzom i zanotowali szóstą porażkę z rzędu. A w klubie, oprócz nerwowego oczekiwania na wynik próbki B, zaczęto szukać także planu B w razie potwierdzenia się najczarniejszego scenariusza.

Arkadiusz Malarz substytutem Michała Kołby

Niespełna miesiąc po wyniku próbki A próbka B także okazała się pozytywna i wykazała obecność klomifenu w organizmie Michała Kołby. Stało się zatem jasne, że 27-latek zostanie zawieszony na okres nawet dwóch lat. I choć oficjalne wyniki drugiej próbki ukazały się 10 października, to już kilka dni po pierwszych informacjach o próbce A doszło do spotkania bramkarza ŁKS-u z resztą drużyny, podczas którego Kołba opowiedział o swojej sytuacji i potencjalnym zawieszeniu na nawet dwa lata.

A niedługo po wynikach próbki B Michał Kołba opowiedział na łamach „Przeglądu Sportowego” o tym, jak nieuwaga i zaufanie niewłaściwemu dietetykowi doprowadziła do upadku jego kariery. – Nie chcę wymieniać go z imienia i nazwiska, bo to nie ma być zemsta. Winny jestem ja, bo nie sprawdziłem, co łykam, i zamiast iść ze swoimi problemami do lekarza, zaufałem nieodpowiedniemu człowiekowi. Ale myślałem, że skoro jest specjalistą, nie da mi czegoś, co może mnie wpędzić w tarapaty – mówił Kołba.

Do sprawy zawieszenia odniósł się także w wywiadzie dla nas obecny trener TME UKS SMS-u Łódź – Marek Chojnacki – który wprowadzał Michała Kołbę do ŁKS-u. – Każdy może popełnić błąd i wszyscy je popełniamy. Pozostaje kwestia adekwatności kary do przewinienia. Według mnie to nie jest aż tak duże przewinienie w grach zespołowych, bo musimy sport rozpatrywać w kategoriach indywidualnych, w których to ma wielkie przełożenie, i zespołowych. W piłce trzeba jeszcze trochę myśleć. W polskiej piłce były zdecydowanie większe przewinienia, a ludzie funkcjonują. Uważam, że to nie było coś aż tak poważnego – mówił trener Chojnacki.

Informacja o następcy kapitana ŁKS-u pojawiła się błyskawicznie, już jeden dzień po oświadczeniu o pozytywnym wyniku próbki A testu dopingowego Michała Kołby. Jego substytutem okazał się Arkadiusz Malarz, który, jak wspominał w rozmowie z nami trener Kazimierz Moskal, i tak prawdopodobnie trafiłby do zespołu z Alei Unii 2.

Czy czas Arkadiusza Malarza w ŁKS-ie powoli mija?

Czas piłkarskiej reinkarnacji Michała Kołby

Arkadiusz Malarz broni bramki Łódzkiego Klubu Sportowego do dziś, a Michał Kołba powoli odlicza dni do końca zawieszenia. 28-latek, choć nie może trenować wraz z drużyną, cały czas jest w treningu indywidualnym i ma nadzieję jak najszybciej wrócić do profesjonalnego grania. Na razie jednak potrzebny jest mu spokój, nie chce udzielać się publicznie i czeka do połowy lipca, gdy będzie mógł oficjalnie wznowić treningi.

Na razie nie wiadomo jeszcze w jakiej formie, bo, mimo że Kołba jest w stałym kontakcie z Tomaszem Salskim, nie doszło na razie do konkretnych rozmów z działaczami Łódzkiego Klubu Sportowego, ale jak wspominał w Strefie Kibica Radia Łódź prezes ŁKS-u, były kapitan „Rycerzy Wiosny” może liczyć na pomoc i otwartość klubu. – Na pewno te pierwsze treningi, gdy będzie mógł trenować z drużyną, to Michał odbędzie przy Alei Unii Lubelskiej 2 i sądzę, że mam na tyle wpływu na trenerów, że pozwolą mu w tym treningu uczestniczyć – mówił prezes Salski.

Obecnie sytuacja 28-latka nie jest jeszcze w pełni jasna. Bez wątpienia Michała Kołbę czeka ogrom pracy, aby po końcu zawieszenia móc wrócić do gry na wysokim poziomie. Dwa lata bez grania, oficjalnych treningów i kontaktu z piłkarską szatnią to szmat czasu. Ale niejednokrotnie już były kapitan Łódzkiego Klubu Sportowego pokazywał, że charakteru absolutnie mu nie brakuje. I w powrocie do profesjonalnego grania samozaparcie oraz wiara w siebie z pewnością będą odgrywały kluczową rolę dla Michała Kołby.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze