W poszukiwaniu nowej tożsamości


10 października 2008 W poszukiwaniu nowej tożsamości

Reprezentacja Czech zawiodła na całej linii zarówno na MŚ 2006 jak i na EURO 2008, nie potrafiąc nawet wyjść z grupy. Eliminacje MŚ 2010 stoją więc pod znakiem poszukiwań nowego stylu Czechów, tak by takie historie jak te w Niemczech czy w Austrii i Szwajcarii, już więcej się nie powtórzyły.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed uczniem teraz wielkie wyzwanie- zastąpić godnie mistrza.
Przed uczniem teraz wielkie wyzwanie- zastąpić godnie mistrza. (fot. im.sport.cz)

Nie będzie to jednak zadanie łatwe, bo w ostatnim czasie wielu wybitnych reprezentantów pokończyło kariery reprezentacyjne. Do Pavla Nedveda, Karela Poborskiego i Vladimira Smicera dołączył ostatnio Jan Koller. Z podobnym zamiarem nosił się Marek Jankulovski, ale jego, nowy selekcjoner Czechów, Petr Rada zdołał przekonać do zmiany decyzji. Podobną rozmowę Rada odbył z Kollerem, ale czeski wieżowiec pozostał nieugięty.

Wieczny asystent

Rada udał się nawet ze specjalną wizytą do Samary, gdzie od nowego sezonu gra najskuteczniejszy gracz w historii reprezentacji Czech. Koller jednak zdania nie zmienił. Właśnie urodziła mu się córeczka i uznał, że chce poświęcić teraz jej wolny czas, a częste podróże z Rosji do Czech byłyby dla niego zbyt uciążliwe i do minimum ograniczyłyby jego kontakt z nowo narodzoną pociechą. Radzie los więc już na samym początku selekcjonerskiej kadencji, rzucił wielkie kłody pod nogi, bo Koller choć w ostatnim czasie nie imponował formą, to wciąż pozostawał ważną postacią dla drużyny narodowej. Inna sprawa, że Rada do problemów powinien przywyknąć, wszak te towarzyszą mu od początku jego selekcjonerskiej kadencji. Gdy oficjalnie ogłoszono kto zostanie następcą Karela Brueckenera, który tuż po EURO 2008 zrezygnował z funkcji opiekuna kadry ze względu na zły stan zdrowia (co jednak nie przeszkodziło mu w objęciu posady selekcjonera reprezentacji Austrii- przyp. mk), od razu podniosły się głosy niezadowolenia, że z Radą Czesi wielkich sukcesów nie osiągną. I nie ma się co dziwić, bo Rada to szkoleniowiec bez żadnego doświadczenia, a także sukcesów. A przecież na giełdzie trenerskiej krążyły różne nazwiska potencjalnych następców Bruecknera, na pewno z bogatszym CV niż Rady. Począwszy od obcokrajowców: Klaus`a Toppmoellera i Terry`ego Venables`a, a skończywszy na lepiej bądź gorzej radzących sobie w trenerskim fachu: Ivanie Hasku i Jozefie Chovancu. O ile negocjacje z Venablesem miały okazać się tylko plotką, o tyle z Toppmoellerem, czeska federacja piłkarska prowadziła zaawansowane rozmowy. Do porozumienia jednak nie doszło, bo Niemiec koniecznie chciał zatrudnić jako asystentów swoich rodaków, na co czeski związek nie wyraził zgody. Hasek zamiast fotelu selekcjonera reprezentacji swojego kraju, wolał olbrzymie pieniądze, które otrzyma w jednym z klubów z Arabii Saudyjskiej. Chovanca z kolei nie chcieli kibice, bo w ostatnim czasie czeskiej jedenastce ten człowiek wyrządził wiele krzywd (klęska na EURO 2000 i brak awansu na MŚ 2002). Ostatecznie więc, z braku innych kandydatur, stanęło na Radzie.

Martin Fenin jako jeden z nielicznych wicemistrzów świata U-20 sprzed roku, gra teraz w dorosłej reprezentacji.
Martin Fenin jako jeden z nielicznych wicemistrzów świata U-20 sprzed roku, gra teraz w dorosłej reprezentacji. (fot. imgs.idnes.cz)

Rada stoi więc przed nie lada wyzwaniem, bo musi zastąpić samego Karela Brucknera. Czescy kibice nieufnie podchodzili do tej nominacji, a ich nastroje po pierwszych meczach reprezentacji pod wodzą nowego szkoleniowca zmieniały się jak w kalejdoskopie. Debiut bowiem Rada miał jak z marzeń. Czesi na Wembley zremisowali z Anglią 2:2, zwycięstwo tracąc w ostatnich sekundach. Fani znów mieli okazję oglądać reprezentację Czech grającą z polotem i fantazją, która zwłaszcza w drugiej połowie, wręcz zamknęła Synów Albionu na własnej połowie. Jednak już na inaugurację el. MŚ 2010 przyszedł czas na pierwsze rozczarowanie. Czesi tylko zremisowali w Belfaście z Irlandią Płn. prezentując festiwal nieskuteczności, który był wszechobecny w meczach tej drużyny w MŚ 2006 czy EURO 2008. Dla Rady praca z czeską reprezentacją jest pierwszą poważną w roli szkoleniowca, ale wcześniej wiele lat spędził, podglądając pracę lepszych od siebie trenerów. Był asystentem zarówno Bruecknera jak i Chovanca w drużynie narodowej, pracował również jako asystent w Fortunie Dusseldorf, Slavii Praga i Chamel Blsany. Samodzielnie prowadził za to FK Teplice, Viktorię Pilzno i FK Jablonec, ale bez większych sukcesów, więc dopiero teraz jako trener, przechodzić będzie prawdziwy chrzest bojowy.

Jak trwoga to do Barosa

Inny problem z jakim musi zmierzyć się Rada, to kompletna zmiana stylu gry Czechów, którzy zazwyczaj przy okazji każdej akcji zagrywali górne piłki w kierunku Kollera, a ten już dobrze wiedział co zrobić z futbolówką. Teraz częściej trzeba będzie grać dołem, ale zmiana przyzwyczajeń z pewnością trochę potrwa. Inna kwestia, to brak wielkich nazwisk w linii pomocy. O ile defensywa to wciąż formacja, której Czechom zazdrości cała Europa, o tyle już w drugiej linii brakuje tak charyzmatycznych postaci jak Nedved, Poborski czy Smicer, a następców nie widać. Kimś takim być może okaże się pomocnik Osasuny Pampeluny, Jaroslav Plasil. Nim ten 26-latek przeniósł się na El Sadar, przez siedem lat grał w AS Monaco, ale w okresie gdy zespół z Księstwa bił się w finale Ligi Mistrzów z FC Porto w sezonie 2003/2004, nie był raczej centralną postacią ekipy ze Stade Louis II. Teraz nie tylko jest gwiazdą Osasuny, ale również coraz więcej znaczy w drużynie narodowej. Graczem na którego polscy obrońcy powinni zwrócić uwagę jest również Libor Sionko, który był bez wątpienia najlepszym piłkarzem reprezentacji Czech podczas EURO 2008. Zarówno Plasil jak i Sionko to zawodnicy nietuzinkowi, ale nie mają tej charyzmy i klasy co Tomas Rosicky. Problem w tym, że Mały Mozart od stycznia przebywa na L-4 i wciąż nie wiadomo kiedy wróci do gry. Jedni twierdzą, że już w styczniu, inni (jak np. menedżer Arsenalu, Arsene Wenger), że…już nigdy. Kontuzja kolana, której Rosicky nabawił się w styczniowym meczu z Newcastle United była nie tylko poważna, ale i wyjątkowo skomplikowana, co sprawia, że nawet dziesiątki zabiegów, operacji, konsultacji i rehabilitacji, ani trochę nie poprawiły stanu zdrowia Tomasa, co martwi kibiców, wszak Rosicky by liderem co się zowie. W trudnych momentach nie bał się wziąć odpowiedzialności na swoje barki i zawsze można było na niego liczyć, przez co niewielu odczuwało brak Nedveda i spółki. Teraz absencja tych zawodników jest odczuwalna aż nadto, więc czescy fani przed każdym meczem drą się w niebo głosy: pomocy dla czeskiej pomocy.

Milan Baros znów w wielkiej formie.
Milan Baros znów w wielkiej formie. (fot. bbc.co.uk)

Czeskich kibiców razi w oczy również fakt, że tak niewielu zawodników, którzy rok temu zdobyli w Kanadzie wicemistrzostwo świata na młodzieżowym mundialu, gra teraz w kadrze. W zasadzie jedynym graczem z tamtej drużyny, który zaistniał w dorosłej reprezentacji jest Martin Fenin. Po MŚ U-20 interesowały się nim takie kluby jak Arsenal Londyn czy Juventus Turyn. Fenin jednak mądrze stwierdził, że lepiej pierwsze szlify zagranicą zbierać w słabszym zespole, więc zdecydował się ma transfer do Eintrachtu Frankfurt. Debiut miał jak marzenie, bo w starciu z Herthą Berlin popisał się hat-trickiem. W kolejnych meczach nie był już jednak tak skuteczny i jak dotychczas Die Adler rozegrał 19 spotkań i strzelił 7 goli (wliczając w to hat-trick z Berlińczykami). Ciekawym graczem jest również Vaclav Sverkos. On co prawda, mimo 25 lat na karku, rozegrał w reprezentacji zaledwie trzy mecze, ale zdążył już błysnąć na EURO 2008, gdy zaraz po wejściu na boisko, zapewnił Czechom jedyną, jak się później okazało, wygraną na ME, ze Szwajcarią. W sytuacji gdy problem z wejściem w dorosły futbol ma młodzież, oczy wszystkich znów zwrócone są na Milana Barosa. Od EURO 2004, kiedy wychowanek Banika Ostrava niespodziewanie wywalczył koronę króla strzelców, jego kariera stanęła w miejscu. Baros w sumie od ME w Portugalii cztery razy zmieniał klub, gdzie notorycznie zawodził. Od lata jest jednak zawodnikiem Galatasary Stambuł. Mistrzowie Turcji zapłacili za Czecha w sumie 5,5 mln euro, ale nie były to pieniądze wyrzucone w błoto. Baros bowiem na Sami Ali Yen imponuje skutecznością, po sześciu meczach mając na koncie już siedem bramek w lidze tureckiej! Powstrzymać Milana- to będzie klucz do sukcesu w meczu z Czechami!

11 lat

Spotkanie w Chorzowie będzie czwartym w historii obu reprezentacji. Na razie korzystniejszy bilans ma Polska, która wygrała w 1999 r. 2:1 w Warszawie po golach Mirosława Trzeciaka i Artura Wichniarka oraz parę miesięcy temu w lutym, gdy w towarzyskim meczu na Cyprze, piłkarze Leo Beenhakkera zwyciężyli 2:0 po trafieniach Wojciecha Łobodzińskiego i Mariusza Lewandowskiego. Czesi ostatni raz zwyciężyli…11 lat temu, kiedy w Ostrawie pokonali podopiecznych Antoniego Piechniczka 2:1 (honorowego gola dla biało- czerwonych zdobył Jacek Zieliński). Czechy więc już ponad dekadę czekają na zwycięstwo z Polską. I oby jeszcze trochę poczekali.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze