W co gra Stal Mielec?


W momencie gdy Ojrzyński przychodził do Stali, jasne było, że jedynym celem na ten sezon jest walka o życie w ekstraklasie. Dziś trenera Ojrzyńskiego już w klubie nie ma. Dlaczego? Nikt nie wie

13 kwietnia 2021 W co gra Stal Mielec?

Ekstraklasa wchodzi w decydującą fazę. Meczów coraz mniej, a walka staje się jeszcze bardziej zacięta. I co ciekawe, nie jest to walka o mistrzostwo, a o utrzymanie w lidze. Mało kto przed sezonem stawiał na taki scenariusz. Rozważano raczej, że skoro spada jedna drużyna, to szybko dowiemy się, kto jest tym spadkowiczem. Ekstraklasa kolejny raz pokazała, że przewidywanie czegokolwiek przed jej rozpoczęciem często mija się z jakimkolwiek celem.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla nas każdy punkt jest na wagę złota. Wiadomo, że nie walczymy o mistrzostwo, a o spadek – takim tekstem popisał się niegdyś Franciszek Smuda na konferencji pomeczowej, gdy był szkoleniowcem Górnika Łęczna. Cytat ten idealnie wpasowuje się w kilka drużyn z naszej ligi. Oglądając ekstraklasę, można odnieść wrażenie, że takie kluby jak Podbeskidzie, Cracovia, Wisła Płock czy właśnie Stal Mielec nie walczą o utrzymanie, a właśnie o spadek. Cracovia postawiła na piłkarzy z zagranicy, którym wszystko jedno, czy klub spadnie czy nie. Podbeskidzie stara się jak może, ale jej decyzję również czasami budzą wątpliwości. Stal Mielec postanowiła jednak wyjść na prowadzenie w tym wyścigu o spadek i zwolniła trenera. Trenera, który jest znany z tego, że potrafi gasić duże pożary, a taki właśnie jest w Mielcu.

Dziwne życie trenerów

Sezon temu trenerem Stali był Dariusz Marzec. Poprowadził drużynę w każdym meczu, zdobył w tamtym czasie ponad dwa punkty na mecz. Jest to wynik bardzo dobry, biorąc nawet pod uwagę fakt, że nie jest to najwyższy szczebel rozgrywkowy. Dobra gra poskutkowała wynikami, a wyniki zapewniły awans. Wtedy wydawało się, że w Mielcu jest na czym budować. Fajny, zgrany zespół, trener, który idealnie się w to wszystko wpasował. No niestety, na górze pomyślano inaczej i postanowiono Dariusza Marca zwolnić. Decyzja bardzo niezrozumiała i wydaje się jeszcze bardziej abstrakcyjna, gdy przypomnimy sobie zwolnienie jego poprzednika.

Artur Skowronek również radził sobie dobrze ze Stalą, ale mówiono, że prowadzi cały czas rozmowy z innymi klubami. Zwolniono więc go, aby w pewnym momencie nie obudzić się z ręką w nocniku, czyli bez trenera. Argumentowano to chęcią stabilizacji. Ruch wydawał się logiczny. Przy zwolnieniu Dariusza Marca chyba o tym zapomniano.

Postanowiono postawić na kogoś świeżego – Dariusza Skrzypczaka. Pełnił on wcześniej rolę asystenta Dariusza Żurawia w Lechu. Stal postanowiła mu podziękować już po dziesięciu spotkaniach. Gra nie imponowała, wyniki również. Stal przegrała w tamtym czasie spotkania z beniaminkami, czyli bezpośrednimi rywalami do utrzymania. Co prawda Warcie Poznań w tym momencie bliżej do europejskich pucharów niż walki o życie, ale w tamtym czasie sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Był to jednak jeden z głównych powodów tamtej decyzji. Wtedy już było wiadomo, że Stal raczej do końca będzie drżała o swój byt w ekstraklasie. Wówczas Stal postawiła na Leszka Ojrzyńskiego. Trenera, który potrafi wychodzić z trudnych sytuacji, co już niejednokrotnie udowodnił.

Gaszenie pożaru

W Mielcu zrobiło się gorąco. W końcu nikt nie chce spaść w momencie, gdy z ligą żegna się tylko jedna drużyna. Zatrudniono więc człowieka od zadań specjalnych – Leszka Ojrzyńskiego. Szkoleniowiec wrócił po przerwie spowodowanej sytuacją rodzinną i przywiał się w najlepszy możliwy sposób. W pierwszym spotkaniu jego drużyna zremisowała z Zagłębiem Lubin, a w drugim zwyciężyła z Jagiellonią Białystok. Oczywiście nowy trener nie przepracował wtedy z nimi zbyt wiele czasu, więc o jakimś imponującym stylu nie było mowy. Każdy jednak wie, że Ojrzyński jest specjalistą od czegoś innego, czyli mentalności. Potrafi w zawodnikach wywołać pełną mobilizację.

Najlepszym tego przykładem było zwycięskie spotkanie z Legią Warszawa. Stal wygrała wtedy z o wiele wyżej notowanym klubem 3:2, odrabiając straty. Jasne, Legia w dużej mierze im w tym pomogła, bo sprokurowała trzy rzuty karne. Faule te jednak były skutkiem stylu gry Stali. Wtedy już można było stwierdzić, że widać rękę trenera. Trenera, o którym często mówi się, że swoją grę opiera na agresywności i zapier… Jest to trochę krzywdzące, bo w każdym klubie, do którego Ojrzyński przychodził, widać było zmiany. Zmiany nie tylko w mentalności, ale również w grze. Ta zmiana zauważalna była także w Stali.

Ofensywna niemoc

Najmniej strzelonych bramek ex aequo z Podbeskidziem. Czy jest jednak tak, że Stal stoi na szesnastym metrze swojego pola karnego i stawia autobus? No właśnie nie do końca. Mielczanie tworzą sytuacje, mają wypracowane pewne schematy i im to wychodzi. Problem zaczyna się w momencie zakończenia akcji. Piłkarze mają problem z trafieniem z pięciu metrów w bramkę, a nie w bramkarza. Czy jest to wina trenera? No raczej nie do końca. Aby bardziej zobrazować, jak źle to wygląda, posłużę się pewną statystyką. Najlepszy strzelec – Maciej Domański, pięć zdobytych goli, z czego trzy to bramki z karnego. Wygląda to żenująco.

Brakuje w Mielcu kogoś od strzelania goli. Sezon temu taką postacią był Bartosz Nowak, zmienił on jednak barwy klubowe i przeszedł do Górnika Zabrze. Nie osiąga on już tam takich liczb, ale nadal daje solidne występy i taki ktoś bez wątpienia przydałby się w Stali. Czy ten problem zauważyła sama Stal? Oczywiście. Latem ściągnięto Pawła Tomczyka, a zimą Macieja Jankowskiego i Aleksandara Koleva. Z całym szacunkiem dla tych piłkarzy, ale raczej nie są oni gwarancją gradu bramek. A dobre transfery można robić dobrze i tanio. Najlepszym tego przykładem jest Makana Baku z Warty Poznań.

Przyszłe mecze

Stal zajmuje obecnie ostatnie miejsce w tabeli, ale ma mecz więcej do rozegrania od swoich rywali. Co prawda terminarz nie jest dla nich dobry, ale pokazali już, że potrafią postawić się nawet Legii. Czy jest to moment na zwolnienie trenera? Margines błędu robi się coraz mniejszy, a nowy szkoleniowiec będzie musiał uczyć się zespołu. Będzie musiał operować na otwartym sercu. Można by to przyrównać do spotkań, które niedawno rozgrywała nasza reprezentacja i Paulo Sousa. Nie ma czasu na wiele eksperymentów, trzeba działać tu i teraz. Czy sytuacja ta, podobnie jak zwolnienie Dariusza Marca, odbije się czkawką? Zobaczymy na koniec sezonu. Wydaje się jednak, że Stal jest na tyle pomocna, że nie myśli o swoim utrzymaniu, a o utrzymaniu swoich rywali i chce im w tym zwyczajnie pomóc.

Stal jest drużyną, która nawet jeśli dziś spadałyby trzy zespoły, nadal walczyłaby do końca. Mają swoje atuty, jednak nie zawsze potrafią je w odpowiedni sposób wykorzystać. Czy jest to drużyna na ekstraklasę? Piłkarsko zweryfikuje boisko, ale całą resztą pokazują dziś, że nie dorośli oni jeszcze do poważnej piłki. Pracuje się tam najwyraźniej w systemie „pożar w burdelu” – nikt nie wie, o co chodzi, trzeba działać, a kiedyś się zorientujemy, o co chodziło. Mieli trenera, który niejednokrotnie pokazał, że z drużyny przeciętnej potrafi wykrzesać maksimum. Umiejętnie pracuje pod presją i wie, jak tę presję ściągać z piłkarzy. Podziękowano mu w kluczowym momencie sezonu.

Cóż, jeszcze takie małe spostrzeżenie z przymrużeniem oka. Do Mielca przed sezonem przyszedł Petteri Forsell. W sezonie, gdy występował w Miedzi Legnica, Miedź spadła. Sezon później, gdy występował w Koronie Kielce, Korona spadła. W tym sezonie występuje w Stali Mielec.

Komentarze
JM (gość) - 4 lata temu

Przecież tego się nie da czytać. Popracuj nad składnią panie "redaktorze".

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze