Po tym, co w zeszłym sezonie wyczyniał Werder Brema, przed początkiem obecnego był jednym z głównych faworytów jeśli nie do spadku, to przynajmniej do wyniszczającej walki o utrzymanie. Ta wizja jest jednak już dość odległa i na razie zapowiada się, że bremeńczycy przez resztę rozgrywek będą spokojnie grali w środku tabeli. Duża w tym zasługa trenera - Viktora Skripnika.
Końcówka października. Po dziewięciu kolejkach Werder z zaledwie czterema punktami na koncie okupuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Niewielu to jednak dziwi – ograniczony pod względem piłkarskim zespół, prowadzony przez jednego z najgorszych trenerów Bundesligi. To nie miało prawa się udać. Dostrzegli to też zarządcy „Zielono-Białych” i postanowili zwolnić Robina Dutta. Jego miejsce zajął dotychczasowy trener zespołu U23, Viktor Skripnik. Jego asystentami zostali byli piłkarze Werderu: Torsten Frings i Christian Vander. Na efekty nie trzeba było czekać. Poniżej tabela Bundesligi za okres pracy ukraińskiego trenera.
http://i59.tinypic.com/1zyggnc.jpg
(źródło: Transfermarkt.de)
Klon Schaafa
Sytuacja, w której Skripnik przejął zespół z Bremy, jest bardzo podobna do tej, w której objawił się Thomas Schaaf. Ten został pierwszym trenerem w sezonie 1998/1999, na sześć kolejek przed jego końcem. Drużyna prowadzona przez Felixa Magatha zajmowała wtedy ostatnie miejsce w lidze, ale Schaafowi, który wcześniej prowadził zespoły młodzieżowe Werderu, udało się utrzymać w Bundeslidze. Tak właśnie rozpoczęło się 14 lat pracy Schaafa jako najważniejszego trenera w klubie z Weserstadion, okraszone jednym mistrzostwem i trzema pucharami Niemiec.
Czy podobnie potoczy się przygoda Skripnika z Werderem? Tego powiedzieć nie możemy, ale oboje najpierw wiązali się z „Zielono-Białymi” jeszcze jako piłkarze. Dla Schaafa bremeński klub był jedynym, w którym występował i to od 11 roku życia. Z kolei Ukrainiec przywędrował do Werderu z Dnipra Dniepropietrowsk w 1996 roku i spędził w Bremie osiem lat, w tym pięć pod wodzą właśnie Schaafa i zdobył wspomniane już mistrzostwo. Obaj przed objęciem stanowiska pierwszego trenera prowadzili drużyny juniorów i rezerw. Czy to właśnie recepta na trenera idealnego?
Sam Ukrainiec przyznaje, że sporo wyniósł ze słuchania Schaafa. Ale jednocześnie stwierdził, że nie ma żadnego przepisu na sukces. – Staram się poprawiać sposób przemawiania do zawodników i przekonywać ich do swoich pomysłów – tak tłumaczył dobre wyniki osiągane przez Werder. Sami piłkarze też nie mogą wyzbyć się porównań do legendy bremeńskiego klubu. – Nasz trener długo grał pod wodzą Schaafa. Byłoby zaniedbaniem, gdyby niczego nie starał się przenieść na swoją pracę – wypowiedział się Clemens Fritz, kapitan zespołu. – Lutscher [Torsten Frings – przyp. red.] jest świetnym motywatorem, wie co myślimy. Do tego dochodzi świetna analiza w wykonaniu Flo [Florian Kohfeldt – przyp. red.] – to już Philipp Bagfrede. Jak widać, Skripnikowi udało się stworzyć świetny zespół, który współpracując, jest w stanie wynieść zespół na wyższy poziom.
In Skripnik we trust
Tak mogą sobie powiedzieć kibice Werderu i nie będzie w tym żadnego nadużycia. Jeśli „Zielono-Białym” udałoby się utrzymać dotychczasowe tempo zdobywania punktów, to bardzo możliwe, że wystarczyłoby ich na wywalczenie prawa do gry w Lidze Europy. Oczywiście w samym zespole nikt o tym jeszcze nie myśli i wszyscy skupiają się przede wszystkim na tym, żeby zapewnić sobie utrzymanie.
Wejście ukraiński szkoleniowiec ma naprawdę imponujące. Dość powiedzieć, że Werder jest obecnie najlepszą drużyną rundy wiosennej, a aktualna seria (cztery zwycięstwa z rzędu) ostatnio wydarzyła się niemal pięć lat temu. Do tego przy dużym udziale Skripnika klub może zarobić bardzo duże pieniądze – świetnie rozwijający się Davie Selke zapewne odejdzie z klubu za grube miliony, a spory plik banknotów któryś z większych klubów wyłoży też za Franco Di Santo. To właśnie na nich nowy trener oparł atak, a szczególnie ten drugi strzela z zaskakującą wręcz skutecznością, bo wcześniej wyróżniał się raczej nieporadnością i brutalnymi faulami.
Nie udało się do końca rozwiązać problemu z defensywą: tylko w meczach z Eintrachtem, Hannoverem i M’Gladbach Werder stracił 12 goli. Przy zawodnikach pokroju Prödla, Lukimii czy Wolfa takie przypadki są jednak wkalkulowane, a pocieszeniem może być fakt, że w pozostałych ośmiu meczach golkiper bremeńczyków wpuścił zaledwie sześć bramek. Największa zmiana zaszła jednak w środku pola. Skripnik odsunął od pierwszego składu Makiadiego, a z prawej strony przesunął do środka Fritza, kapitana zespołu. To wraz z Junuzoviciem kluczowe postacie dla gry zespołu.
Świetlana przyszłość?
Optymizmem mogą też napawać zimowe transfery Werderu. Pozbyto się zbędnych piłkarzy, a ściągnięto m.in. Vestergaarda, który od razu wszedł do pierwszego składu i prezentuje się naprawdę dobrze. Widać, że Skripnik wie, gdzie potrzebuje wzmocnień. Biorąc pod uwagę obecną sytuację „Biało-Zelonych”, jest to równie ważne, jak dobra gra i zdobywane punkty.
Jeśli zgodnie z oczekiwaniami po sprzedaży np. Selkego czy Di Santo Ukrainiec dostanie do swojej dyspozycji przynajmniej część środków na nowe transfery i będzie mógł zbudować swój autorski zespół, to kto wie, być może Werder zrobi kolejny krok do przodu. Zadanie to w Bremie będzie dla Skirpnika jednocześnie łatwe i trudne – zbyt wiele łączy go z Schaafem, żeby łatwo z niego zrezygnowano, ale jednocześnie zawsze będzie do legendy Werderu porównywany i raczej nigdy go nie przerośnie.
Wreszcie dobry tekst Dylewskiego. Czekałem długo ale siędoczekałem! Brawo Brawo BRAWO!!! Idzie wreszcie to czytać a nie tak jak ostatnio! BRAWO!!!!!