Przegrane mistrzostwo Polski, “zwycięski” remis z gibraltarskim potentatem, niefortunne wypowiedzi, słaby styl gry oraz krytyka ze strony kibiców – pierwsze miesiące samodzielnej pracy Aleksandara Vukovicia przy Łazienkowskiej 3 nie są usłane różami. Głównym powodem pretensji fanów do szkoleniowca stały się jednak jego decyzje personalne, których symbolem stało się ciągłe wystawianie w pierwszym składzie Sandro Kulenovicia. Teraz Chorwata nie ma już w klubie, a serbski trener ma możliwość przełamać kość niezgody z kibicami.
Pięć goli w dwóch meczach PKO Ekstraklasy to bardzo dobry wynik. Może się nim poszczycić Jarosław Niezgoda. Tydzień temu 24-latek swoimi dwoma trafieniami zapewnił Legii wygraną w Łodzi z ŁKS-em, natomiast w zeszłą niedzielę skompletował hat-tricka w pojedynku z Rakowem Częstochowa. Dobra forma byłego gracza Wisły Puławy stała się jednak kolejnym powodem do krytykowania Vukovicia. Kibice mają żal, że tak dobrze dysponowany Niezgoda nie dostał większej liczby minut we wcześniejszych meczach. “Vuko” stoi jednak przed szansą, by zatrzeć złe wrażenie.
Koniec Kulenovicia
“Defensywny napastnik” – tak ironicznie kibice wicemistrza Polski określali Sandro Kulenovicia. Nie dało się bowiem nie zauważyć, że gdy “Kule” wybiegał na boisko, stawał się głównym hamulcowym zespołu. Mimo to Vuković, niczym się nie przejmując, konsekwentnie stawiał na 20-latka z Chorwacji. Kibice i eksperci niejednokrotnie krytykowali serbskiego trenera za ciągłe promowanie będącego bez formy Kulenovicia kosztem Carlitosa czy Jarosława Niezgody. Trener Legii nieustannie podkreślał, że młody napastnik z Bałkanów jest dla niego pierwszym wyborem i negatywne opinie tego nie zmienią.
Miarka się przebrała, gdy Kulenović pojawił się w wyjściowym składzie Legii na oba spotkania z Glasgow Rangers. Chorwat w dwumeczu rozegrał łącznie 145 minut i kompletnie zawiódł. Kiedy w drugim starciu w 55. minucie na placu gry zastąpił go Jarosław Niezgoda, gra legionistów momentalnie się ożywiła. Mimo to warszawianie wrócili ze Szkocji na tarczy, a winą za niepowodzenie obarczono trenera i nieskutecznego chorwackiego napastnika.
Dziś Kulenovicia przy Ł3 już nie ma. W ostatnim dniu letniego okna transferowego zamienił Legię na Dinamo Zagrzeb. Wicemistrz Polski zarobił na transakcji ok. 2 miliony euro.
Sandro Kulenović na zasadzie transferu definitywnego przechodzi do Dinama Zagrzeb. Sandro, dziękujemy za wszystko i życzymy powodzenia w dalszej karierze!
➡️ https://t.co/8Q2O6alOwh pic.twitter.com/bMDrknCNB3
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) September 2, 2019
Kibice nie kryją zadowolenia. Za sprawą swojej kiepskiej formy i notorycznego pompowania przez Vukovicia Kulenović poniekąd zaczął się jawić dla nich jako persona non grata. Niewątpliwie odejście Chorwata nie będzie wielką stratą dla Legii. Szanse dostaną inni napastnicy, a trener Vuković będzie miał okazję odbudować pozycję i ponownie zyskać szacunek kibiców.
Zgoda co do Niezgody
Pomimo ostatniego ligowego zwycięstwa nad Rakowem fani Legii nie mogą zapomnieć o tym, co wydarzyło się w miniony czwartek na Ibrox Stadium. Wicemistrz Szkocji nie był rywalem znajdującym się poza zasięgiem wicemistrza Polski. W trakcie meczu nadzieję w serca legionistów wlał Jarosław Niezgoda, który po wejściu na boisko momentalnie ożywił grę zespołu.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy dwumeczu, gdyby polskiemu napastnikowi dane było zagrać dłużej. Analogicznie, kto wie, jak przebiegłaby rywalizacja Legii z „Rangersami”, gdyby na boisku był Carlitos. Wszyscy muszą być jednak zgodni co do jednego – Aleksandar Vuković popełnił błąd, konsekwentnie stawiając na pozbawionego formy Sandro Kulenovicia.
Obecnie pierwszym wyborem w ataku Legii jest Niezgoda. Trudno sobie wyobrazić, by zawodnik, który w lidze imponuje skutecznością, usiadł na ławce. Zwłaszcza że wątpliwe jest, aby z rezerwy podniósł się Carlitos. Jakiś czas temu mówiło się, że Hiszpan zabiega o transfer, gdyż nie wyobraża sobie dalszej współpracy z Vukoviciem.
To tylko utwierdza w przekonaniu, że to Jarosław Niezgoda będzie podstawowym napastnikiem stołecznej ekipy. Zresztą nie od dziś wiadomo, że drzemie w nim ogromny talent. Nie bez powodu pod koniec sezonu 2017/2018 był porównywany z Krzysztofem Piątkiem, a nawet toczyły się żywe dyskusje na temat tego, który z nich jest lepszy. Niezgoda przez problemy zdrowotne stracił cały sezon 2018/2019. Nowa kampania może okazać się dla niego przełomowa.
A zarazem może być dla niego ostatnim dzwonkiem w kontekście wyjazdu za granicę. Niewątpliwie piłkarz o takich predyspozycjach stanowi łakomy kąsek na pozycji napastnika. Niezgoda jest szybki, mocny fizycznie, dobrze gra głową, potrafi odnaleźć się w “szesnastce”. Jeżeli utrzyma wysoką formę, to niewykluczone, że zwróci na siebie uwagę drużyn z topowych lig.
Nadzieja dla Vukovicia
Objawienie się wysokiej formy Jarosława Niezgody to bardzo dobra wiadomość dla Vukovicia. Jak już wspomnieliśmy we wstępie, jego początki w roli pierwszego szkoleniowca nie są łatwe głównie przez krytykę ze strony kibiców. Fani zarzucają Serbowi brak doświadczenia, przez co nazywają go ironicznie “wuefistą”.
Kibice Legii uwielbiają, gdy w drużynie jest wiodąca postać, która samodzielnie odmienia losy spotkania i uchodzi za gwiazdę zespołu. Jest jeszcze lepiej, jeśli z danym zawodnikiem mogą oni się identyfikować. Kimś takim jest właśnie Niezgoda. Jeżeli 24-letni napastnik dalej będzie zdobywał gole, a Legia będzie wygrywać, Vuković ma szansę odbudować swoją renomę w oczach kibiców.
Vuković jako piłkarz stał się kimś, z kim fani chcieli się utożsamiać. Charakterny, waleczny i przywiązany do Legii. Każdy taki piłkarz budzi sympatię kibiców i jest darzony przez nich wsparciem i zaufaniem. W obliczu napływu zagranicznych piłkarzy do Legii Niezgoda może stać się nowym idolem kibiców Legii. Zresztą niezwykle wymowne są przyśpiewki typu “Jarosław, Legię zbaw”. Kibice chcieliby, żeby zawodnik z Polski stał się gwiazdą drużyny.
Jeśli “Vuko” zbuduje boiskową pozycję Niezgody w Legii, zły początek oraz ciągłe wystawianie Kulenovicia pójdą w niepamięć. Bałkański szkoleniowiec ma na pewno sporo do udowodnienia, ale wszystkie postawione przed nim cele są w jego zasięgu.
Co po meczu z @rksrakow powiedział bohater spotkania? #LEGRCZ #RokDeyny https://t.co/lkgu7XVCfi
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) September 1, 2019