Vive la France: Gdy jedni milionami obracają…


Gdy na pierwszych stronach sportowych gazet i stron internetowych we Francji teraz królują newsy transferowe i doniesienia o wydawanych wielkich milionach, tam gdzieś znacznie niżej w futbolowej hierarchii sytuacja finansowa niektórych klubów spycha je na samo dno.


Udostępnij na Udostępnij na

Mało kto pewnie słyszał, że w ciągu ostatnich kilku lat tego dna sięgnął jeden z najstarszych francuskich klubów, który po 45 latach nieobecności awansował w 2008 roku do Ligue 1, lecz już trzy lata później ogłosił bankructwo i znalazł się na najniższym z ligowych szczebli. To podalpejskie Grenoble musiało znosić serię tych upokorzeń.

Piękna MMArena może już nie wypełniać się tak jak dotychczas
Piękna MMArena może już nie wypełniać się tak jak dotychczas (fot. Lemainelibre.fr)

Po dwusezonowej przygodzie w ekstraklasie kolejny spadek znów skazał ekipę na grę na zapleczu, a w składzie nastąpił wtedy prawdziwy exodus, w wyniku którego pracę, często ponownie w najwyższej klasie rozgrywkowej, znajdywali wszyscy najważniejsi członkowie zespołu – Romao w Lorient, Battles w Saint-Etienne, Sauget w Sochaux, Cesar w Chievo Werona, a znany nam dobrze Danijel Ljuboja w Nicei. Potem było już tylko gorzej. Finansowo klub znalazł się na skraju bankructwa, co odbiło się na wyniku sportowym i kolejnej degradacji, tym razem do trzeciej ligi zwanej we Francji National.

Jednak problemy ekonomiczne jeszcze tego roku –  dokładnie 4 lipca 2011 – odbiły się decyzją o zrzuceniu zespołu na już amatorski poziom piłki nożnej i niedługo później klub ogłosił upadłość. Profesjonalni piłkarze otrzymali wolną rękę w transferach, a likwidator sądowy postanowił zrzucić Grenoble jeszcze niżej, czyli do CFA2, francuskiej piątej ligi, wbijając ostatecznie gwóźdź do trumny ponad 100-letniego klubu – założony został bowiem w 1892 roku. Ponad 20-tysięczny nowy stadion Stades des Alpes nie mógł już wypełnić się po brzegi, by oglądać futbol na najwyższym poziomie.

Mówię o tym dlatego, że podobne widmo finansowego nieszczęścia zawisło nad innym niedawnym uczestnikiem rozgrywek o mistrzostwo Francji i kolejną rozpoznawalną marką we Francji. Le Mans, drużyna, która spadła z Ligue 1 w tym samym roku co Grenoble, lecz jeszcze w następnym sezonie chciała szybko powrócić do elity. Zabrakło niewiele, bo dosłownie pięciu bramek, by mieć lepszy bilans od trzeciego Dijon i zająć jego miejsce na podium. Zamiast tego klub zaczęły trapić problemy finansowe – ponownie okazało się, jak istotnie większe i bardziej kluczowe są zyski m.in. z praw telewizyjnych w pierwszej lidze. Jakimś cudem po fatalnym sezonie drugą ligę udało się obronić, zajmując najniższe z bezpiecznych miejsc. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze.

Transfer Maigi jest nadzieją dla Le Mans
Transfer Maigi jest nadzieją dla Le Mans (fot. sport24.com)

Dokładnie wczoraj DNCG, czyli narodowa dyrekcja kontroli zarządzania we francuskiej federacji piłkarskiej, wydała werdykt o zdegradowaniu „Złocisto-krwistych” do wspomnianego National. Nadzieja dla FC Metz, by zagrać ponownie w Ligue 2, przekleństwo dla sympatyków Le Mans, ambitnego klubu, który dopiero co wybudował sobie piękny stadion (MMArena, na której gościła tuż przed Euro reprezentacja kraju) i miał raczej w planach szybki powrót do ekstraklasy niż finansowe wiązanie końca z końcem w trzeciej lidze.

Co teraz będzie? Klub, mając już tylko jedną furtkę, niezwłocznie będzie apelował do narodowego komitetu olimpijskiego i sportowego. Władze są przekonane, iż przedstawiły wszelkie wystarczające dowody, by pozostać w Ligue 2. Nadzieją na polepszenie sytuacji ekonomicznej może być transfer Modibo Maigi z Sochaux. Malijskim napastnikiem interesuje się londyński West Ham, a na ewentualnym spieniężeniu usług piłkarza skorzystać może jego poprzedni klub, czyli właśnie Le Mans, dzięki odpowiedniemu zapisowi w umowie.

Niezależnie od tego sytuacja zespołu może w mgnieniu oka stać się tragiczna, czego nikt raczej się nie spodziewał. Jeśli spotka go ten sam los co Grenoble, to czeka go długoletni, a może nawet wieczny niebyt na francuskiej scenie piłkarskiej. W oficjalnym komunikacie na stronie internetowej przeczytać można, że akcjonariusze klubu zrobią wszystko, by przywrócić należne mu miejsce w sporcie. Oby wywiązali się ze swoich obietnic.

Komentarze
~Biker (gość) - 12 lat temu

I pomyslec ze w majacym takie klopoty Le Mans swoja
kariere zaczynal Didier Drogba. Nalezy koniecznie
wspomoc ten klub. Mam nadzieje ze za jakis czas
zobaczymy ich w ligue1...

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze