Klub z aspiracjami znowu w grze


W tym sezonie Vitesse wyrasta na rewelację Eredivisie

14 grudnia 2020 Klub z aspiracjami znowu w grze
Arnhemcity12

Myśląc o Eredivisie każdy postronny kibic zacznie jednym tchem wymieniać Ajax Amsterdam, Feyenoord Rotterdam i PSV Eindhoven. Zdarza się jednak co jakiś czas drużyna, która jak narybek chce namieszać w mętnym stawie tłustych ryb. W tym sezonie kimś takim chce być Vitesse Arnhem.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeśli ktoś myśli, że Vitesse jest anonimową drużyną, która w tym roku bez kompleksów, ale i konsultacji z wielką trójką postanowiła zagościć w górnej części tabeli – to jest w błędzie. Pomimo tego, że nie może poszczycić się wieloma trofeami, ma aspiracje, aby stać się regularnym bywalcem w walce o najwyższe lokaty. Ten sezon ma być potwierdzeniem tej tezy.

Rys historyczny

Vitesse jedno podium już osiągnęło, z którego nikt go nie zdetronizuje. Jest drugim najstarszym (zaraz po Sparcie Rotterdam) klubem piłkarskim, który wciąż istnieje. Jego początki sięgają roku 1892, jednak główną sekcją był krykiet i to z taką myślą przewodnią utworzyli go założyciele. Nie trwała ona długo, gdyż w 1894 roku futbol wygrał i od tej pory Vitesse miało status pełnoprawnego klubu piłkarskiego.

Od 1898 roku istnieją w Holandii rozgrywki wyłaniające mistrza. „Żółto-czarni” od początku byli jedną z czołowych drużyn. Do 1915 roku sześciokrotnie docierali do finału rozgrywek, za każdym razem jednak przegrywając. Po drodze odbył się jeszcze finał Pucharu Holandii, oczywiście też przegrany. Ta swego rodzaju klątwa będzie się za nimi ciągnąć jeszcze długie lata, a finał krajowego pucharu drużyna przegra jeszcze dwukrotnie.

Reforma Aalbersa

Kolejne lata były sinusoidą wydarzeń. Klub to bił się o najwyższe cele, to znów spadał i z mozołem musiał wracać do 1. ligi, by znów z niej wypaść. Gra w niższych klasach rozgrywkowych oraz konieczność utrzymywania sekcji zawodowej i amatorskiej doprowadziła klub na skraj bankructwa.

Ówczesny prezes Karel Aalbers doprowadził do ich rozdzielenia i oczywiście został na stanowisku sekcji zawodowej. Z końca tabeli 2. ligi udało się wreszcie powrócić na należne miejsce pod koniec lat 80. A gdy już się udało, było to niemalże wejście z drzwiami. Finał Pucharu Holandii (ostatni przegrany) i czwarte miejsce na koniec ligi dało Vitesse przepustkę do europejskich pucharów.

Sam Aalbers miał dalekosiężne plany. Chciał osiągnąć taką pozycję, aby znaleźć się w czterdziestce najlepszych klubów Europy. Opracował koncepcję i doprowadził do wybudowania stadionu GerleDome, który jako pierwszy miał wysuwaną, a nie stałą murawę i zamykany dach, dzięki czemu obiekt, na którym mogły się odbywać koncerty zaczął już wtedy na siebie zarabiać.

Aalbers odszedł z posady w niesławie, po tym, jak został oskarżony o przestępstwa finansowe. Klub znów popadł w problemy, do czasu, kiedy nie przejął go były gruziński piłkarz i późniejszy biznesmen Merab Jordania. Tak samo jak jego poprzednik mający ambicje stworzenia z Vitesse klubu liczącego się w Europie.

Do czterech razy sztuka

Sposób zarządzania wprowadzony przez Allbersa spowodował, że Vitesse mogło wejść na inną półkę, jeśli chodzi o sprowadzanie piłkarzy. Przez klub przewinęli się tacy gracze jak Roy Makaay, Philip Cocu, Pierre van Hooijdonk czy Nikos Machlas, ale także wielu innych grających później w czołowych europejskich klubach.

Henk ten Cate, Ronald Koeman, Peter Bosz czy znany z epizodu w Polonii Warszawa, nieżyjący już Theo Bos – tych holenderskich trenerów także łączy praca w Vitesse. Taka mieszanka pozwoliła na zajęcie kilka razy trzeciego miejsca na koniec sezonu, a w sezonie 2016/2017 historycznego trofeum w postaci Pucharu Holandii. Od 2012 roku klub nigdy nie zajął na koniec sezonu miejsca w dolnej połowie tabeli.

Mistrz wypożyczeń

Oprócz dobrego oka do piłkarzy (a w szczególności do napastników), Vitesse ma jeszcze jedną znaczącą cechę. Umiejętne budowanie kadry w oparciu o piłkarzy wypożyczanych. Od lat sukcesywnie co sezon wymieniają się autobusy przywożące i zabierające piłkarzy na wypożyczeniach.

Szczególne układy, nazwijmy to „przyjacielskie”, panują między Holendrami a Chelsea Londyn, która na przestrzeni ostatnich kilku lat wypożyczyła już do tego jednego klubu kilkudziesięciu piłkarzy. Na pozór nietypowa współpraca wygląda zupełnie inaczej, gdy okaże się, że w pewnym momencie Jordania otrzymał propozycję nie do odrzucenia, polegającą na pozbyciu się akcji klubu na rzecz niejakiego Alexandra Chigrinskiego, przyjaciela Romana Abramowicza. Teraz już wszystko jasne?

Chelsea 2.0

Jednak tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, że obaj panowie mieli za sobą poparcie właściciela Chelsea. Jeśli nie finansowe, to chociaż błogosławieńcze.  Po przejęciu klubu przez Jordanię w 2010 r. jeszcze w tym samym sezonie na wypożyczenie trafił Nemanja Matic, a także dwóch innych piłkarzy klubu z Londynu.

W kolejnych sezonach był to sposób Chelsea na ogrywanie młodych zawodników albo ulokowanie gdzieś tych, którzy nie łapali się do składu. W ostatnich latach, po kolejnych zmianach właścicielskich, współpraca na linii Londyn – Arnhem nie układa się już tak idealnie, ale zawsze jakiś nowy piłkarz jest w stanie zasilić kadrę zespołu. Na tej zasadzie w Eredivisie przewinęli się m.in. Mason Mount, Dominic Solanke czy Chrisstian Atsu.

 

Funkcjonowanie oparte o wypożyczenia wpisuje się zresztą w politykę prowadzenia klubu i praktycznie nie ma sezonu, żeby do takiej transakcji nie dochodziło. Vitesse działa na tej płaszczyźnie wielowektorowo, wypożyczając z większych europejskich klubów piłkarzy, którzy jeszcze muszą się ograć, bądź doświadczonych, którzy i tak nie łapią się do składu. Na rynku holenderskim również działa ten mechanizm, jednak głównie skupiając się na sprowadzaniu do siebie wyróżniających się zawodników z zespołów słabszych. Przy ograniczonym budżecie i przy jednoczesnej chęci zachowania jakości piłkarskiej w drużynie, daje to zamierzony efekt.

Obecna kadra

W taki sposób trafił do klubu m.in. Riechedly Bazoer. Najpierw przez wypożyczenie z VfL Wolfsburg, a następnie jako transfer definitywny. W tym momencie jest to bodajże najbardziej rozpoznawalny piłkarz grający w ekipie żółto-czarnych. Polskim kibicom może coś powiedzieć jeszcze nazwisko Izraelczyka Eliego Dasy, który rywalizował z naszą reprezentacją w ostatnich eliminacjach do ME.

Poza tym, jak to na holenderskie kluby przystało, mamy do czynienia z mieszanką rutyny i młodości, jednak z naciskiem na tę pierwszą. W porównaniu do innych zespołów Eredivisie Vitesse nie zależy jedynie na szkoleniu piłkarzy i zarabianiu poprzez transferowanie ich do bogatszych klubów. Liczy się również wynik końcowy w tabeli, stąd być może oparcie drużyny o zawodników bardziej doświadczonych.

Niemiecki trener Thomas Letsch ustawia zespół głównie w formacji 1-3-5-2, czasami modyfikując go bardziej defensywnie lub ofensywnie, ale stała jest gra trójki obrońców z tyłu. Letsch jest jednym z wielu trenerów, którzy wyszli ze struktur Red Bull Salzburg. Tam zajmował się głównie grupami młodzieżowymi. Może będzie to recepta na sukcesywne wprowadzanie młodych również w obecnym miejscu. Zazwyczaj drużyna gra w poniższym ustawieniu.

Do tej pory czterokrotnie gubili punkty – ponieśli dwie porażki, i dwa spotkania zakończyli remisem. Biorąc jednak pod uwagę ścisk w tabeli i wyrównany poziom rozgrywek w obecnym sezonie, jeżeli Vitesse będzie trzymało równą formę, może na koniec realnie myśleć o podium.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze