Villarreal wygrywa z Manchesterem United i zdobywa Ligę Europy!


Dopiero seria rzutów karnych przyniosła rozstrzygnięcie w finale. Villarreal niespodziewanie zdobywa pierwsze europejskie trofeum w historii

27 maja 2021 Villarreal wygrywa z Manchesterem United i zdobywa Ligę Europy!
elgoldigital.com

Kibice będący na stadionie w Gdańsku byli świadkami bardzo dobrego spotkania, szczególnie w pierwszej połowie. Niespodziewanie na prowadzenie wyszedł Villarreal. W drugiej połowie jednakże Manchester United rzucił wszystkie siły do ataku, lecz to wystarczyło jedynie do wyrównania. W dogrywce to podopieczni Unaia Emery'ego prezentowali się lepiej od niemrawych "Czerwonych Diabłów", lecz do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była seria rzutów karnych – ta okazała się niezwykle emocjonująca, a bohaterem Villarrealu został bramkarz Geronimo Rulli, który obronił "jedenastkę" Davida de Gei.


Udostępnij na Udostępnij na

Unai Emery wprowadza tym samym swój zespół do Champions League. Dla hiszpańskiego szkoleniowca jest to już czwarty triumf w Lidze Europy.

Villarreal pierwszy raz w finale

Dla drużyny Unaia Emery’ego starcie w Gdańsku było szczególnym wydarzeniem. „Żółta Łódź Podwodna” nigdy w swojej historii nie była w finale europejskich rozgrywek. Blisko tego było w 2006 roku, lecz Hiszpanie odpadli w półfinale Ligi Mistrzów z Arsenalem. Sam Emery wyrasta na prawdziwego weterana tych rozgrywek – szkoleniowiec podniósł trofeum Ligi Europy już trzykrotnie z Sevillą. – Każdy finał jest inny. W poprzednich prowadziłem już i takie drużyny, które uważano za faworyta, i takie, o których tak nie myślano. Ale to wszystko przeszłość. Pękamy z dumy i mamy pozytywne nastawienie. Dowiedliśmy, że potrafimy utrzymywać stabilną formę – mówił przed tym spotkaniem trener Villarrealu.

Jego drużyna przeszła fazę grupową tych rozgrywek jak burza. W grupie I Hiszpanie trafili na Karabach, Sivasspor oraz Maccabi Tel Aviv. Do 1/16 awansowali z pierwszej lokaty, wygrywając pięciokrotnie oraz remisując raz – na wyjeździe z aktualnym mistrzem Izraela. W fazie play-off bez większych problemów rozprawili się z Red Bullem Salzburg, Dynamem Kijów oraz Dinamem Zagrzeb. Półfinał dla Emery’ego był świetną okazją do konfrontacji z jego byłym pracodawcą, wrócił on bowiem na Emirates Stadium. W pierwszym meczu Villarreal dość nieoczekiwanie wygrał 2:1, a w rewanżu „Kanonierzy”, chociaż musieli atakować, zagrali zbyt statycznie i bezbramkowo zremisowali z niżej notowanym rywalem. To oznaczało piąty finał Ligi Europy dla hiszpańskiego szkoleniowca.

Manchester United chciał ukoronować dobry sezon

„Czerwone Diabły”, faworyci gdańskiego finału i świeżo upieczeni wicemistrzowie Anglii, dotarli do finału po czterech latach przerwy. Wtedy to podopieczni Jose Mourinho pokonali w finale Ajax Amsterdam i po raz pierwszy w swojej historii podnieśli w górę trofeum Ligi Europy. Dla Ole Gunnara Solskjaera była to szansa okazja w trenerskiej karierze na sukces w Europie. Szkoleniowiec Anglików na przedmeczowej konferencji tonował nastroje: – Każdy gracz, który dociera do finału, aby wygrać, musi się zmierzyć z oczekiwaniami i presją. To była długa droga, żeby się tam dostać, a kiedy dojdziesz do finału, szanse rozkładają się pół na pół. Zdaję sobie sprawę, jak wiele razy to mówiłem, ale jesteśmy gotowi. W finale wszystko może się zdarzyć, możesz stracić bramkę w pierwszej minucie, możesz odnieść kontuzję, zostać wyrzuconym z boiska, wszystko może się zdarzyć, więc po prostu musimy być gotowi na wszystko. Takie są finały – mówił Norweg.

Trwający jeszcze sezon w europejskich rozgrywkach można uznać jako słodko-gorzki dla sympatyków Manchesteru. W Lidze Mistrzów Anglicy zajęli dopiero 3. miejsce w grupie, ustępując Paris Saint-Germain oraz RB Lipsk. Po degradacji do Ligi Europy pokonali Real Sociedad, AC Milan, Granadę oraz w półfinale AS Roma. 

Villarreal lepszy w pierwszej połowie

Kibice będący na trybunach w Gdańsku byli świadkami bardzo intensywnego spotkania. Manchester United już od pierwszych minut przejął inicjatywę, lecz niewiele z tego wynikało. Taktyką drużyny Solskjaera było długie utrzymywanie się przy piłce, rozciąganie gry poprzez częste podania do bocznej strefy boiska oraz wyszukiwanie w polu karnym Edinsona Cavaniego. Plan ten układał się po myśli Anglików, lecz klarownych okazji dla United w pierwszej części spotkania było jak na lekarstwo.

Podopieczni Unaia Emery’ego byli przygotowani na taki scenariusz. Wiedzieli, że to ich przeciwnicy będą mieli więcej z gry, więc nastawili się na kontry. Oprócz tego, od pierwszych minut największe zagrożenie sprawiali poprzez stałe fragmenty gry. W 29. minucie Hiszpanie otrzymali rzut wolny 40 metrów od bramki za faul Cavaniego. Daniej Parejo dośrodkował w pole karne, tam do piłki najszybciej dobiegł niezawodny w tej edycji Ligi Europy Gerard Moreno i lekkim strzałem pokonał Davida de Geę. Niespodziewana bramka nie odmieniła obrazu pierwszej połowy. W doliczonym czasie gry Manchester United mocniej przycisnął przeciwnika, lecz nie poskutkowało to groźniejszą sytuacją pod bramką Geronimo Rulliego.

Manchester United przeważał, lecz to nie wystarczyło

Drugą część spotkania United rozpoczęło niemrawo, lecz szybko się rozpędziło. W 47. minucie jednakże wicemistrzowie Anglii mieli szczęście, Carlos Bacca, po zamieszaniu w polu karnym, był bowiem blisko oddania strzału z niewielkiej odległości od bramki. Kilka minut później „Czerwone Diabły” doprowadziły do wyrównania. Luke Shaw dośrodkował z rzutu rożnego, Raul Albiol wybił piłkę, którą bez przyjęcia uderzył Marcus Rashford. Futbolówka po drodze odbiła się od nogi któregoś z zawodników, co kompletnie zmyliło bramkarza „Żółtej Łodzi Podwodnej”. Pech chciał, że piłka znalazła się pod nogami Cavaniego, który mając pustą bramkę, bez większych problemów doprowadził do wyrównania.

Manchester United poczuło krew i ataki podopiecznych Solskjaera były coraz śmielsze. Reagować musiał Emery, który zdjął Baccę, a wprowadził pomocnika Francisa Coquelina. Hiszpanie jednakże praktycznie całkowicie oddali inicjatywę Anglikom. Oprócz wspomnianej sytuacji z początku drugiej połowy David de Gea nie miał zbyt wiele pracy. Ostatecznie Manchester United mimo sporej przewagi nie przechylił szali zwycięstwa na swoją stronę, co oznaczało dogrywkę.

Dogrywka do zapomnienia

Pierwsza część dodatkowego czasu niespodziewanie toczona była pod dyktando Villarrealu. To Hiszpanie prowadzili grę, utrzymywali się przy piłce i przeprowadzali ataki. „Czerwone Diabły” z kolei cierpliwie czekały na swoją szansę, wypatrując okazji przy najmniejszych potknięciach zawodników Emery’ego. Do tego jednak nie doszło, a gdy już Anglicy mieli okazje, to byli łapani na spalonym bądź obrońcy powstrzymywali ich kontry. Dziwić mogła decyzja Solskjaera o tym, aby pierwszą zmianę przeprowadzić dopiero w 100. minucie – wtedy to Fred wszedł za Masona Greenwooda.

Po zmianie stron emocje opadły. Marcus Rashford w 108. minucie został powstrzymany w polu karnym przez Raula Albiola, a w 112. minucie rozgrywający bardzo dobre spotkanie Scott McTominay uprzedził Paco Alcacera. Chwilę później system VAR sprawdził sytuację w polu karnym Hiszpanów, w którym piłka odbiła się od ręki Freda. Sędzia Clement Turpin nie wskazał jednak na jedenasty metr. Mało emocjonująca dogrywka nie dała rozstrzygnięcia, potrzebne więc były rzuty karne.

Villarreal zwycięża

Seria rzutów karnych dostarczyła najwięcej emocji. Zawodnicy obu drużyn byli w tej części spotkania nieomylni. Bramkarze obu drużyn niekiedy odczytywali intencje strzelających, lecz nie wyjmowali strzałów. Przy stanie 10:10 do „jedenastek” podeszli golkiperzy – Geronimo Rulli uderzył nie do obrony, lecz David de Gea oddał płaski, przewidywalny strzał, który został odbity przez Argentyńczyka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze