FC Kopenhaga przed własną publicznością uległa Viktorii Pilzno 1:3. W pierwszym meczu tych drużyn w barażach Ligi Mistrzów czeska drużyna sprawiła sporą sensację. Zespół ze stolicy Danii przed drugim spotkaniem znalazł się w bardzo trudnej sytuacji.
W tym starciu jako zdecydowanego faworyta większość wskazywała drużynę z Kopenhagi. Viktoria Pilzno baraże rozpoczęła trudnym wyzwaniem, zwłaszcza, że pierwszy mecz przyszło im rozegrać w stolicy Danii. Jednak piłka nożna wiele razy uświadamiała zbyt pewnych siebie, że lubi zaskakiwać. Zespołu z Czech nie można więc z góry skazywać na porażkę.
Od pierwszego gwizdka, ku zdziwieniu kibiców, to czeska drużyna wydawała się być tą aktywniejszą. Zaledwie kilkanaście sekund po rozpoczęciu meczu, goście mieli okazję do zdobycia bramki ze stałego fragmentu gry. Rzut wolny niecelnie jednak wykonał piłkarz naszych południowych sąsiadów, a na tablicy wyniku ciągle widniały dwa zera. Chwilę później to piłkarze z Danii mieli dobrą okazję do pokazania, że zasługują na nazywanie ich faworytami. Jednak pomocnik gospodarzy oddał fatalny strzał, a piłka zamiast do siatki, trafiła w kibiców.
Obie jedenastki wymieniały między sobą ciosy. W 13. minucie przed szansą stanął zawodnik duńskiego klubu, N’Doye, jednak golkiper przeciwnej drużyny pozbawił go złudzeń, pewnie broniąc mocny strzał. Niespełna kwadrans później Viktoria Pilzno przeprowadziła składną akcję. Durisa dokładnym podaniem obsłużyli koledzy z zespołu, ten jednak znajdował się na pozycji spalonej. Chwilę potem ładną indywidualną akcją popisał się napastnik Kopenhagi, Bolanos, jednakże w obrębie pola karnego wykonał o jeden drybling za dużo i stracił piłkę na rzecz obrońcy gości.
Koniec pierwszej połowy zdecydowanie należał do zespołu z Danii. Gospodarze wyprowadzali akcję za akcją, zatrzymując Viktorię Pilzno na własnej połowie. Najpierw swoich sił próbował Kristensen, lecz posłał piłkę wysoko nad bramką. Następnie bardzo aktywny w tym spotkaniu N’Doye po raz kolejny chciał zaskoczyć bramkarza czeskiej drużyny. Jego uderzenie okazało się jednak zbyt słabe, by pokonać dobrze broniącego Czecha. Duet Kristensen i N’Doye dawał się we znaki przyjezdnym aż do samego końca pierwszej odsłony spotkania. Ich akcje, na szczęście dla Viktorii, okazywały się jednak niewystarczające do zdobycia gola. Tym samym na przerwę z murawy Parken Stadium w Kopenhadze, oba zespoły schodziły w bezbramkowym remisie.
Na drugą część spotkania obie jedenastki wyszły bez zmian. Zmieniło się za to coś innego, mianowicie gra drużyny z Czech. Piłkarze Viktorii Pilzno ostro wzięli się do roboty. Niespodziewana sytuacja miała miejsce już w 52. minucie. Gości na prowadzenie wyprowadził Kolar, a dokładniej defensor klubu z Danii. Kolar w polu karnym zachował zimną krew i bez wahania uderzył w światło bramki, piłka jednak przedtem trafiła w Ottesena, który zaliczył bramkę samobójczą. Kopenhaga zaskoczona tym faktem grała bardzo niepewnie, a powinno być raczej odwrotnie. Co prawda gospodarze próbowali od razu wyrównać, lecz dwukrotnie wpadali w pułapkę ofsajdową.
Gdy od gwizdka sędziowskiego rozpoczynającego drugą połowę spotkania minął niespełna kwadrans, piłkarze naszych południowych sąsiadów zaskoczyli ponownie. Składną akcję przeprowadzili pomocnicy Viktorii, po czym idealnym podaniem do Pilara pozwolili mu przymierzyć się do strzału. Czeski obrońca nie zmarnował tej okazji i sensacyjnie dał swojej drużynie dwubramkową przewagę. Niespełna 10 minut później ekipa z Kopenhagi postanowiła się otrząsnąć. Efektem tego była bramka kontaktowa, którą ku uciesze kibiców, zdobył poszkodowany przez los Ottesen. Piłkarz FC Kopenhaga zrehabilitował się po tym, jak kilkanaście minut wcześniej niefortunnie wpakował futbolówkę do własnej siatki.
W 79. minucie Viktoria Pilzno znokautowała gospodarzy. Fillo, który wszedł na boisko zaledwie kilkaset sekund wcześniej, okazał się idealnym zmiennikiem swojego kolegi. Stoper ekipy z Pilzna, strzelając bramkę numer 3 dla swojej drużyny, dał jej powód do ogromnej radości, a piłkarzy Rolanda Nilssona wprowadził w osłupienie. Ta bramka okazała się być ostatnią, jaką kibice mieli okazję oglądać na pięknym obiekcie w Danii. Mimo nieznacznie lepszych statystyk osiągniętych przez FC Kopenhaga, to piłkarze z Pilzna przed drugim meczem znajdują się w o wiele korzystniejszej dla siebie sytuacji. W tym przypadku warto zwrócić raz jeszcze uwagę na to, o czym wspominałem w pierwszym akapicie. Jak widać, nie są to puste słowa.