Dziś na Upton Park zawitał Manchester United, który ostatnio jest w bardzo dobrej formie i konsekwentnie powiększa przewagę nad rywalami w tabeli Premier League. Jednak rozgrywki FA Cup lubią sprawiać niespodzianki, czego najlepszym dowodem była porażka Newcastle z Brighton Hove. Sensacji może nie było, ale niespodzianka na pewno nastąpiła. Remis United uratował w ostatnich minutach niezawodny Robin van Persie.
Od pierwszych minut goście ruszyli do ataku, czego dowodem była akcja z 2. minuty, w której bliski dotarcia do piłki był Hernandez. Ostatecznie futbolówkę jako pierwszy złapał bramkarz. Piłkarze „Czerwonych Diabłów” spokojnie rozgrywali piłkę na własnej połowie. W 6. minucie ładną dwójkową akcję przeprowadzili Rafael i Welbeck, jednak nie przedostali się w pole karne gospodarzy. Ekipa Sama Allardyce’a próbowała się wydostać spod pressingu gości i wyjść z kontratakiem, jednak tym razem musieli obejść się smakiem. Jednak United nie dawało za wygraną i już w 10. minucie bardzo bliski zdobycia bramki był Hernandez. Fenomenalną piłkę od Paula Scholesa dostał Smalling, po czym natychmiast odegrał ją do wbiegającego Meksykanina, któremu nie udało się wpakować piłki do bramki wślizgiem.
Kolejne minuty to wyraźna przewaga gości, którzy po ładnej akcji zespołowej nareszcie zdobyli bramkę! Niestety, w fazie wstępnej tej akcji okazało się, że „Chicharito” znajdował się na pozycji spalonej. Goście byli więc coraz bliżej upragnionej bramki, która dała by im prowadzenie w meczu. Ich wysiłki zostały nagrodzone w 23. minucie, kiedy to Tom Cleverley wykorzystał podanie Javiera Hernandeza przechodzące przez całe pole karne i strzałem z pierwszej piłki zdobył bramkę. Niestety, piłkarze United długo nie cieszyli się prowadzeniem. W 27. minucie z lewej strony boiska piłkę dośrodkowywał Joe Cole, a James Collins wyskoczył wyżej od obrońców i uderzeniem głową umieścił futbolówkę w bramce.
Kolejne minuty to znowu lekka przewaga United, która nie dała jednak żadnego pożytku prócz żółtej kartki dla Collisona, który niebezpiecznie sfaulował Rafaela. Gospodarze próbowali swoich sił, jednak strzał z woleja zawodnika „Młotów” wylądował wysoko nad poprzeczką. Słabo w pierwszej połowie wyglądał Chris Smalling, który irytował swoją grą sir Aleksa Fergusona. W tej części meczu nie wydarzyło się już nic ciekawego, więc arbiter pozwolił piłkarzom zejść do szatni.
W drugiej połowie na rozgrzewkę ruszyli Rio Ferdinand i Robin van Persie będący ostatnio w kapitalnej formie. Tak jak w pierwszej połowie tak i teraz mocno zaczęli goście. Jednak strzał Cleverleya poszybował wysoko nad bramką. „Czerwone Diabły” nie przejęły się tym niepowodzeniem i konsekwentnie próbowały coś zdziałać atakiem pozycyjnym. Piłkarze West Hamu przebudzili się jednak, czego dowodem była fantastyczna interwencja de Gei, która uchroniła drużynę od straty bramki.
Jednak ku wielkiemu zaskoczeniu piłkarzy z Manchesteru gospodarze objęli prowadzenie! W 59. minucie z fantastycznej strony znów pokazał się duet Cole – Collins. Pierwszy znów popisał się bardzo dobrym dośrodkowaniem, a drugi prawie z tego samego miejsca ponownie wpisał się na listę strzelców. Taki przebieg spraw na Upton Park zmusił Aleksa Fergusona do przeprowadzenia zmian. Na boisko weszli van Persie i Valencia, zmieniając Scholesa i Fernandeza. „Młotom” w ogóle się nie śpieszyło. Goście próbowali odmienić losy meczu, ale Welbeck uderzył nad bramką. Chwilę później było widać, jak Ryan Giggs szykuje się do wejścia na boisko, zmieniając słabo grającego dziś Smallinga. W ekipie gospodarzy boisko opuścił żegnany owacjami na stojąco Cole, za którego wszedł Taylor. Kolejne minuty nie przyniosły ciekawych akcji podbramkowych. Gra United mimo wprowadzenia na boisko graczy mocno ofensywnych nie wyglądała wcale lepiej. Nic nie wskazywało na to, żeby „Czerwone Diabły” zdołały ten mecz choćby wyrównać. Jednak od czego mają w drużynie piłkarza o inicjałach RvP! Napastnik United dostał perfekcyjną piłkę od Giggsa, minął obrońcę i strzelił wyrównującą bramkę. W ostatnich sekundach szansę miał jeszcze Valencia, jednak spudłował. „Czerwone Diabły” po słabej grze i dramatycznych okolicznościach zdołały jednak wywieść z Upton Park cenny remis.
i czym by było MU bez RvP sezonowcy co ?
hm... jedną z najlepszych drużyn w Anglii i
walczyło by o mistrza. chyba własnie tym.
Nie bylo RvP manU tez gral. Czyz nie
Bez RvP dają rade.Teraz wam się wydaje że nie.Ale
gdyby go nie było to kto by ratował ManU ??? Rooney
i tyle w temacie.Mówicie ManU bez RvP nie gra ??? To
co powiecie o FC Barcelonie bez Messiego ???
po prostu mając takiego zawodnika grzechem byłoby
nie wykorzystywać jego potencjału. ludzie potrafią
nawet jego życiową formę przeinaczyć na
niekorzyść. (;