Valencia nie miała problemów z pokonaniem Cadiz i awansem do 1/8 finału Pucharu Króla. „Nietoperze” po trafieniach Victora Ruiza, Jonasa, Roberto Soldado i Evera Banegi wygrały 4:0
„Los Ches” od samego początku spotkania zdawali sobie sprawę, że absolutnie nie mogą zawieść swoich kibiców, których i tak na Mestalla nie było zbyt wielu. Remis w pierwszym pojedynku nie pozostawiał Valencii innej możliwości jak pewne zwycięstwo. I tak oto już w 5. minucie pierwszego gola zdobył Victor Ruiz. Najpierw na lewej stronie pojawił się Piatti, który zagrał futbolówkę wzdłuż linii pola karnego, dopadł do niej Pablo Hernandez, ale jego strzał na rzut rożny wybił Gonzalo. I właśnie po wrzutce z narożnika boiska najlepiej w „szesnastce” odnalazł się Victor Ruiz, dając prowadzenie swojej ekipie.
Na próbę odpowiedzi ze strony Cadiz nie musieliśmy czekać zbyt długo. Już dwie minuty po pierwszym golu Guaitę niepokoił Akinsola, ale hiszpański bramkarz nie miał zbyt wielu problemów z wyłapaniem strzału. W 14. minucie znowu ruszył napastnik Cadiz, który ścigał się z piłką na prawej stronie. Kiedy w końcu ją opanował, świetnie wymanewrował Victora Ruiza i wrzucił piłkę w pole karne, ale tam Ikechi Anya nie zdołał wyprzedzić interweniującego Ramiego.
Dla Anyi nie była to najlepsza sytuacja w tym spotkaniu. W 21. minucie Cadiz przeprowadził ładną akcję z prawej strony. W końcu piłka spadła pod nogi Anyi, który ustawiony na dziesiątym metrze miał przed sobą tylko Alvesa i mnóstwo czasu, a i tak nie zdołał trafić choćby w światło bramki. Jakim sposobem Ikechi nie wpisał się wówczas na listę strzelców, wie chyba tylko on sam. Przyjezdni poczynali sobie na Mestalla coraz lepiej, ale „Los Ches” spokojnie przetrwali niezły okres gry w wykonaniu przeciwnika i w 28. minucie zdecydowali się na kolejną szybszą akcję. Jonas rozprowadził przed polem karnym piłkę na lewą stronę, gdzie ustawiony był Pablo Hernandez. Hiszpan podał wzdłuż linii bramkowej, gdzie pobiegł od razu Jonas i strzałem do pustej bramki podwyższył prowadzenie.
Drugi stracony gol podłamał Cadiz, który do końca pierwszej połowy nie miał już pomysłu na zagrożenie rywalowi. Valencia zaś dzięki spokojnej grze zdobyła jeszcze jednego gola. Znakomite dośrodkowanie Piattiego z lewej strony wykorzystał strzałem głową Roberto Soldado. Goście chcieli wykorzystać domniemane rozluźnienie Valencii po kolejnym trafieniu, ale próba z ostrego kąta Caballero nie zrobiła wrażenie na bramkarzu gospodarzy. Chwilę później arbiter zaprosił zawodników na przerwę.
Drugą odsłonę miejscowi zaczęli dużo spokojniej. Początkowo oddali pole gry przeciwnikowi, ale po kilku minutach próbowali już swoich kolejnych akcji ofensywnych. Na nieszczęście kibiców „Nietoperzy” ich pupile upodobali sobie głównie prostopadłe podania, z których nie miało prawa zrodzić się zagrożenie dla Cadiz. Dopiero w 56. minucie Valencia zdecydowała się na oskrzydlającą akcję. Bardzo dobre podanie z prawej strony otrzymał Miguel i, nie myśląc zbyt długo, dośrodkował futbolówkę w pole karne, ale Roberto Soldado nie zdołał uprzedzić obrońcy, który wybił ją w boisko. „Żółnierz” po upływie kolejnych dwóch minut miał jeszcze jedną okazję, ale zarówno jego strzał z piętnastu metrów, jak i dobitka zostały wybronione – najpierw przez Gonzalo, a potem przez obrońcę.
Drużyna z Kadyksu przestała w drugiej połowie stwarzać sobie w zasadzie jakiekolwiek sytuacje. W 59. minucie Guaita został jednak zmuszony do interwencji. Bardzo dobry strzał z rzutu wolnego w wykonaniu Gongory portero Valencii wybił na rzut rożny. Po kolejnym stałym fragmencie gry przyjezdni już zagrożenia nie stworzyli. Dziewięć minut później mieliśmy za to czwartego gola w wykonaniu trzeciej drużyny Primera Division. Dwójkowa akcja Piattiego i Banegi zakończyła się golem tego drugiego, który ośmieszając Moke, znalazł się w sytuacji sam na sam i nie dał szans na interwencję Gonzalo.
Czwarty gol kompletnie uśpił nam widowisko na Estadio Mestalla. Z drzemki nie mogły wybudzić kibiców nawet nieliczne wrzutki w pole karne czy to Valencii, czy Cadiz. Po żadnej z nich absolutnie nie mogła paść bramka. Valencię zadowalał wynik 4:0, a Cadiz wiedział, że niczego ugrać już nie może. Sędzia również stwierdził, że nie ma sensu dłużej ciągnąć tego sennego meczu i równo z wybiciem 90. minuty zagwizdał po raz ostatni. Valencia dzięki tej wygranej awansowała do kolejnej rundy gier.