W czwartek 22. urodziny obchodzi piłkarz Lechii Gdańsk Bartłomiej Pawłowski. Jest to idealny dzień na podsumowanie piłkarskich dokonań skrzydłowego „Biało-zielonych” oraz obecnej sytuacji w klubie.
Na obszerną biografię Bartek musi jeszcze poczekać. Wiele przed nim meczów do rozegrania, jeszcze sporo do osiągnięcia. Jednakże mimo młodego wieku Pawłowski może pochwalić się występem przeciwko słynnej Barcelonie, piękną bramką w meczu z Realem Valladolid czy byciem główną postacią w dramacie pt.: „Czyj jest ten Pawłowski?”. Ale zacznijmy od początku.
W poprzednim sezonie przy okazji zimowego okienka transferowego 20-letni wówczas Pawłowski został wypożyczony do Widzewa Łódź. Od tego momentu kariera młodzieżowego reprezentanta Polski nabrała tempa. Klub z alei Piłsudskiego skorzystał z prawa pierwokupu i zgodnie z ustaleniami przelał na konto Jagiellonii 50 tys. euro. Pawłowski był wyróżniającą się postacią w słabym klubie z Łodzi, co więcej – miał być gwarantem częściowej spłaty należności reszty zawodników. Na brak zainteresowania utalentowany pomocnik nie mógł narzekać. O fascynacji osobą Pawłowskiego otwarcie mówił prezes Legii Warszawa, Bogusław Leśnodorski. Chrapkę na młodego Polaka miał również ówczesny trener Lecha Poznań Mariusz Rumak.
Problem polegał jednak na tym, że nie wiadomo było, z kim trzeba negocjować ewentualny transfer. Karta zawodnika formalnie należała do Jagiellonii. Jednak Widzew – o czym wspomniałem – skorzystał z klauzuli pierwokupu. Skoro łodzianie przelali na konto białostockiego zespołu 50 tysięcy euro, to Pawłowski zostanie ich zawodnikiem. Poważny konflikt zaczął się w momencie, kiedy Jagiellonia zdała sobie sprawę, że lekką ręką pozbyła się bardzo utalentowanego i wartościowego zawodnika. Szybko zwrócili uwagę na fakt, że na Widzew został nałożony zakaz transferów. Łodzianie odpierali zarzuty, twierdząc, że prawo nie działa wstecz, a umowa o pierwokupie została zawarta, gdy kara jeszcze nie obowiązywała. Komisja ds. Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN na wniosek białostockiego klubu zajęła się tą sprawą. Orzekła, że Widzew mógł przeprowadzić transfer definitywny, lecz poprosiła o dodatkową opinię Komisję ds. Licencji Klubowych.
Kiedy sprawa ucichła, a Pawłowski mógł czuć się pełnoprawnym piłkarzem Widzewa, pojawił się temat jego przenosin do Hiszpanii, dokładnie do Malagi. W trybie natychmiastowym uruchomiła się Jagiellonia, która czuła, jak wielkie pieniądze mogą przejść jej koło nosa. Przez bardzo długi czas nie było wiadomo, kto może dokonać ewentualnego transferu Polaka do Premiera Division. Stało się i Pawłowski został wypożyczony do drużyny z ligi hiszpańskiej. Jednocześnie łodzianie od razu musieli zapłacić Jagiellonii 200 tysięcy złotych. Komisja Licencyjna PZPN zgodziła się jednak, aby transfer doszedł do skutku. Prezes klubu Cezary Kulesza jeszcze bardziej dziwił się, gdy ostatecznie Komisja Licencyjna uchyliła swój zakaz i zezwoliła Widzewowi zapłacić Jagiellonii. Od razu zapowiedział odwołanie. Rozumowanie białostoczan łatwo pojąć. Choć nie chcieli u siebie Pawłowskiego, to zrozumieli, że mogą na nim zarobić poważne pieniądze. Zakaz transferów i to, że Widzew nie mógł im zapłacić, był im de facto na rękę. Przestał być w momencie, gdy Komisja Licencyjna zakaz zniosła.
Trwała więc wojna na paragrafy. Odwołanie skierowane było do Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych. Rzecznik Ochrony Prawa Związkowego zarzucił Komisji Licencyjnej, że swoją decyzję podjęła z „rażącym naruszeniem prawa”. Według niego KL po pierwsze nie może modyfikować swoich własnych nałożonych już sankcji, jeśli klub nie poprawił swojej sytuacji. A Widzew nadal był w stanie upadłości układowej z wierzycielami. Doszło nawet do anulowania transferu Pawłowskiego. W poważnych mediach w Hiszpanii wiele mówiło się zaistniałej sytuacji, co przyniosło naszej piłce wiele wstydu. Ostatecznie Pawłowski dalej grał w Maladze, choć z różnym skutkiem. Ostatecznie można mówić w jego przypadku o szkole życia, dotknięciu wielkiej piłki i trenowaniu ze zdolnymi piłkarzami. Wydawało się, że dużego kalibru kariera Pawłowskiego to kwestia czasu.
https://www.youtube.com/watch?v=nzcCChrrDek
Los chciał, że wrócił do Polski, a dokładnie do Lechii Gdańsk, która definitywnie pozyskała tego zawodnika. Mówiąc delikatnie – Pawłowskiemu w Gdańsku nie wiedzie się najlepiej. Na starcie sezonu w jednym z spotkań Pawłowski został zmieniony już w pierwszej odsłonie spotkania przez ówczesnego szkoleniowca Lechii Quima Machado. Jeszcze wtedy można było zrzucić wszystko na etap aklimatyzacji w nowym zespole, ale dziś wiadomo, że Pawłowski potrzebuje sporo czasu żeby wrócić do swojej idealnej dyspozycji. Polak swoje mecze rozgrywa przy okazji spotkań 3-ligowej drużyny z Gdańska. Szkoda, bo Bartek talent ma ogromny, a potencjał jeszcze większy.
Z okazji urodzin iGol.pl życzy Bartkowi wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i szybkiego powrotu do pierwszego składu Lechii Gdańsk.