Umarł król, niech żyją królewicze


Ostatnie Euro 2024 z Cristiano Ronaldo – koniec pewnej ery

17 lipca 2024 Umarł król, niech żyją królewicze
Pan Yulong / Xinhua / PressFocus

W XXI wieku każde mistrzostwa Europy były z portugalską gwiazdą. Ten turniej w Niemczech niestety nie był udany dla 39-latka, a dodatkowo wiemy już, że był jego ostatnim na Starym Kontynencie. Futbol nie znosi próżni i jak kiedyś przed Portugalczykiem brylowały wielkie nazwiska, tak i teraz pojawiają się nowi kandydaci do tronu. Jak na Euro 2024 wypadli następcy Ronaldo?


Udostępnij na Udostępnij na

Od Euro 2004 do Euro 2024. Przez te turnieje mogliśmy oglądać jedną z największych postaci współczesnego futbolu i piłkarza, który przejdzie do legendy. Cristiano Ronaldo z Portugalią dwukrotnie grał w finale mistrzostw Europy. Raz udało mu się zdobyć ten najważniejszy tytuł w 2016 roku. Na pożegnanie z ostatnią imprezą na Starym Kontynencie chciał jeszcze raz poczuć smak trofeum. Za ambicją niestety nie poszły umiejętności. Mistrzostwa w Niemczech to dogasanie wielkiej kariery. Ale to jednocześnie miejsce narodzin potencjalnego następcy Ronaldo.

Samych mistrzostw w Niemczech nie zapamiętamy jako wielki turniej, choć na nim mogliśmy podziwiać błyski nowych gwiazd futbolu. To do nich może należeć nowa era, która skończy się wraz z odejściem portugalskiej legendy.

Cristiano Ronaldo nie przełożył ambicji ponad umiejętności

Szóste mistrzostwa Europy z rzędu. Dwa finały, jeden triumf. Prawie 40 lat na karku, ale cały czas ambicja nie pozwala odejść Cristiano Ronaldo. Reprezentacja Portugalii to wciąż silny magnes dla niego i miejsce do spełnienia ostatnich marzeń. Turniej w Niemczech kompletnie mu się nie udał. To nie był już ten Ronaldo jak dawniej. Skończył go zaledwie z jedną asystą, choć bardziej zapamiętamy jego pudło z rzutu karnego w meczu 1/8 finału ze Słowenią. I to, jak po nieudanej „jedenastce” zalał się łzami.

Portugalczyk mógł już tylko odrywać kupony od kariery w Arabii Saudyjskiej. Euro 2024 pokazało, że jest jeszcze w nim sporo ambicji do dokonywania niemożliwego. Jego ostatnim celem będą mistrzostwa świata w 2026 roku. Po nich definitywnie pożegna się z piłką reprezentacyjną. Czy to dobra decyzja? Czy nie ucierpi na tym mocno Portugalia? To już temat na inny artykuł. Era Ronaldo na mistrzostwach Europy się zakończyła. Nawet mimo 39 lat na karku ten zawodnik ma cały czas coś, co przyciąga i inspiruje inne jednostki.

Najbliżej ideału, najbardziej rozczarował

Zanim przejdziemy do pochwał potencjalnych następców wielkiego Portugalczyka, to musimy zacząć od tego, który najbardziej zawiódł. Kylian Mbappe już w 2018 roku z reprezentacją Francji zdobył mistrzostwo świata. W 2022 roku jego błysk geniuszu doprowadził do dogrywki w finale przeciwko Argentynie. Niestety w rzutach karnych Francuzi okazali się słabsi i musieli zadowolić się srebrnymi medalami. Euro 2024 to miał być turniej Francuza, ale nie był.

Ogólnie cała reprezentacja wicemistrzów świata była rozczarowaniem. Dotarła do półfinału, ale nie była to droga usłana różami. Sam Mbappe strzelił tylko jednego gola (z rzutu karnego w meczu z Polską) i zaliczył jedną asystę. Wielu widziało w nim potencjalnego króla strzelców turnieju w Niemczech. Być może złamany nos w meczu z Austrią mocno utrudnił start nowemu piłkarzowi Realu Madryt. Trudno powiedzieć, ale faktem jest słabiutki turniej w jego wykonaniu. Najlepiej o Francji świadczy to, że możemy chwalić głównie ich obrońców. Gorzej ma się to z drugą linią i atakiem, a Didier Deschamps cały czas szukał optymalnego ustawienia. I nie znalazł nic, co mogłoby pomóc osiągnąć kolejny sukces na arenie międzynarodowej.

Mbappe jest wciąż młodym zawodnikiem i może jeszcze osiągnąć wiele w piłce nożnej. Może mu w tym pomóc bardzo transfer do Realu. Sama reprezentacja Francji wciąż uchodzi za czołową na świecie, więc na mistrzostwach świata w 2026 roku będzie uchodzić za jednego z głównych kandydatów do wygrania mundialu.

Superduet, dominatorzy na lata?

Bezapelacyjnie najlepiej na całym Euro 2024 oglądało się reprezentację Hiszpanii. Można byłoby wyróżnić naprawdę wielu zawodników z tej kadry, ale najbardziej zapamiętani zostaną Lamine Yamal i Nico Williams. Skrzydłowi świeżych mistrzów Europy wyglądali rewelacyjnie przez cały turniej. A warto odnotować, że piłkarz Barcelony został najmłodszym finalistą w historii mistrzostw, najmłodszym strzelcem gola, najmłodszym uczestnikiem turnieju i zanotował aż cztery asysty! Dla porównania Cristiano Ronaldo w meczu z Turcją został rekordzistą pod względem asyst (7), licząc wszystkie turnieju. 16-letni piłkarz Barcelony już w swoim debiucie na tak wielkim turnieju dobił do połowy dorobku Portugalczyka.

Równie kapitalnie zawody rozgrywał Nico Williams, który w momentach słabości młodszego kolegi brał odpowiedzialność na siebie. 22-letni piłkarz Athelticu Bilbao zrobił tak olbrzymie wrażenie, że niemal na 100% zapracował na transfer do większego klubu. Być może będzie to Barcelona. Patrząc na to, jak Williams czuje się dobrze w duecie z Yamalem (nie tylko na boisku), to może być to niezwykle ciekawe połączenie dla „Dumy Katalonii”. Taki młody superduet mógłby również pomóc Barcelonie wrócić na szczyt, a jeszcze może udałoby się zadomowić na nim na dłużej.

Obaj Hiszpanie pokazywali już w La Liga swój wielki potencjał, potwierdzili go na Euro 2024. W przypadku reprezentacji trzeba też mówić o innych zawodnikach, ale to wyraźnie Yamal i Nico skupiali na sobie blask fleszy. Przed nimi świetlana przyszłość i nie możemy wykluczyć, że w najbliższych latach będziemy cieszyć się z ich gry na europejskich boiskach.

Jedyny pozytyw w smutnym obrazku

Reprezentacja Anglii miała zrobić coś wielkiego na Euro 2024. Patrząc na same nazwiska, jakie do dyspozycji miał Gareth Southgate, to może trochę obawiano się o obronę. Za to armaty w ofensywie miały dać sukces „Synom Albionu”. Nic podobnego, bo może i Anglicy mieli spektakularne pierwsze 15 minut w turnieju, ale potem nie dało się ich oglądać. Taktyczny chaos, poszukiwanie optymalnego zestawienie środka pola, to nie mogło pomóc. Jednak w tej drużynie był jeden promień światła, który rozganiał angielską mgłę. Był nim Jude Bellingham.

Prawda jest taka, że jakby nie piłkarz Realu Madryt, to Anglia nie zagrałaby w drugim z rzędu finale mistrzostw Europy. 21-latek nie zaliczył wielkiego turnieju, ale jego przebłyski geniuszu wystarczyły na to, aby wepchnąć Anglików do finału. Dzięki jego dobremu czytaniu gry i orientacji przestrzeni udało się doprowadzić do remisu w spotkaniu finałowym z Hiszpanami. Bellingham do Niemiec przyjechał z kontuzjowanym barkiem, który przeszkadza mu już od dłuższego czasu. Prawdopodobnie to mogło wpłynąć na jego nieco słabszą grę, ale to i tak było wystarczające na strzelenie jednego z najpiękniejszych goli turnieju.

Przed nim jeszcze sporo czasu i po zmianie selekcjonera angielscy piłkarze będą mieli coś do udowodnienia na następnej wielkiej imprezie. Z Jude’em w roli lidera, aby tym razem zagrać więcej dobrych spotkań niż tylko jedno na siedem.

Jedyny, który mógł powstrzymać Hiszpanów

Dla wielu ekspertów, kibiców mecz Hiszpania – Niemcy z ćwierćfinału był przedwczesnym finałem. Musimy zgodzić się z tym, że faktycznie zmierzyły się dwie najlepsze drużyny z całego Euro 2024. Gospodarze turnieju to była jedyna ekipa, która potrafiła na dłużej stłamsić późniejszych mistrzów. A prym w tej ekipie wiódł Jamal Musiala. Piłkarz Bayernu od paru lat coraz mocniej wchodzi do monachijskiej drużyny. Również jest coraz ważniejszym elementem reprezentacji.

21-latek, od kiedy pojawił się w seniorskiej piłce, to praktycznie nie zalicza dłuższych dołków formy. Jego prowadzenie piłki i drybling budzi podziw, ale jeszcze nie jest to typ zawodnika, który w pojedynkę rozstrzyga mecze na korzyść swojej drużyny. Jeszcze, bo Musiala się cały czas niezwykle rozwija. Szkoda, że do końca z dobrą formą nie przyjechał na Euro Florian Wirtz. Wtedy niemiecki duet mógłby przeciwstawić się hiszpański młodzieniaszkom, o których wspominaliśmy wyżej. A tak to Jamal i reszta niemieckich piłkarzy musi poczekać na mundial w 2026 roku. Pytanie tylko, jak będzie wyglądać nowy skład kadry bez kilku bardziej doświadczonych piłkarzy.

Nadzieja „Pomarańczowych”

Ostatni z potencjalnych następców Portugalczyka jest piłkarzem jednego z półfinalistów. Holendrzy nie za dobrze weszli w Euro 2024. Długo męczyli się, aby pokonać reprezentację Polski (2:1), przetrwali nawałnice Francuzów (0:0) i polegli z Austriakami (2:3). Dopiero grać na właściwym poziomie zaczęli od fazy pucharowej. Choć sił im starczyło do półfinału, bo w nim byli wyraźnie słabsi od Anglików. Choć prowadzili za sprawą tego, który wyglądał najlepiej na turnieju.

Xavi Simons był od lat postrzegany za wielki talent, choć nie mógł przez pewien czas przebić się do piłki seniorskiej. Barcelona nie zagwarantowała mu gry, podobnie PSG. Dopiero w rodzimej Holandii odżył za sprawą dobrych występów w PSV, a w ostatnim sezonie był jednym z kluczowych ogniw RB Lipsk. Ta gra przeniosła się na reprezentację i jego dobry, choć nie wybitny występ na Euro 2024. Turniej skończył z jedną bramką (za to bardzo ładną) oraz trzema asystami. Był odpowiedzialny za kreowanie gry ofensywnej, miał najwięcej prób posłania ostatnich piłek do partnerów. Może jego praca była nieco mniej widoczna, bo duży splendor zgarniał Cody Gakpo, ale nie można nie doceniać 21-latka.

Aby Xavi mógł pokazać więcej w niedalekiej przyszłości, przydałaby mu się stabilizacja. Może to najwyższy czas porzucić PSG, który chyba nie widzi go w swoim składzie. Czas, aby młody Holender rozwinął gdzieś mocniej skrzydła i zadomowił się w jednym miejscu na dłużej niż jeden sezon. Teraz może być na to dobry moment, bo już teraz jest on apetycznym kąskiem na rynku transferowym. A występ na Euro 2024 potwierdził jego potencjał.

***

W naszym artykule ujęliśmy piłkarzy z reprezentacji, które w niedalekiej przyszłości będą mogły powalczyć o trofea. Dlatego nie ma tutaj miejsca dla m.in. Ardy Gulera, który też jest wielkim talentem piłki nożnej. Ale czy Turcja będzie bliżej wielkiego sukcesu niż Holandia czy Anglia? Raczej nie, co też nie oznacza, że młody Turek nie zostanie wielkim piłkarzem.

Trudno jest nam gdybać na temat tego, kto na pewno zajmie miejsce po odchodzącym powoli Cristiano Ronaldo. Wiemy, że przed jego erą i Leo Messiego byli wielcy piłkarze. I po nich też będą, choć dorównać tym dwóm tytanom będzie niezwykle trudno. A nawet wydaje się to czymś nierealnym. Ale kto przed pojawieniem się tego duetu legend zakładał, że można pobić wiele rekordów piłki nożnej?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze