Znakomity wynik osiągnęła Legia w starciu z Liteksem Łowecz w ramach młodzieżowej Ligi Mistrzów. Podopieczni Piotra Kobiereckiego grający w tych prestiżowych rozgrywkach jako pierwszy polski klub pokonali mistrza Bułgarii na jego stadionie 2:1.
Liteks nie jest specjalnie wielką firmą na piłkarskiej mapie Europy, niemniej do meczu przystępował jako faworyt – jego zawodnicy grają na co dzień na zapleczu bułgarskiej ekstraklasy, mają więc doświadczenie w starciach ze starszymi od siebie, silnymi fizycznie rywalami. Legioniści to głównie piłkarze występujący w Centralnej Lidze Juniorów, a także trzecioligowych rezerwach stołecznego klubu. Jedynie Adam Ryczkowski i Robert Bartczak mają doświadczenie z pierwszej drużyny Legii.
Jednak to Polacy okazali się lepsi, mimo to trzeba przyznać, że wielokrotnie sprzyjało im dzisiaj szczęście. Pierwsza bramka, autorstwa Adama Ryczkowskiego, padła po błędzie jednego z obrońców Liteksu, druga zaś po rzucie karnym, który udanie wykonał Filip Karbowy. Liteks odpowiedział wyłącznie trafieniem Yordanowa, choć kilka razy był bliski zmiany wyniku – strzały Bułgarów zatrzymywały się na poprzeczce, kilka razy znakomicie interweniował Radosław Majecki.
Właśnie na temat najmłodszego uczestnika meczu warto poświęcić osobny akapit. Bramkarz Legii nie ma jeszcze szesnastu lat, reprezentuje rocznik 1999, zdarza mu się już trenować z pierwszą drużyną. Dziś bronił znakomicie, podobnie jak wczoraj Tomek Kucz (obroniony rzut karny przeciwko Barcelonie) w barwach Bayeru Leverkusen. Możemy być pewni, że w bramce naszej reprezentacji będzie sukcesja – młode talenty wyrastają jak grzyby po deszczu.
Świetny mecz rozegrał też Konrad Michalak. Skrzydłowy Legii asystował przy pierwszej bramce i stanowił zwykle największe zagrożenie dla bułgarskich defensorów. Mając na uwadze problemy warszawian z konkurencją na obu flankach, może wypadłoby się przyjrzeć młodemu zawodnikowi rezerw?
Jeśli chodzi o graczy z pierwszej drużyny, czyli Roberta Bartczaka i Adama Ryczkowskiego, widać po nich różnice w kulturze gry wynikające z obycia z zawodnikami wyższej klasy. Poruszają się po boisku inaczej, grają mądrzej taktycznie, są skuteczni. Młodzież mistrza Polski juniorów po raz kolejny pokazuje, że ma duży potencjał i duże rezerwy. Sztabowi pierwszej drużyny potrzeba nieco więcej odwagi we wprowadzaniu tych zawodników.
Podopieczni trenera Kobiereckiego wracają do Polski z niemałą zaliczką – Liteks potrzebuje strzelić minimum dwa gole, żeby liczyć się w walce o awans. Nie można jednak pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji – Bułgarzy pokazali dzisiaj, że nie są absolutnie chłopcami do bicia i na pewno nie przyjadą do Warszawy na wycieczkę.