W późne czwartkowe popołudnie w Bydgoszczy, w cieniu meczu pierwszej reprezentacji, kadra Marcina Dorny zmierzyła się z rówieśnikami z Finlandii. Po niezbyt atrakcyjnym meczu i bramce Stępińskiego pokonaliśmy Skandynawów 1:0.
Składy na mecz Polska – Finlandia U21. pic.twitter.com/nfMpraggjl
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) March 23, 2016
Odkąd ujawniono w jakim składzie wystąpią Polacy, dyskutowano o pomyśle selekcjonera na ten mecz. O ile w defensywie nie było żadnych zaskoczeń i Dorna postawił na zgrywanie ze sobą tych samych zawodników, którzy reprezentowali Polskę w poprzednich meczach, o tyle druga linia i formacja ofensywna ustawione zostały dość zuchwale. Trzech nominalnych napastników (jeden z nich, Adam Buksa, zagrał na pozycji lewoskrzydłowego) i tylko jeden defensywny pomocnik (Radosław Murawski) zwiastowali emocje w Bydgoszczy.
Sam mecz od początku jednak zawodził. Widać było wyraźnie, że Finowie dominują nad gospodarzami w środkowej strefie boiska. Ataki z obu stron były chaotyczne, sporo sytuacji wynikało z zupełnego przypadku. Jedyna bramka w całym meczu padła jednak po godnej pochwały akcji. Znakomite podłączenie się skrzydłem Pawła Jaroszyńskiego, świetne dośrodkowanie w pełnym biegu wprost na głowę Mariusza Stępińskiego, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce.
Okazji było więcej, niską skuteczność wykazywał między innymi Krzysztof Piątek, który marnował naprawdę klarowne sytuacje (między innymi sam na sam z golkiperem gości). Ogółem jednak spotkanie zdecydowanie zawiodło, indywidualne laurki należą się w zasadzie dwóm zawodnikom.
Pierwszym z nich jest Paweł Jaroszyński. Lewy obrońca Cracovii musi bardzo żałować, że kilka tygodni temu doznał kontuzji, która uniemożliwiła mu grę w ekstraklasie. Gdyby utrzymywał dyspozycję z początku roku, zapewne dziś debiutowałby w tej najważniejszej kadrze. W środę świetnie prezentował się w defensywie, Finowie intuicyjnie częściej atakowali swoją lewą stroną, wiedząc, że naprzeciwko Jaroszyńskiego raczej nie zaszaleją. W ofensywie nie był tak aktywny, jak w swoich najlepszych meczach sprzed urazu, niemniej akcja, w której zanotował asystę, znamionuje dużą klasę. Wiele wskazuje na to, że Jaroszyński może być jednym z zawodników, którzy zaczną odgrywać swoją rolę w pierwszej reprezentacji już po mistrzostwach Europy.
Duże brawa należą się też strzelcowi zwycięskiej bramki. Mariusz Stępiński bardzo solidnie radził sobie w roli odgrywającego, potrafił uruchamiać skrzydłowych, skutecznie walczył z defensorami Finlandii. Jak słusznie zauważył Wojciech Kowalczyk, jeśli Adam Nawałka zdecyduje się na powołanie czterech napastników na Euro, snajper Ruchu Chorzów zapewne załapie się na wyjazd do Francji.