Czas wakacji nie dla wszystkich piłkarzy jest przyjemnością. Ci, którzy dobrze się mają w swoich klubach mogą spokojnie nabierać sił na nadchodzące rozgrywki. Jednak nie każdy ma taką swobodę przy radowaniu się urlopem. Ciężko zarobione pieniądze nie idą w parze ze spokojną głową kiedy pracodawca informuje Cię o tym, że…
Czas wakacji nie dla wszystkich piłkarzy jest przyjemnością. Ci, którzy dobrze się mają w swoich klubach mogą spokojnie nabierać sił na nadchodzące rozgrywki. Jednak nie każdy ma taką swobodę przy radowaniu się urlopem. Ciężko zarobione pieniądze nie idą w parze ze spokojną głową kiedy pracodawca informuje Cię o tym, że chce się z Tobą pożegnać. W takiej sytuacji znalazł się Tymoteusz Puchacz. Reprezentant Polski nie zakorzeni się na dłużej w angielskim zespole. Analizując poczynania naszego rodaka aż chce się ucieszyć, że wszyscy chcą u siebie lewego obrońcę naszej drużyny narodowej. Gdzie teraz wyląduje nasz defensor? Kto także walczy o tę pozycję?
Wszędzie go pełno
Swoje pierwsze piłkarskie kroki Tymoteusz Puchacz stawiał w Pogoni Świebodzin. Po dwóch latach w tym zespole nastały roczne przenosiny do Zielonej Góry. Od początku roku 2013 wtedy czternastoletni chłopak rozpoczął karierę w Lechu Poznań. Tam rozwijał swoje umiejętności. Wypożyczenia do Zagłębia Sosnowiec oraz GKS-u Katowice okazały się pomocne. W tych klubach ogrywał się w seniorskiej piłce. Lewy obrońca udowodnił, że warto było dać mu czas na ogarnie. Po dwóch kampaniach w Poznaniu, Union Berlin zakontraktował polskiego reprezentanta płacąc za niego dwa i pół miliona euro zespołowi ze stolicy Wielkopolski. Na nasze standardy nie są to małe pieniądze. Tak zaczęła się przygoda wszędobylskiego Polaka.

Licząc od 1 lipca roku 2021 podczas otwierającego się okienka transferowego poznamy siódmą ekipę lewonożnego zawodnika. W swoim CV może pochwalić się kontaktem z wieloma futbolowymi kulturami ale i osiągnięciami. Od transferu z Lecha Poznań do Unionu Berlin twist trwa w najlepsze. Największym klubowym sukcesem, którym może pochwalić się Tymoteusz Puchacz to zdobycie tytułu mistrza Turcji z Trabzonsporem w sezonie 2021/2022. Choć do klubu dołączył w zimowym okienku transferowym na bazie wypożyczenia z ekipy z Berlina to wystąpił w trzynastu spotkaniach. Nie zaliczył ani bramki ani asysty. Zespół z Turcji był pracodawcą Polaka przez pół roku.
Powrót do Niemiec nie trwał zbyt długo. W kampanii 2022/2023 losy naszego defensora potoczyły się identycznie. Po jesieni u naszych zachodnich sąsiadów w zimę polski zawodnik zmienił otoczenie na Ateny. W tym boskim mieście spędził również sześć miesięcy. Na boisku dwudziestosześciolatek widziany był przez czterysta osiemdziesiąt siedem minut w szesnastu meczach. Średni wynik w meczu to zaledwie pół godziny. Nie zapominajmy, że ten czas to czynny wpływ w zdobyciu wicemistrzostwa Grecji przez Panathinaikos.
Ciąg dalszy podróży
W Berlinie nie zakotwiczył długo reprezentant Polski. Grecja zamieniła się …na kolejne wypożyczenie do Kaiserslautern. Było ono jednak wyjątkowe. Na poziomie 2. Bundesligi Tymoteusz Puchacz rozegrał cały sezon w jednym klubie. Sytuacja bezprecedensowa wracając do poprzednich sezonów. To co się stało po roku gry na drugim szczeblu rozgrywek w Niemczech odświeżyło karierę naszego rodaka. Holstein Kiel wykupiło 2.08.2024r. za dwa miliony euro polskiego piłkarza. Beniaminek Bundesligi wzmocnił się ogranym zawodnikiem, który po rundzie jesiennej… przeszedł do Plymouth Argyle. Kończący się sezon jest obfity w spadki dla zawodnika pochodzącego z województwa lubuskiego. Drużyna z Niemiec spadła od razu po awansie, a klub z Championship również nie utrzymał się i w nadchodzącym sezonie będzie rywalizował na trzecim poziomie rozgrywkowym w Anglii.
Podwójny spadek został rozjaśniony. Rozpędzony Liverpool poległ z zespołem Tymoteusza Puchacza w Pucharze Anglii. Polak w bitwie ze zwycięzcą Premier League zaliczył całe spotkanie. W nagrodę w 1/8 finału piłkarze trenera Mirona Muslicia zmierzyli się z Manchesterem City. Tym razem obyło się bez sensacji, a Polak rozegrał ostanie dwadzieścia kilka minut. Bazując na tych wspomnieniach Tymoteusz Puchacz powiedział, że pasuje do ligi angielskie. Czy tam zakorzeni się na dłużej?
🗣 🇵🇱 Tymoteusz Puchacz:
„To miejsce stworzone dla mnie. […] Pasuję do ligi angielskiej, jestem zawodnikiem bazującym na fizyczności, nie mam problemów z językiem.
Poznałem też smak walki z Liverpoolem czy Manchesterem City, z którymi rywalizowaliśmy w Pucharze Anglii.… pic.twitter.com/MhJO0wVV3e
— Transfery Piłkarskie (@Transfery_) June 30, 2025
Na ratunek reprezentacji?
Selekcjoner kadry Polski od niepamiętnych czasów miał zagwozdkę w jaki sposób ustawić lewą stronę defensywy? Nie mogliśmy znaleźć na tę pozycję człowieka lewonożnego. Jakub Wawrzyniak, Sebastian Boenisch, Maciej Rybus, Bartosz Bereszyński to postaci, które kojarzą nam się z naszą tą strefą boiska. Żaden z nich nie zaklepał sobie tej przestrzeni na dłużej. W ciągu ostatnich paru lat mniej mówi się o tych poszukiwaniach ponieważ gramy na trzech z tyłu. Nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Być może z nowym selekcjonerem wrócimy do grania z czteroma piłkarzami w linii obrony. Wtedy w formie Tymoteusz Puchacz byłby bardzo potrzebny tej ekipie. Niesamowicie przydatny byłby stoper z dobrym, celnym dośrodkowaniem w pole karne o dobrych walorach fizycznych, a zwłaszcza siłowych.

Jak nie on to kto?
Myśli na temat reprezentanta Polski są tworzone w idealistycznej wersji naszej kadry, która powróci do grania na czterech stoperów. Odrzucamy na tę pozycję kandydaturę Nicoli Zalewskiego, którego widzimy ustawionego wyżej. Pierwszym konkurentem dla Tymoteusza Puchacza jest piłkarz, który poczuł smak występów w „biało-czerwonych” barwach. Arkadiusz Reca, bo o nim mowa, od czterech lat był piłkarzem włoskiej Spezii. Od sierpnia 2018 roku były gracz m.in. Wisły Płock grał w Italii. W swojej karierze największą ilość meczów zanotował w walce o „Scudetto”. W stu trzynastu występach w Serie A zawodnik z Chojnic strzelił trzy bramki i dwunastokrotnie asystował. Debiut w narodowych barwach zanotował w rywalizacji z Włochami siedem lat temu. Piętnastokrotny reprezentant kraju po raz ostatni wystąpił w meczu towarzyskim ze Szkocją w 2022r. Czy wróci jeszcze na poziom kadry narodowej?

Trzecią kartą w talii nowego selekcjonera na lewą defensywę może być Bartłomiej Wdowik, a nawet i powinien? Mistrz Polski z Jagiellonią Białystok był jedną z kluczowych postaci w armii Adriana Siemieńca. Asysty oraz gole z rzutów wolnych stały się wizytówką dwudziestoczterolatka. Roczny pobyt na Podlasiu okraszony rewelacyjnym sezonem zaprocentował transferem do portugalskiej Bragi. Piłki na Półwyspie Iberyjskim nie odczuł zbyt długo piłkarz z Olkusza. Od 1 lipca do 30 sierpnia roku 2024 był członkiem ekipy z Portugalii.
W przedostatni dzień okienka transferowego Bartłomiej Wdowik zmienił otoczenie na Hannover 96. W 2. Bundeslidze nasz rodak zanotował dwadzieścia jeden występów, w których dwukrotnie notował kluczowe podanie. Wypożyczenie zakończyło się ale rozpoczęło się kolejne. Lewy defensor powraca do Białegostoku. Czy tutaj odbuduje się na tyle aby notować kolejne mecze w reprezentacji Polski? Michał Probierz pozwolił zadebiutować temu graczowi w meczu towarzyskim z Łotwą przed dwoma laty. Ile jeszcze gier dla „Biało-czerwonych” rozegra wychowanek KS Olkusz?
Wiemy, że nic nie wiemy
Dwa miesiące przed następnym zgrupowaniem drużyny narodowej nie znamy trenera, który poprowadzi naszych piłkarzy. Nie ważne kto obejmie posadę selekcjonera to stanie przed arcytrudnym zadaniem. Poza próbą ogarnięcia tego zamieszania i nieprzyjemnej atmosfery wokół kadry trzeba będzie wybrać odpowiednich żołnierzy na starcia z Holandią i Finlandią. Na przykładzie lewej flanki, a konkretnie defensywy zauważamy, że kandydaci do gry szukają miejsc, gdzie nabędą rytmu meczowego. Następcy Michała Probierza życzymy, aby miał ból głowy od wybierania zawodników regularnie grających w swoich klubach. Do samych piłkarzy apelujemy, aby dokonywali jak najefektywniejszych wyborów, które będą dla nich rozwijające.